W ostatnim czasie wielkie emocje wywołuje nagonka na prezesa największej i sztandarowej polskiej organizacji na Litwie. Najpierw cały szereg działań miały go skłonić do rezygnacji z szefowania Związkowi Polaków na Litwie, a gdy ten plan się nie udał, bo Michał Mackiewicz na ostatnim Zjeździe został wybrany na prezesa 342 głosami za, przy 8 wstrzymujących się i 0 przeciw, to rozpoczęto zmasowaną akcję propagandową, włącznie z oskarżeniami o rzekome nieprawidłowości finansowe z instrumentalnym zaangażowaniem prokuratury.
Swoje zdanie w tej bulwersującej sprawie wyrazili m.in. europosłowie PiS, którzy w liście do Premiera Mateusza Morawieckiego zauważyli:
„... z wielkim zaniepokojeniem i oburzeniem przyjęliśmy informację o zachowaniu pani Urszuli Doroszewskiej, Ambasador RP na Litwie, wymierzonym w autonomię i samostanowienie największej polskiej organizacji w Republice Litewskiej, poprzez nieuprawnioną próbę wpłynięcia na demokratyczne wybory w ZPL. Równocześnie nasz niepokój budzą kroki podjęte przez niektórych działaczy Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie". (...) Wdzięczni bylibyśmy Panu Premierowi za zwrócenie uwagi kierownictwu Fundacji, że nazywa się ona „Pomoc Polakom na Wschodzie", a nie Fundacja „Ścigania Polaków na Wschodzie".
Poseł PSL Paweł Bejda wystosował do Premiera Morawieckiego interpelację „w sprawie skandalicznego zachowania ambasador RP na Litwie Urszuli Doroszewskiej oraz działań wymierzonych w prezesa ZPL posła Republiki Litewskiej."
Wielu obserwatorów sceny politycznej i politologów zwraca uwagę, że mamy do czynienia z sytuacją bez precedensu. Jak zauważa ekspert ds. litewskich, politolog dr Bogusław Rogalski:
– „To jest naruszeniem wszelkich standardów dyplomatycznych. Była to ingerencja w wewnętrzne sprawy niezależnego, suwerennego i demokratycznie zarządzanego Związku Polaków na Litwie rządzącego się według przepisów prawa litewskiego."
Zdumiewająca niekonsekwencja fundacji
Warto zwrócić uwagę na jeszcze inny aspekt tej sprawy. Otóż w oświadczeniu zarządu fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie z 28 maja br. czytamy:
„Z uwagi na międzynarodowy charakter sprawy, mogący mieć wpływ na interesy Państwa Polskiego, ustalono specjalny tryb procedowania. Na wniosek poszkodowanego prokuratura zarządziła klauzulowy tryb procedowania zgodny z obowiązującym prawem."
Jednak już zaledwie kilka dni później, 7 czerwca br. fundacja zorganizowała specjalną konferencję w Warszawie, podczas której prezes Falkowski wraz z zarządem przedstawił starannie dobranej grupie dziennikarzy (zaproszono jedynie „właściwe" redakcje, blisko powiązane z fundacją poprzez system dotacji) obszerną prezentację na temat ZPL, z pokazem multimedialnym włącznie, wykresami, tabelami, liczbami. Nasuwa się pytanie, co takiego się wydarzyło przez kilka dni, że nagle przestał obowiązywać „klauzulowy tryb procedowania"?
Najprawdopodobniej Falkowski nie przewidział, jakie poruszenie i obronę Polaków na Litwie wywoła rozpoczęta przez niego akcja. Zapewne zakładał, że w wyniku zastraszenia wezwaniem prokuratorskim i ultimatum przedstawionym przez ambasador RP na Litwie, prezes ZPL zrezygnuje z funkcji i nie będzie kandydował na zjeździe delegatów 26 maja br. w Wilnie. Stąd najpierw cytowane wyżej oświadczenie zarządu fundacji, a wkrótce potem pokazowa konferencja prasowa, logicznie sprzeczna i o wzajemnie wykluczającym się przekazie. Niespodziewanie dla niego samego Falkowski musiał przejść do dramatycznej i chaotycznej samoobrony.
Kto daje, ten wymaga
Jako prezes fundacji rozdzielającej środki na działania polskich mediów na Litwie, Falkowski zainspirował powolne sobie redakcje i kilka małych organizacji na Litwie do ogłoszenia „aktów strzelistych" wychwalających go jako prezesa tejże fundacji, a jednocześnie potępiających prezesa ZPL za rzekome niestosowne zachowania. Sypnęło jednakowymi w treści odezwami kanapowych klubików PKD czy Klubu Gazety Polskiej, w tej nagonce wykorzystano nawet grupkę młodzieży, co jest wyjątkowo cyniczne.
W prezentowaniu propagandowej narracji Falkowskiego prym wiedzie radio i portal „Znad Wilii", medialna grupa związana z Czesławem Okińczycem, który w lutym 2018 roku znalazł się na liście podejrzanych o współpracę z KGB, opublikowanej przez litewski tygodnik „Respublica". Od lat ZW jest znane z ostrej i bezkompromisowej krytyki, a nawet otwartej wrogości, wobec największych polskich organizacji na Litwie, w tym także przeciw ZPL. Media ZW są ideowo zbliżone do nurtu „Gazety Wyborczej", a zatem są sprzeczne z wartościami ważnymi dla większości Polaków na Litwie. Dziennikarze ZW brali nawet udział w paradzie gejowskiej w Polsce i zorganizowali proaborcyjny „czarny marsz" na Litwie. Co istotne i dziwne w odniesieniu do przedstawionych wyżej faktów, media ZW są największym beneficjentem dotacji, przekazywanych przez fundację PPnW na media na Litwie. Ta sprawa już kilka lat temu wywoływała poważne wątpliwości. Przypomnijmy w tym miejscu dwie interpelacje poselskie na ten temat.
Posłowie zadają trudne pytania
W lutym 2016 r. do Ministra Spraw Zagranicznych (w latach 2012 - 2015 r. środki na Polonię i Polaków za Granicą rozdzielał MSZ, potem ponownie Senat) z interpelacją nr 1067 zwrócił się poseł Robert Winnicki: „w sprawie kryteriów finansowania mediów polskich i polskojęzycznych na terytorium Republiki Litewskiej."
Wśród postawionych pytań były: „Czy instytucje państwa polskiego rzeczywiście finansują w sposób niewspółmiernie wysoki działalność mediów tworzonych przez grupę niebędącą reprezentatywną dla ogółu Polaków na Wileńszczyźnie i w całej Republice Litewskiej?"
I dalej: „Czy wszystkie środki, jakie trafiają do fundacji "Znad Wilii radijo stoties labdaros ir paramos fondas" (Fundacja dobroczynności i wspierania rozgłośni radiowej Znad Wilii) są fakturowane i na jakich zasadach są rozliczane z instytucjami państwa polskiego? Czy prawdą jest, iż środki adresowane do wspomnianej fundacji finalnie trafiają do komercyjnej spółki?"
Na interpelację odpowiedział sekretarz stanu w MSZ Jan Dziedziczak: „... pragnę podkreślić, że Radio znad Wilii jest medium funkcjonującym na Litwie od prawie 25 lat i wielokrotnie otrzymywało dotacje z Polski, przede wszystkim z Kancelarii Senatu RP. (...) Pragnę nadmienić, że forma prawna ma znaczenie wtórne, choć oczywiście Państwo Polskie wspiera przede wszystkim organizacje społeczne. Jeśli jednak podmiot prywatny ma duże znaczenie dla danej społeczności polonijnej (np. w wymiarze medialnym czy kulturalnym) - nie ma przeszkód, by taki podmiot wesprzeć, ze względu na interes Polonii czy mniejszości polskiej."
Odpowiedź ministra Dziedziczaka była co najmniej niepełna i wymijająca. Ale do postaci tego pana jeszcze wrócimy, bo odgrywa on w naszej opowieści istotną rolę.
Polska finansuje media szkodzące polskości
Miesiąc później, w marcu 2016 r. poseł Mieczysław Baszko wystosował interpelację nr 1889 do Ministra Spraw Zagranicznych „w sprawie finansowania mediów polonijnych na Litwie. Dotyczyła ona również niejasności wokół finansowania związanych z „Znad Wilii rozgłośnią radiową sp. z o.o. oraz Fundacją Dobroczynności i Wspierania Rozgłośni Radiowej Znad Wilii."
Jak podkreślał poseł Baszko: „instytucje państwa polskiego nie mogą dotować polonijnych spółek komercyjnych, a taką jest wspomniana spółka radiowa. Środki finansowe trafiają więc do Fundacji, następnie są transferowane do radia."
Ponadto według posła PSL: „polityka medialna prowadzona tak przez radio, jak i portal Znad Wilii często jest antypolska i nieprzychylna polskiej mniejszości. Instytucje te nie są również popierane przez organizacje polskiej mniejszości na Litwie, choć otrzymywane przez Znad Wilii wsparcie jest znacząco większe od dotacji przekazywanych dla innych, cieszących się poparciem litewskich Polaków, mediów."
