Przeglądając portale angielskie i amerykańskie zauważam, że prawie zawsze na głównej stronie jest jakiś materiał poświęcony homoseksualistom lub szerzej reprezentantom tzw. LGBT.
Nie trzeba dodawać, że autorzy tekstów nie piszą o sodomitach i zachowaniach sprzecznych z naturą, ale starają się promować te zachowania i pokazywać je w jak najlepszych świetle.
Kilka przykładów z dzisiejszej lektury:
New York Times zachęca do subskrypcji „Gender Letter”. W tym tygodniu można otrzymać wiadomość, że Hollywood zbyt skupia się na białych, heteroseksualnych mężczyznach.
Lee Hurley w Guardianie donosi, że w słynnej antydyskryminacyjnej akcji MeToo pomóc mogłyby osoby transpółciowe (transgender).
Na stronie BBC można natomiast zapoznać się ze zdjęciami dzieci, które zostały wyrzucone z domu w Brazylii za swoją orientację homoseksualną.
Wszystko służy tylko temu, żeby zaakceptować wszelką inność. Dzisiaj homoseksualistów, jutro pedofilów, a pojutrze?
Homopropaganda na Zachodzie weszła już na stałe do politycznej poprawności i każde wystąpienie przeciwko niej wiąże się z ryzykiem więzienia. W Polsce wydaje się wielu, że sytuacja nie jest jeszcze taka tragiczna. Wciąż możemy sobie bowiem pozwolić na publikowanie takich artykułów, jak ten.
Wiele wskazuje na to, że jeśli nie zrobimy czegoś natychmiast, za parę lat to samo będzie i u nas. Już teraz młodzi ludzie w Polsce są często tak zindoktrynowani, że nawet jeśli są wierzący, nie widzą w orientacji homoseksualnej nic dziwnego. Ich jedynym argumentem jest frazes, że każdy ma prawo do miłości.
Ostatnio w Niemczech pojawiły się plakaty z mężczyznami trzymającymi małe dzieci za ręce z tym samym hasłem. Czy naprawdę tego chcemy?