Jan Bodakowski: Musimy wygrać wybory, by obalić sowieckie pomniki? [WIDEO]

0
0
0
/

Rządząca samorządowa Polska Platforma Obywatelska to nie tylko siła polityczna niszcząca wysokimi podatkami i szkodliwymi przepisami polska gospodarkę, wspierająca sodmicką propagandę (poprzez finansowanie sztuki nowoczesnej szerzącej lewicową propagandę), ale także antypolskie środowisko, które chroni przed likwidacją wszelkie sowieckie pomniki. Miedzy innymi pomnik Zygmunta Berlinga, który swoją obecnością plugawi wschodni brzeg Wisły w Warszawie.
[caption id="attachment_78748" align="alignnone" width="815"] fot. Jan Bodakowski[/caption]
Musimy wygrać wybory by obalić sowieckie pomniki:
Pomnik sowieckiego generała Zygmunta Berlinga w Warszawie zaśmieca nabrzeże Wisły pomiędzy rozjazdami Trasy Łazienkowskiej, przy Wale Miedzeszyńskim w Warszawie. Nie dosyć, że jest szkaradny, to jest przejawem niedopuszczalnej, ale typowej dla środowisk antypolskich, gloryfikacji zbrodni komunistycznych w przestrzeni publicznej. Żyjący w latach 1896–1980 Zygmunt Berling do 1939 roku był zawodowym oficerem Wojska Polskiego. W czasie wojny został konfidentem NKWD i komunistycznym działacze. Władze polskie zdegradowały go i skazały na śmierć za zdradę. Stalin mianował Berlinga na formalnego dowódce polskojęzycznych jednostek podległych Armii Czerwonej. Po wojnie Berling był wysokim urzędnikiem państwowym w okupowanej przez komunistów Polsce w PRL. Jak można przeczytać na stronie IPN Zygmunt Berlin „urodził się w 1896 roku w Limanowej. W latach 1914–1918 służył w Legionach i w armii austriackiej. Potem w Wojsku Polskim: dowódca batalionu w wojnie 1920 roku, później szef sztabu dywizji, zastępca dowódcy okręgu korpusu i dowódca pułku. W 1930 roku awansowany na podpułkownika. W lipcu 1939 roku zwolniony ze służby czynnej. Po wrześniu 1939 roku znalazł się na obszarach zajętych przez Armię Czerwoną. Na początku listopada 1939 roku zgłosił się do sowieckiej milicji i został aresztowany przez NKWD. W obozie jenieckim w Starobielsku został zwerbowany do współpracy z NKWD. Czynnie włączył się w sowieckie działania propagandowe, przekonując do wizji odbudowy Polski jako republiki integralnie włączonej do ZSRR. Skierowany wraz z grupą oficerów deklarujących chęć wspierania Sowietów do willi NKWD w Małachówce pod Moskwą, pomagał w weryfikacji ich prawdziwego stosunku do Rosji. Był współautorem wiernopoddańczej deklaracji skierowanej do Stalina w marcu 1941 roku”. Zygmunt Berlin „po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej zadeklarował chęć służenia w Armii Czerwonej. Jednak po wznowieniu stosunków dyplomatycznych ZSRR z Polską otrzymał od NKWD polecenie zgłoszenia się do jednostek Wojska Polskiego, tworzonych pod dowództwem gen. Władysława Andersa. W tym czasie wciąż podtrzymywał tajną współpracę z wyznaczonym oficerem NKWD. Zdezerterował z Wojska Polskiego wraz z dwoma innymi oficerami podczas ewakuacji do Iranu. 20 kwietnia 1943 roku rozkazem personalnym nr 36 gen. Władysława Andersa wszyscy trzej zostali zdegradowani i formalnie wydaleni z wojska”. Po dezercji Berlinga „26 lipca 1943 roku odbyła się rozprawa Sądu Polowego przeciw Berlingowi i towarzyszom. Wyrok nie tylko potwierdził wydalenie z wojska, ale jednocześnie zaocznie skazywał ich na karę śmierci za zdradę oraz utratę praw publicznych na zawsze. Jak stwierdzono, „przy wymiarze kary Sąd wziął pod uwagę, że oskarżeni zbiegli z szeregów Armii Polskiej, zdaniem Sądu po to by wstąpić do Armii Sowieckiej, a więc do służby państwa, którego jednym z celów politycznych jest pozbawienie bytu niepodległego Państwa Polskiego przez wcielenie jego ziem do ZSSR i dlatego skazał oskarżonych na karę śmierci”.” W trakcie wojny „Stalin wyznaczył Berlinga na dowódcę tworzonej w ramach sowieckich sił zbrojnych tzw. 1 Polskiej Dywizji Piechoty im. T. Kościuszki a potem tzw. I Korpusu Polskich Sił Zbrojnych w ZSRR. Mianował Berlinga pułkownikiem, a następnie generał-majorem. Berling nie ukrywał rozległych ambicji politycznych, ukierunkowanych na objęcie władzy w kraju po jego zajęciu przez Armię Czerwoną. W rozkazie do żołnierzy z 11 października 1943 roku wprost mówił: „Stworzymy tymczasową władzę i zapewnimy jej swobodę pracy”. Był członkiem ścisłych władz utworzonego na polecenie Stalina tzw. Związku Patriotów Polskich”. Przez