Odpowiedzi na interpelację udzieliła podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Joanna Wronecka. Dowiadujemy się, że: „za pośrednictwem Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie, Fundacji Dobroczynności i Wsparcia Rozgłośni Radiowej Znad Wilii, udzielono wsparcia w zakresie dofinansowania kosztów emisji, przygotowania materiałów do emisji audycji radiowych nadawanych w ciągu roku kwotą dotacji w wys. 453 tys. zł w 2014 r. oraz w wys. 433 tys. zł w 2015 r. Fundacja Dobroczynności i Wsparcia Rozgłośni Radiowej Znad Wilii uzyskała też wsparcie dofinansowania działalności portalu internetowego kwotą dotacji w wys. 100 tys. zł w 2014 r. oraz 100 tys. zł w 2015 r. Ponadto za pośrednictwem Ambasady RP w Wilnie Fundacja otrzymała w 2015 r. kwotę dofinansowania w wys. 22 986,00 EUR." Czyli olbrzymi kawałek tortu na media polskie na Litwie trafiał do mediów Czesława Okińczyca, w dodatku drogą okrężną przez fundację, co było - najdelikatniej mówiąc – falandyzowaniem przepisów prawa.
Co do sposobu przekazywania dotacji dowiadujemy się, że MSZ przekazywało: „środki finansowe na wsparcie mediów polskich m.in. na Litwie kierując się zasadami prawa oraz nakazami polskiej racji stanu. MSZ jest świadome faktu, że niektóre media polskojęzyczne na Litwie, choć niemal wszystkie mają charakter komercyjny, korzystają z pomocy wspierających je fundacji."
Czyli MSZ było świadome faktu, że ma miejsce finansowanie spółek komercyjnych, co jest niezgodne z obowiązującym prawem, ale zasłaniało się bliżej nieokreślonymi „nakazami polskiej racji stanu."
Aż się chce w tym miejscu zapytać, jak w tej sytuacji było możliwe przejrzyste rozliczanie dotacji, przechodzących z MSZ do fundacji, a dopiero potem do komercyjnego radia Znad Wilii? To pozostaje tajemnicą fundacji PPnW, która jest pośrednikiem przy przekazywaniu środków z Polski na Litwę.
Państwo i polski rząd Zjednoczonej Prawicy powinni się zastanowić, kto i dlaczego wspiera finansowo media polskojęzyczne grupy ZW na Litwie należące do Okińczyca, które głosem swoich stałych publicystów mówią o zagrażającym pod rządami PiS „buldożerze autorytaryzmu" oraz straszą „wielkim krokiem do tyłu w rozwoju demokracji w Polsce", jak komentował Andrzej Pukszto, dyżurny komentator ZW, w programie „Reporteris" w telewizji Lrytas.
Chronologia wydarzeń
Luty, marzec 2016 r. – interpelacje posłów w sprawie finansowania mediów polskich na Litwie, ze zwróceniem uwagi na niejasności wokół finansowania radia Znad Wilii.
Czerwiec 2016 r. – Rada Fundacji PPnW odwołała prezesa Janusza Skolimowskiego (w latach 2005 – 2013 był ambasadorem RP na Litwie, od 2013 prezesem fundacji PPnW); prezesem fundacji PPnW zostaje Mikołaj Falkowski, postać bliżej nieznana, promowana przez Dziedziczaka.
Wrzesień 2016 r. - podczas zjazdu polonii amerykańskiej w Rzeszowie Jan Dziedziczak mówił o „potrzebie" odwołania prezesa Kongresu Polonii Amerykańskiej oraz prezesa Związku Polaków na Litwie.
Styczeń 2017 r. – fundacja kwestionuje rozliczenie ZPL, uniemożliwia złożenie korekty sprawozdania, składa doniesienie do prokuratury; rozpoczyna się „przeciąganie liny" którego celem jest doprowadzenie do zmiany prezesa ZPL (co zapowiedział Dziedziczak pół roku wcześniej).
Maj 2018 r. – prokuratura rejonowa w Warszawie wzywa z naruszeniem trybu KPK oraz przepisów międzynarodowych prezesa ZPL, który jest jednocześnie parlamentarzystą litewskim i chroni go immunitet, do stawienia się jako podejrzanego w Warszawie, odbywa się to bez wystąpienia o pomoc prawną do Republiki Litewskiej, wymaganej w takich przypadkach
25 maja 2018 r. – ambasador RP na Litwie informuje prezesa ZPL, że nie powinien ubiegać się o ponowny wybór, co narusza przyjęte standardy dyplomatyczne i jest nieuprawnioną ingerencją w niezależność i suwerenność Związku działającego na podstawie prawa litewskiego
26 maja 2018 r. – delegaci XV Zjazdu ZPL jednomyślnie wybierają Michała Mackiewicza na prezesa: 342 głosów za, 8 wstrzymujących się, 0 przeciw.
