Kiedy Lech Wałęsa przeprosił Jarosława Kaczyńskiego, ks. Kazimierz Sowa, duszpasterz TVN-u, powiedział, że to chrześcijański gest z jego strony.
Nie zauważył przy tym, że w każdym czynie Wałęsa jest zawsze za a nawet przeciw. Jak sam twierdzi, w pojedynkę obalił komunizm, ale przecież był też TW Bolkiem, żeby to "obalanie" nie było zbyt bolesne. Jako prezydent niby reprezentował Solidarność, ale martwił się głównie o stan lewicy, dlatego umacniał lewą nogę.
Teraz też przeprasza, a jednocześnie znów obraża i atakuje. Takie przeprosiny są tylko kolejną obrazą, nic więc dziwnego, że Jarosław Kaczyński postanowił go pozwać za wpisy w internecie.
Wałęsa już całkowicie odleciał. Głosi, że Lech Kaczyński popełnił samobójstwo, a bracia Kaczyńscy wrobili go we współpracę z SB.
Wydaje się, że Wałęsa już tak bardzo uwierzył w swój mit, że nikt nie jest w stanie go przekonać o prawdziwe. Tak to już jest jednak z megalomanami... Totalna opozycja chętnie korzysta ze wsparcia byłego prezydenta, ale nawet ona już zdaje się dostrzegać, że takie poparcie tylko kompromituje.