pryzmat zdrady Berlinga nie należy negatywnie oceniać Polaków walczących w polskojęzycznych formacjach podległych Armii czerwonej. „Szeregi polskich jednostek zasilili głównie Polacy – więźniowie łagrów, którzy nie zdołali na skutek utrudnień ze strony władz sowieckich lub innych okoliczności dotrzeć do armii gen. Andersa. W formowanym wojsku widzieli jedyną drogę powrotu do Ojczyzny. Zwyczajni żołnierze, idąc na zachód u boku Armii Czerwonej, nie mieli wpływu na to, w jaki sposób ich jednostki będą wykorzystywane w polityce Stalina wobec Polski. Berling był w pełni odpowiedzialny za stworzenie systemu indoktrynacji politycznej w jednostkach oraz za wyroki sądów polowych – wykonywane także za „nieodpowiednie” poglądy polityczne. Energicznie realizował polecenia i rozkazy Moskwy, wymierzone w konstytucyjne władze Rzeczypospolitej i w struktury polskiego państwa podziemnego”. Sowieci polskojęzyczne oddziały traktowali jak mięso armatnie. „Mimo że dywizja, złożona w przeważającej mierze z cywilów i wycieńczonych niewolniczą pracą więźniów, nie mogła osiągnąć w tak krótkim czasie gotowości bojowej, ze względów propagandowych już w sierpniu 1943 roku Berling i Wasilewska postulowali wysłanie żołnierzy na front. Niezależnie od nieukończonego szkolenia, w dniach 12–13 października 1943 roku pod Lenino na Białorusi słabo przygotowana i pozbawiona odpowiedniego wsparcia artylerii dywizja, także na skutek błędów dowództwa, poniosła ciężkie straty”. Lojalność Berlinga była przez nich doceniana, choć nie tak szczodrze jak Berlin sobie tego życzył. „W marcu 1944 r. Berling został mianowany przez Stalina dowódcą złożonej z Polaków I Armii. Bezwzględnie egzekwował wśród swoich podkomendnych obowiązek politycznej wierności Sowietom. Za jego akceptacją wykonano liczne wyroki śmierci na dezerterach i „politycznie niedostosowanych” żołnierzach, w tym także związanych z podziemiem niepodległościowym. We wrześniu 1944 r. podległe Berlingowi jednostki I Armii podjęły nieudaną i okupioną licznymi ofiarami próbę forsowania Wisły w Warszawie. Znaczna część szeregowych żołnierzy uczestniczyła w operacji w przekonaniu, że ma ona na celu pomoc Powstaniu Warszawskiemu. Była to operacja przeprowadzona ograniczonymi siłami z rozkazu sowieckiego dowództwa tego odcinka frontu, ukierunkowana na uchwycenie przyczółków na ograniczonym obszarze lewego brzegu Wisły. Wbrew legendom nie było to samowolne działanie Berlinga w celu pomocy powstańcom. Nie jest także prawdą, że został za ową rzekomą niesubordynację „ukarany” odsunięciem od dowodzenia polskimi jednostkami. Decyzja Stalina o powierzeniu Michałowi Żymierskiemu a nie Berlingowi funkcji „Naczelnego Dowódcy Wojska Polskiego”, do której aspirował Berling, została podjęta i wprowadzona w życie już w lipcu 1944 r., czyli przed wybuchem walk w stolicy. Berling został wówczas jedynie jego zastępcą i dowódcą I Armii WP. Podobnie został jedynie zastępcą Żymierskiego jako kierownika resortu obrony narodowej w marionetkowym PKWN”. Sowieci docenili lojalności Berlinga tak jak on by tego pragnął. Berlin „utracił zaufanie Stalina najprawdopodobniej na skutek nadmiernych ambicji politycznych. Przydzielono mu mandat fasadowej „Krajowej Rady Narodowej”, ale został pozbawiony możliwości odegrania pierwszoplanowej roli w budowanych strukturach komunistycznej władzy. Od jesieni 1944 roku Berling w mundurze sowieckiego generała przez trzy lata uczęszczał na studia w Akademii Wojennej w Moskwie”. Po wojnie Berlin „do Polski powrócił w 1947 roku. Pełnił nie pierwszoplanowe ale wciąż wysokie stanowiska w wojsku i w państwie komunistycznym. W okresie dojrzałego stalinizmu (1948–1953) był m.in. organizatorem i komendantem Akademii Sztabu Generalnego. W 1953 roku i w latach następnych był podsekretarzem stanu i wiceministrem w różnych resortach. Od 1963 roku był oficjalnie członkiem PZPR. Zmarł w Warszawie w 1980 roku”. Nie ma więc absolutnie jakiegokolwiek powodu by pomnik renegata i sowieckiego agenta plugawił Warszawę. Ten i inne sowieckie pomniki powinny być usunięte z przestrzeni publicznej. Jest to kolejny powód by zrobić wszystko by siły patriotyczne wygrały wybory samorządowe i odsunęły od władzy w samorządach środowiska przesiąknięte nienawiścią do Polski i Polaków. Jan Bodakowski 
 
   

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną