Popkulturowe studium tyranii?

0
0
0
/

Wszystko co niezwykłe i unikatowe kusi. Dlatego też kolekcjonerzy uwielbiają mówić z dumą o niezwykle rzadkich okazach w swoich zbiorach. Rzadkie monety, znaczki pocztowe, książki - wszystko to cieszy się zainteresowaniem pasjonatów zdolnych nań wydać fortunę. Jednakże pewna ciekawa historia wiąże się z tym, jak kolekcjonerstwo doprowadziło do upadku amerykańskiej branży komiksowej. Zaczęło się od informacji o olbrzymich kwotach, za jakie były sprzedawane pierwsze, wydane w 1938 roku komiksy o Supermanie. Informacje te trafiły na podatny grunt, w tym czasie wydano bowiem komiks ,,Śmierć Supermana", błędnie zinterpretowany przez niektórych, jako ostatni komiks o herosie i zarazem historyczne wydarzenie. Wtedy pojawili się spekulanci, którzy postanowili kupować ów historyczny komiks z nadzieją, że jego przełomowość - i unikatowość - pozwoli im za jakiś czas dorobić się prawdziwej fortuny, gdy go sprzedadzą ponownie. Kupowali więc po kilka egzemplarzy zapakowanych w folie ochronne, które nigdy nie miały być otwarte - dowód na to, że komiksy nigdy nie były czytane, więc ich stan okazał się idealny. Dwaj najwięksi wydawcy komiksów, wydawnictwa Marvel i DC Comics (zwłaszcza to pierwsze) postanowili skorzystać na zainteresowaniu spekulantów. Pojawiały się komiksy z wariantami okładkowymi (trzeba jednak przyznać, że proceder ten rozpoczął się na kilka lat przed ,,Śmiercią Supermana"), to znaczy, że ten sam komiks można było kupić z różnymi okładkami. Mało tego, niektóre okładki nie były zwykłymi rysunkami. Były więc okładki z hologramami, okładki świecące w ciemności, okładki pokryte specjalną, połyskującą warstwą. Jednak w połowie lat 90 ludzie przestali kupować komiksy - zwłaszcza spekulanci. Olbrzymi popyt zaowocował: ,,przełomowe" i ,,unikatowe komiksy" były wydawane w nakładach liczących setki tysięcy czy miliony egzemplarzy - z punktu widzenia ich wartości nie były warte wiele więcej niż makulatura. Unikatowość pierwszych komiksów o Supermanie polegała na ich wieku, zapoczątkowaniu komiksu superbohaterskiego i temu, że niewiele egzemplarzy dotrwało do naszych czasów - w czasie II wojny światowej Amerykanie oddawali takie rzeczy na przemiał w poczuciu patriotycznego obowiązku wobec swojej ojczyzny - liczyła się pomoc krajowi w wysiłku wojennym, o potencjalnej wartości komiksów nie myślano. Wkrótce oba wydawnictwa zaczęły ponosić ogromne straty, spekulanci zaczęli unikać bezwartościowych z punktu widzenia kolekcjonerskiego komiksu, a fani zaczęli się wykruszać. Pouczająca to i ciekawa opowieść ze skarbnicy historii. Dzisiejszy komiks, który opiszę nie jest komiksem historycznym, ale jednocześnie jest pokazaniem pewnego procesu powstawania dyktatury. Jak wiadomo do władzy dochodzą niejednokrotnie ludzie jej żądni, inni zaś robią to z pobudek patriotycznych, kierowani dobrymi chęciami. Nimi jednak, jak wiadomo piekło jest brukowane, weźmy na przykład rewolucję francuską, gdzie z pewnością byli ludzie pragnący poprawić dobrobyt swoich bliskich, jednak, jak wiemy z historii, Francja spłynęła później krwią. Dyktaturę rozpoczętą od dobrych chęci przedstawiono ciekawie w komiksowej serii ,,Injustice: Gods among us". Przyjrzyjmy się więc na ile fikcyjny świat superbohaterów pokazuje proces rodzenia się totalitaryzmów - tragedii jak najbardziej prawdziwej. Żona Supermana (tak, ten superbohater znów pojawia się na łamach mojego felietonu), Lois Lane jest w ciąży. Niestety, na skutek machinacji okrutnego psychopaty Jokera kobieta ginie - z rąk swojego ukochanego. Na domiar złego zostaje zniszczone Metropolis - miasto, które Superman poprzysiągł chronić i które było domem jego oraz Lois. Giną miliony niewinnych ludzi. Zrozpaczony bohater zabija Jokera na oczach swojego przyjaciela, Batmana. Następnie postanawia zrobić wszystko by zakończyć jakiekolwiek akty zła i przemocy na świecie. Rozkazuje zakończyć światowym przywódcom ich wojny, wszelkich recydywistów, psychopatów i szaleńców zamyka w pilnie strzeżonym więzieniu. Gdy następuje inwazja z kosmosu nie waha się zabić najeźdźców. Wśród jego kolegów po fachu zdania są podzielone. Czy zabicie degenerata nie jest ocaleniem żyć niewinnych ludzi? Czy taki czyn nie jest pierwszym krokiem ku staniu się masowym mordercą i krwawym mścicielem. Tworzą się dwa obozy, a czyny Supermana stają się coraz bardziej radykalne. Historia toczy się w ciągu pięciu lat i widać jak Superman ze zdeterminowanego obrońcy ludzkości zmienia się w jej ciemiężyciela. Jednocześnie niewielu jego popleczników się wykrusza, w końcu na całym świecie panuje pokój a przestępczość praktycznie nie istnieje. Komiks jest studium rodzenia się tyranii, choć późniejsze odsłony odbiegają od tego tematu  - a szkoda, gdyż obie strony konfliktu nie tylko ze sobą walczą na pięści, ale też na argumenty. W końcu nawet Superman, zanim zmienia się w dyktatora, chce chronić ludzi  - niestety jego uczynki zaczynają przeczyć deklaracjom. Ewolucja ze szczytnych ideałów w krwawy reżim na przykładzie jednostek i rządów można by wymieniać bardzo długo. Choć ,,Injustice" to opowieść fikcyjna to ilu takich Supermanów w skali mikro żyło na przestrzeni dziejów.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną