Co łączy emerytów z groteskowej opozycji i sowieckich szpiegów z czasów ZSRR?

0
0
0
/

Wydane przez wydawnictwo Rebis „Akwarium" Wiktora Suworowa to klasyczna już publikacja o kulisach działalności sowieckiego wywiadu wojskowego Głównego Zarządu Wywiadowczego, czyli GRU. Praca pełna, do dziś niestety aktualnych, trafnych obserwacji o bolszewii. Gdy czytałem „Akwarium" po raz drugi, po ponad ćwierć wieku, szczególne wrażenie zrobiła na mnie opowieść o tym dlaczego sowieccy szpiedzy, którzy zdradzili ZSRR, zbiegli na Zachód, często wracali tam, gdzie czekała ich pewna śmierć. Machaniom psychologiczny sowieckich szpiegów skojarzył mi się z mechanizmem psychicznym warunkującym działania emerytów z groteskowej opozycji. 65% uciekinierów z GRU i KGB wracała do ZSRR pomimo, że była rozstrzeliwana. Duża część z tych, którzy pozostawali na zachodzie popadała w alkoholizm lub popełniała samobójstwa. Działo się ta pomimo, że sowieckimi szpiegami na zachodzie zostawali ludzie niezwykle silni psychicznie i odporni na stres. Co było powodem takiego zachowania sowieckich szpiegów? Szokująca odpowiedź brzmi: tracili na zachodzie symbole prestiżu jakie mieli w ZSRR. W ZSRR agenci GRU i KGB mogli czuć się lepsi od reszty społeczeństwa, bo mieli mieli dobra, których nie miała reszta społeczeństwa. Oznaką prestiżu były własne małe mieszkanka, gdy reszta Rosjan musiała gnieździć się w komunałkach, czyli wspólnych mieszkaniach, z wspólną kuchni i łazienką. Pokraczne i wiecznie psujące się sowieckie auta, gdy reszta Rosjan nie miała prywatnych samochodów. Dostęp do zachodnich ubrań, wędlin, zachodnich alkoholi i perfum, ze sklepów dla komunistycznej elity, czyli do luksusowych towarów towarów niedostępnych dla reszty Rosjan. Przywileje te sprawiały, że byli niezwykle atrakcyjni w oczach atrakcyjnych, młodych, biednych jak całe społeczeństwo, Rosjanek. To uprzywilejowanie było jak narkotyk. Upajało. I gdy go zabrakło na zachodzie życie stawało się koszmarem dla byłych sowieckich szpiegów. Choć standard życia był w ZSRR o wiele niższy niż na Zachodzie, to drobne rzeczy dawały o wiele więcej satysfakcji. Na zachodzie sowiecki szpieg po ucieczce dostawał dom, samochód i pieniądze. Luksusy niewyobrażalne nawet jak dla sowieckich elit. Ale problem polegał na tym, że dom, samochód i pieniądze na zachodzie mieli prawie wszyscy, i nie dawały one prestiżu jak w ZSRR. Okazywało się, że satysfakcja nie wynika z wygodnego życia, nie daje jej powszechny luksus. Satysfakcje daje bycie uprzywilejowanym. To, że się ma wyznaczniki prestiżu, których nie mają inni. Moim zdaniem tak, jak sowieccy szpiedzy na Zachodzie, tak samo w Polsce emeryci z groteskowej opozycji, przeżywają niewyobrażalne cierpienie z powodu utraty prestiżu. Nie cierpią bo stracili coś materialnie, bo nie stracili. Cierpią bo PiS odebrał im prestiż. Przez dekady należeli do elity, stali ponad resztą Polaków, których uznawali za ciemny motłoch. I pewnego dnia ''motłoch'' nie uszanował systemu kastowego, i najniższa kasta stanowiąca większość dorwała się do władzy. Przejęła atrybuty prestiżu, władze kiedy powinna być w opozycji, media kiedy nie powinna być w nich obecna. Co bardziej bolesne ''kmiecie'' zamiast uszanować ''arystokrację'' bezczelnie zaprzestali okazywać szacunek swoim dotychczasowym panom. Świat stanął na głowie. W nienawiści do PiS nie chodzi tylko o jakieś frukty z koryta, chodzi o poczucie własnej godności. Emeryci z groteskowej opozycji budowali je przez lata na pogardzie wobec Polaków. Na poczuciu własnej wyjątkowości, byciu arystokracją. Egalitarna rewolucja PiS zburzyła ten feudalny porządek. Dotychczasowa ''elita'' poczuła się obdarta z godności, przez ''kmieci'' nie szanujących systemu apartheidu, systemu kastowego. To odarcie z godności dotychczas uprzywilejowanych sprawia, że jakikolwiek kompromis w polskiej debacie publicznej nie jest możliwy. Uznawani przez elitę za czarnuchów i pospólstwo Polacy nie mogą się zgodzić znowu być niższą kastą skazaną na dyskryminację i marginalizację, nie mogą zgodzić się na powód feudalizmu, a dotychczasowa ''arystokracja'' za Chiny nie zgodzi się na to, by traktowano ją jak resztę, bo poczucie własnej elitarności jest czymś czego jak widać elity nie są wstanie się wyzbyć. Nie wątpię, że czytelnicy  „Archiwum", pomimo, że jest to praca sprzed kilku dekad, znajdą w książce Suworowa wiele innych niezwykle aktualnych motywów. Autor książki występujący pod literackim pseudonimem Wiktor Suworow to Władimir Bogdanowicz Riezun. W ZSRR Ukończył Wojskową Akademię Dyplomatyczną w Moskwie, a następnie był szpiegiem GRU na Zachodzie. Po ucieczce do Wielkiej Brytanii został przez sowietów skazany na karę śmierci. Jest autorem kilkunastu książek.

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną