Czy uzdrawiania można się nauczyć?

0
0
0
/

W wielu miejscach prowadzone są warsztaty „z posługi modlitwą o uzdrowienie”. Ich uczestnicy uczą się jak modlić się modlitwą wstawienniczą nad drugą osobą i jak prowadzić nabożeństwa z modlitwą o uzdrowienie. Często skupiają one liderów wspólnot, którzy udoskonalają tam swoje umiejętności i pomagają im zwrócić uwagę na popełniane błędy. W ich trakcie można poznać proste zasady, które mówią, że trzeba wsłuchiwać się w innych, brać pod uwagę ich wrażliwość, uważać z dotykaniem drugiej osoby. Ich prowadzący zachęcają, żeby zwrócić uwagę osobie, nad którą się modlimy, żeby w czasie naszej modlitwy sama się nie modliła, ale przyjęła to, o co dla niej prosimy. Uczestnicy są zachęcani, żeby wypytać drugą osobę, czy coś ją boli, gdzie i w swojej modlitwie za nią wymienić daną chorobę, zwrócić się do niej i w imieniu Jezusa ją wyrzucić. W Kościele katolickim tego typu warsztaty modlitewne preferujące nie tyle określone modlitwy, co techniki są czymś całkowicie nowym. Wywodzą się wprost z Ruchu Zielonoświątkowego i wiążą się z treściami, które są tam upowszechniane (np. przyjmowanie duchów chorób, mniej lub bardziej wprost wyznawanie teologii sukcesu, niedocenianie znaczenia krzyża w życiu chrześcijańskim). To, co znamienne zresztą, gdyby przeanalizować schemat modlitwy o uzdrowienie, to można dojść do wniosku, że ma ona charakter nie tylko ponad katolicki, ale nawet ponad chrześcijański. Przy tej modlitwie sakramenty nie odgrywają znaczenia, a same treści teologiczne są sprowadzane do minimum. Jest mowa o chorobie (czasami wprost traktowanej jako demon) i o uzdrowieniu w imię Jezusa. Gdybyśmy jednak zmienili imię „Jezus” na „Allach” mielibyśmy nabożeństwo islamskie. Wydaje się, że jest to jednym z powodów popularności ruchu charyzmatycznego, który rozwija się w ramach wszelkich denominacji chrześcijańskiej, ma swoją postać w islamie i w innych religiach. W centrum stoi tutaj określona technika, która jest przekazywana na specjalnych kursach i szkoleniach. Osoby, które tam trafiają, z reguły mają już pewne doświadczenie, były na różnych modlitwach o uzdrowienie i powielają pewne schematy. W ten sposób wytwarza się nowa pobożność, która jednak nie rodzi się samoczynnie, jak niektórzy chcą sądzić, ale jest wprowadzana w kolejnych parafiach i diecezjach, w ramach, jak określił to ks. prof. Andrzej Kobyliński, hybrydowej wojny religijnej. Wypiera ona tradycyjną pobożność jako bardziej spektakularna i obiecująca już tu w doczesności zdrowie, sukcesy i moc. Stoi za nią jednak obca teologia i duchowość, która bardzo głęboko przekształca naszą wiarę w stronę ezoterycznego, ponaddenominacyjnego chrześcijaństwa przyszłości.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną