Limity w służbie zdrowia są sprzeczne z konstytucją

0
0
0
/

Jeśli mówić już łamaniu konstytucji, to należy zwrócić uwagę na realne przykłady postępowania wbrew niej. Konstytucja w artykule 68 mówi: 1. Każdy ma prawo do ochrony zdrowia. 2. Obywatelom, niezależnie od ich sytuacji materialnej, władze publiczne zapewniają równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych. Warunki i zakres udzielania świadczeń określa ustawa. 3. Władze publiczne są obowiązane do zapewnienia szczególnej opieki zdrowotnej dzieciom, kobietom ciężarnym, osobom niepełnosprawnym i osobom w podeszłym wieku. W Polsce żaden z tych punktów nie jest przestrzegany. Wynika to przede wszystkim z absurdalnego ustanawiania limitów w służbie zdrowia. Oznacza to, że władza państwowa decyduje, że w tym roku tylko tyle a tyle osób chorych na tę a nie inną chorobę zostanie poddana leczeniu. Reszta musi czekać i to czasem parę lat np. na operację, której może nie dożyć. Tak się zresztą z pewnością dzieje, jeśli pacjenta nie stać na prywatne leczenie. Czym to jest, jeśli nie zalegalizowaną, cichą eutanazją? Ile osób umiera w Polsce z powodu braku leczenia i braku dostępu do specjalistów? Ile osób przez to nie diagnozuje u siebie poważnych schorzeń? Konstytucja mówi nie tylko o dostępie, ale o równym dostępie. Tymczasem jeśli ktoś ma pieniądze, może się leczyć poza kolejką. Wystarczy, że pójdzie na prywatną wizytę do lekarza, który pracuje jednocześnie w państwowym szpitalu. Łóżko nagle szybko się znajdzie. Osoby w podeszłym wieku, jak wskazuje na to doświadczenie wielu osób, często w ogóle nie są leczone. Są odsyłane do domu, bo przecież nie warto inwestować w starszych ludzi, którzy tylko obciążają budżet państwa. W Polsce zdrowie obywateli nie jest należycie chronione, ani nie mają oni równego dostępu do służby zdrowia. Dzieje się tak mimo tego, że moce przerobowe szpitali są niewykorzystane. Pomimo wyjeżdżających stale lekarzy, wciąż mamy ręce do pracy, które pozostają bezczynne, bo państwo przestaje refundować zabiegi np. już w połowie roku. Absurdalność systemu wynikającego z ustalania limitów widać choćby w konsekwencjach, jakie on za sobą niesie. Państwo podpisuje umowę ze szpitalem państwowym (pierwszy absurd) na świadczenie usług, ale tylko na pewną kwotę (drugi absurd). Szpital wyczerpuje szybko limit i żeby świadczyć choćby konieczną pomoc musi się zadłużać w bankach i parabankach, co powoduje szybkie narastanie zadłużania szpitali (trzeci absurd). Szpital nie wykorzystuje przez limity swoich mocy przerobowych, ale musi zapłacić za ich utrzymanie w gotowości (czwarty absurd). Służba zdrowia pochłania wielkie pieniądze, ale zdrowie obywateli powinno być priorytetem. Jeśli państwa nie stać na leczenie Polaków, to niech nie inwestuje np. w kulturę, która jest dobrem, ale dobrem drugorzędnym. Niech przeniesie pieniądze z obszarów mniej ważnych do tego, który decyduje o życiu i zdrowiu.      

Źródło: prawy.pl

Najnowsze

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną