Pogańskie korzenie sztuki nowoczesnej
Chrześcijańską prawdę o tym, że tylko Bóg jest tak naprawdę artystą par excellence, wyczuwali również w jakiś sposób futuryści. Tylko, że byli to twórcy nowej epoki, którzy nie chcieli się już do tego przyznawać.
W epoce modernizmu świadomie wychwalali jedynie dzieła ludzkie. Stąd kult miast i industrializmu, który przechodził w śmieszność. Od tej tajemnicy nie da się jednak uciec. Arystoteles, który mówi, że sztuka uzupełnia jedynie braki natury pokazuje, że wszelka wytwórczość również ostatecznie sprowadza się do faktu stworzenia. To, że tak jest, w niczym nie ujmuje twórcom ludzkim.
Podnosi jedynie ich sztukę na niewyobrażalny poziom. Oto człowiek współpracuje z samym Bogiem. Pojawiali się jednak w dziejach ludzie, którym marzyła się całkowita swoboda, brak jakichkolwiek ograniczeń, którzy chcieli zerwać z Bogiem i którzy wytworzyli coś, co było przeciwieństwem ich marzeń. Była to karkołomna próba, bo każda musi być taka, zerwania z naturą. Skończyła się tym, że sztuka przestała istnieć, tracąc swój blask i czystość, stając się ograniczeniem i zniewoleniem człowieka. Nazwano ją abstrakcjonizmem.
Zapomina się dzisiaj, że nie była spowodowana po prostu chęcią odnalezienia nowych form wypowiedzi. Jej korzenie są znacznie głębsze, a zarazem mroczniejsze. U jej podstaw stoją tacy ludzie, jak Kazimierz Malewicz, czy Wasyl Kandyński. Obaj wytworzyli fundamenty nie tylko malarstwa współczesnego, ale i dzisiejszej sztuki. Obaj pracowali w podobnym czasie na przełomie XIX i XX w. Pierwszy wytworzył kierunek zwany suprematyzmem, który jest uważany za najbardziej radykalny kierunek abstrakcjonizmu. Drugi był założycielem dwóch grup artystycznych i wykładał na Wchutiemas – moskiewskiej artystycznej uczelni, a także w Bauhausie – niemieckiej akademii artystycznej, która bardzo oddziałała na sztukę XX wieku. Dla Kazimierza Malewicza linia prosta była znakiem przewagi nad chaosem natury. Używał kwadratu, który nie występuje w przyrodzie i innych figur geometrycznych, odrzucając wygląd świata i całą sztukę przeszłości. Sam kierunek wziął nazwę od supremacji – wyższości człowieka nad materią. Miały ją uzmysławiać formy geometryczne.
Artysta miał być dzięki nim całkowicie wolny. Tak jakby natura, rzeczywistość, Bóg ograniczały go. Dzięki takim niepozornym figurom, jak kwadrat artysta miał pozbywać się swojej materialności i osiągać nieskończoność. Artysta, w tej koncepcji, staje się bogiem tworzącym nowe rzeczywistości i nowe światy. Tak naprawdę zaś bogactwo otaczające człowieka sprowadza do ubogich kresek i figur. W tym języku może wyrażać już jedynie bardzo abstrakcyjne, nieraz zabarwione religijnie, oderwane nie tylko od świata, ale i od człowieka, postulaty.
Wasyl Kandyński wyraża podobne przekonania w jeszcze dobitniejszy sposób. Już sam tytuł jednego z jego nielicznych dzieł brzmi bardzo wymownie: O duchowości w sztuce. Kandyński uważał, że sztuka pełni rolę metafizyczną. Termin ten pojmował religijnie. Sztuka bowiem miała prowadzić do transcendencji. Miała prowadzić w wyższe regiony Ducha. Piotr Jaroszyński zwraca uwagę w dziele pt. Metafizyka i sztuka, że Kandyński był teozofem i na tym wszystko budował. Ruch teozoficzny nawiązuje do mistyki i gnozy, magii i kabały.
Tak, jak Platon przekształcił filozofię w narzędzie samozbawienia, a po nim kabaliści zrobili to samo z Pismem świętym, czyniąc z niego narzędzie dla własnych celów, tak Kandyński posłużył się sztuką, by przybliżyć Nową Epokę, która miała nadejść. W jego przekonaniu malarstwo niefiguratywne prowadziło do Epoki Ducha Świętego. Kandyński związany z prawosławiem i różnymi nurtami religijnymi widział w Rosji, Trzeci Rzym. Sztuka miała odnowić ludzkość i spełnić swoje cele polityczne, religijne i cywilizacyjne. W ten sposób jednak przestawała być sztuką, a stawała się narzędziem manipulacji i zniewolenia.
Źródło: prawy.pl