Pan dusz i pieniędzy

0
0
0
/

Kiedyś dla Polaka święta była własność, chleb ze znakiem krzyża, pokolenia w zgodzie pod jednym dachem żyjące, wielkie wydarzenia narodowe i rodzinne, a teraz świętością staje się prywata i rozbuchane ego. Galeria handlowa w niedzielę urasta do rangi świeckiej świątyni. Liczy się pełen wór i krąg swojaków.

 

Pęka tożsamość narodowa i kruszy się polska dusza. Na szastanie symbolami albo wymienianie ich na prymitywne znaczki graficzne przyzwolenie jest i już. Ilu nie ma pojęcia dlaczego flaga jest biało-czerwona i jakie są obowiązki polskie, skoro wystarczą polskie przyjemności. Nowy katalog symboli będzie książką telefoniczną dla analfabetów.

 

Była Matka Polka, a teraz ojciec Słupska.

Sztandarowy „ped” nie tylko będzie panem dusz i pieniędzy w swoim okręgu, ale zawładnął symbolem ojca i nauczyciela. Włodarz lokalny cieszył się niegdyś posłuchem u swych poddanych - musiał być jak ojciec. Teraz to nowy ironiczny symbol władzy. Włodarz jak ojciec przecież - od XII wieku zarządca dóbr książęcych bądź innych możnowładców świeckich czy też duchownych, a po uwłaszczeniu chłopów w XIX wieku, kierujący folwarkiem i nadzorujący robotników najemnych otrzymał miano ekonoma. A kto zacz, pan dusz i pieniędzy ze Słupska?

 

W 1925 roku niejaki Stanisław Trębicki opublikował wizjonerskie dzieło – sumptem własnym – bo wydawcy nie chcieli obarczać się tak ciężkim głazem złowróżbnej wizji poświęcone wojnie przyszłości.

 

Poza wojną gazową, walkami powietrznych eskadr lotniczych, miotaniem płomieni, topieniem statków pasażerskich przez łodzie podwodne, działam bijącymi na 120 kilometrów …i bynajmniej nie jest to fragment eposu heroicznego, lecz studium lęku przed wielkim cywilizacyjnym nieznanym. Opis kraju uwikłanego w wojnę gazowa, w którym nie będzie zakątka od kataklizmu wolnego. W którym kalectwo płucne skutkiem gazów lub śmierć od nich dosięgnie spokojnej ludności bez względu na płeć oraz wiek może okazać się zatrważającą metaforą świata upadłego. I pyta Trębicki: „I gdzie jest dla nieszczęsnego żołnierza wróg czy przed nim skupiony, czy może już lotem sępa w głąb kraju się przeniósł, w stronę jego domowego ogniska?”.

 

Zastanawiam się, czy Autor nie jest tym samym Stanisławem Trębickim, który nie jako polityk czy artysta dla Polski się zasłużył, lecz jako właściciel warszawskiej fabryki mieszczącej się po 1905 roku przy ulicy Kopernika 33, która to pompy do wszelkich płynów, ręczne, transmisyjne i motorowe, węże gumowe i parciane oraz narzędzia ogniowe dla staży ochotniczych podówczas po dobrej cenie ofiarowywała. Tu lęk przed perspektywą apokaliptycznych intensywności wziął górę nad kolejną reklamą wyrobów z rzeczonej fabryki. Lęk jednak to klasyczny: przez znanym-nieznanym.

 

Trębicki nie przewidział jednak ani sfałszowanych wyborów, ani sfałszowanych wyborami miast – przeraźliwy lęk nie musi bowiem silić się na oryginalność i tak nieprawdopodobne scenariusze.

 

Uznałby zapewne fenomen Słupska za eksces wyobraźni robotycznej zaawansowanych początków XXI wieku i dalej nurzałby się w odmętach bardziej przewidywalnych skutków polityczno-wojennych apokalips. To słupski nowo wybrany włodarz stwierdził nie dalej niż rok temu, iż „homofobię się leczy” i że „są specjalne terapie dla ludzi głoszących tego typu poglądy”. Po Paradzie Równości w 2013 brzuch włodarza ucierpiał wskutek kopnięcia, zaś twarz wskutek oplucia oraz uderzenia pięścią. Zarazem jednak FB aż huczy od apokaliptycznych wizji cząstkowych – choćby tej z futurystyczną reprezentacją straży miejskiej –wizja na rok 2020.

 

Tymczasem w Warszawie i gdzie indziej usta czerwone jak szmata na kiju plują nienawiścią na domniemaną nienawiść i cedzą sącząc strużkę jadu jakoby mapę Polski zalewa falą ataków na tle rasowym, narodowościowym i homofobicznym, a w związku z tym zwykły alarm przeciwpowodziowy były jedynie kwileniem rannej ptaszyny wśród pól. Przepełnieni nienawiścią cedzą jadem krztusząc się nieustannie, jakoby na mapie Polski brakowało jednoznacznych działań, które przerwałyby falę rosnącej nienawiści w Białymstoku, Wrocławiu i Warszawie. Z worków z nienawiścią, którymi przepełnieni są mistrzowie hipokryzji można by tamy budować i wały przeciwpowodziowe.

 

Pozostaje pytanie, jak w tym wszystkim odnajdą się zwykli ludzie uwięzieni w ogniu walk o ich dusze? Niepewni - czy wybrać drogę tolerancji czy tradycji - będą musieli odpowiedzieć na pytanie ,,jaka Polska” …nim zaleje ich fala ,,jadu miłości”.

 

Marta Cywińska

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną