Słońce grzeje, dzieci biegają po plażach nad Zatoką Gdańską, a rodzice ze wzruszeniem wdychają perfumy prezydenta Adamowicza. Nowa seria została niedawno wypuszczona w świat. W ciągu godziny do samej Motławy trafiało ok. 3 tysięcy metrów sześciennych nieczystości, które popłynęły radośnie do Zatoki Gdańskiej. A godzin było wiele. Mieli gest, trzeba przyznać. Teraz można wąchać, ale nie zależy się zaciągać.
Pan prezydent jest znanym w Gdańsku kolekcjonerem mieszkań i miłośnikiem bakterii. Pamiętny majowy wtorek na zawsze zostanie w jego pamięci. Przed południem przestały działać urządzenia w Przepompowni Ścieków Ołowianka odbierającej 60 procent ścieków z terenu Gdańska i odprowadzającej je do Oczyszczalni Wschód.
Awaria spowodowana została zalaniem komory pomp i 4 silników: 2 głównych i 2 zapasowych. Wiceprezes spółki Saur Neptun Gdańsk (SNG) Jacek Kieloch informował, że „jedną z prawdopodobnych przyczyn awarii były 2 krótkotrwałe zaniki napięcia, które nastąpiły po sobie w bardzo krótkim czasie”. Jaka była tego przyczyna nie wiadomo. To czym się tu martwić. Zaniki napięcia, zaniki pamięci, zaniki. W Gdańsku mają szczęście do zaników.
Zastępca prezydenta Gdańska Piotr Grzelak podkreślił, że awaria była bardzo poważna i przybrała skalę „dotychczas niespotykaną w systemie wodociągowym Gdańska”. Dziwne. Przecież to wzorowi zarządcy miasta. No, ale najlepszym się zdarza. I tak minęła jedna doba, druga, ale co tam. Jak prezydentowi Adamowiczowi ścieki wylały się do Motławy, to poszedł na plażę i trzasnął sobie dawkę. Podobno całą szklankę wychylił. I nie zagryzał przy tym. Wszystko na oczach kamer, towarzyszy z partii Obywatelskiej i pracowników Ratusza. Niektórzy wzięli sobie flaszki na pamiątkę. Wszyscy byli pod wrażeniem. Najbardziej sinice. Takiego zawodnika już dawno nie widziały.
Jak wiemy sinice, to nie cienkie bolki, to poważne zawodniczki. Jak już postanowią sobie pobuszować w morzu, to lepiej z nimi nie zadzierać. Z ich powodu coraz więcej plaż jest zamykanych. Najwięcej w województwie pomorskim, czyli ojczyźnie pana Adamowicza.
Gratulujemy. Oczywiście wylanie ścieków do Motławy nie ma z tym żadnego związku. Podkreślam uroczyście – żadnego. Co ciekawe zdarzają się śmiałkowie, którzy mimo ostrzeżeń sanepidu, wchodzą do wody. Pewnie odwaga pana prezydenta im się udzieliła. Niestety ogromne upały z temperaturami przekraczającymi 30 stopni Celsjusza to idealna pogoda dla plażowiczów i kwitnienia sinic.
W sprawie sinic dużo jest jeszcze do odkrycia. Czekamy z zainteresowanie, a tymczasem naród polski wyleguje się na plażach Bałtyku wśród wody woniejącej perfumami prezydenta Pawła. Sinice wysyłają delegacje dziękczynne do gdańskiego ratusza, a Greenpic Polska wręcza mu dyplom uznania za zasługi dla wzmocnienia populacji sinic, czyli cyjanobakterii. Brzmi trochę jak cyjanek.
Ale co tam. Lato w pełni. Gromady organizmów samożywnych cieszą się uznaniem i należytym szacunkiem, niczym korniki w Puszczy Białowieskiej. Przecież one też mają prawo do życia i korzystania z uroków Bałtyku. Zamknięte plaże? No i co. Pochylmy się z wyrozumiałością nad milionami samotnych sinic. Niewielu je lubi, nikt ich na koszulkach nie drukuje, nie mają też swojej reprezentacji w organizacjach ekologicznych. Są wyrzutkami w świecie natury.
Dlatego przytulmy sinice. One są po prostu sobą, nieprawdaż? Ścieki też mają prawo do istnienia, więc nie potępiajmy ścieków, niech sobie płyną szerokim strumieniem do Bałtyku. I dziękujmy prezydentowi. Bardzo dziękujmy.
Felieton ukazał się w „Tygodniku Solidarność”