28 maja 2018 r. – oświadczenie Zarządu Fundacji PPnW i wskazanie na „klauzulowy tryb procesowania".
7 czerwca 2018 r. – pokazowa konferencja prasowa fundacji PPnW, całkowite złamanie zasady klauzulowej.
Troska Falkowskiego o rozwój antyPISowskich mediów
Na konferencji 7 czerwca Falkowski mówił, że: „ramowo zajmujemy się dofinansowywaniem polskich mediów na Litwie (...) media są głównym filarem wydatkowym na Litwie"
Dalej padły piękne słowa o trosce i odpowiedzialności: „Mając na uwadze odpowiedzialność za przekazywane nam środki publiczne i dotacje polonijne, mając na względzie szczególną troskę o zapewnienie transparentności, nie tylko tego jak i komu te pieniądze są przekazywane, ale również uczciwości i transparentności tego, a jaki sposób te pieniądze są wydatkowane i rozliczane, ponieważ te dotacje polonijne pochodzą ze środków polskich podatników, z budżetu państwa polskiego, przekazywane przez MSZ bądź teraz obecnie przez Kancelarię Senatu, kierujemy się odpowiedzialnością właśnie, głównie w imieniu polskich podatników ale też w imieniu państwa polskiego. Uważamy że jest to nasz obowiązek..."
Jak zatem rozumieć tę troskę i odpowiedzialność, obserwując szereg działań Falkowskiego przeciw ZPL i prezesowi tej organizacji? Od początku swego urzędowania Falkowski prezentował wyraźną niechęć wobec tej największej polskiej organizacji na Litwie. Powszechnie wiadomo, że Falkowski często bywa w Wilnie, ale nie spotyka się z kierownictwem ZPL. Komu więc poświęca swój cenny czas? Falkowski, jak pisały media polonijne, za plecami Polaków na Litwie uzgadniał z wiceministrem oświaty Litwy Kazakevičiusem nieprzychylne dla polskich szkół projekty, co zostało ostro skrytykowane na XV Zjeździe ZPL przez posła, członka sejmowego komitetu oświaty Jarosława Narkiewicza. Falkowskiego łączą bliskie więzi z mediami ZW Czesława Okińczyca, które w niejasny sposób są dofinansowywane za pośrednictwem fundacji PPnW. O tych wątpliwościach pisali w interpelacjach posłowie Sejmu RP.
Falkowski zainspirował do działania przeciw ZPL ambasador na Litwie oraz polską prokuraturę. Doszło nawet do tego, że usiłował wpłynąć na prezydenta Lublina, aby ten nie przyznawał medali z okazji 700 lecia miasta niektórym Polakom z Wileńszczyzny. Jak komentują politolodzy zajmujący się tematyką polonijną, w ostatnim czasie mamy do czynienia z niebywałym, wręcz chorobliwym zachowaniem i agresywnym atakiem Falkowskiego na Prezesa ZPL Michała Mackiewicza, których celem jest rozbicie najlepiej funkcjonującego i zorganizowanego Związku Polaków spośród wszystkich organizacji polonijnych. Przykład powyższego nacisku na samorządowe władze Lublina jest tej chorobliwości i agresywności wyrazistym potwierdzeniem. To działania ewidentnie szkodliwe dla wizerunku polskich instytucji.
Kto zatrzyma tę jawnie antypolską grę?
Skąd się wziął, kim w ogóle jest i w co tak naprawdę gra Falkowski? Kto rozdaje karty w tej grze? Czy jest realizowany scenariusz, ogłoszony we wrześniu 2016 r. przez Dziedziczaka?
Te pytania pozostają aktualne. Pewne jest tylko to, że w wyniku szeregu intryg szkodę ponosi zarówno polski interes na Litwie jak i w samej Polsce, a także podważony został autorytet polskiej dyplomacji, a nawet prokuratury. Falkowski prowadzi bardzo nieelegancką, niebezpieczną i szkodliwą dla Polski grę.
A na antenie TV Trwam wypowiedział się prof. Mirosław Piotrowski, poseł do PE: „Uważam również, że pan Mackiewicz powinien zostać natychmiast przez władze polskie przeproszony. Chyba, że polska dyplomacja gra przeciwko Związkowi Polaków na Litwie, przeciwko dziesięciotysięcznej rzeszy członków i innych sympatyków i dąży do dzielenia społeczności polskiej na Litwie. Sądzę, że tak nie jest. Mam nadzieję, że odpowiednio zareaguje nie tylko MSZ, ale przede wszystkim premier Mateusz Morawiecki."
tekst ukazał się na: mojekresy.pl