Grillowanie Węgrów

0
0
0
/

Węgry znalazły się na kolejnej liście do odstrzału. W Brukseli odbyło się głosowanie ws. rezolucji wzywające państwa członkowskie Unii Europejskiej do wszczęcia procedury z art.7 traktatu UE. Nie pomogło świetne przemówienie Viktora Orbana, ani przynależność Węgrów do Europejskiej Partii Ludowej. To jeszcze zaostrzyło ich wściekłość. Nie mogli sobie pozwolić, aby ktoś z członków tak światłej partii brukselskiej postępował niezależnie w interesie nie starej Unii ale w interesie swojego państwa. No i stało się. Wprawdzie szef EPL Manfred Weber starał się bronić Węgrów, to i tak na nic się to zdało. Po przemówieniu Jeana Clauda Junckera nastąpiło glosowanie , którego wynik był niekorzystny dla Orbana. Padały znowu te same argumenty, co w wypadku Polski. Oni nie są przeciwko państwu węgierskiemu, ale przeciwko jego rządowi. A kto na kolejną już trzecia kadencję wybrał partię Orbana? Dokonało się to poprzez wolne demokratyczne wybory. Tylko on w całej Europie ma większość konstytucyjną. Węgrzy mu wierzą i chcą jego rządów. Czyli Unia jest przeciwko narodowi węgierskiemu, tak samo jak przeciwko narodowi polskiemu, który głupio wybrał PiS i odsunął od władzy faworytów brukselskich. Trafnie to skomentował w swoim przemówieniu prof. Legutko, mówiąc: „Obalcie węgierski rząd i powołajcie kogoś z zewnątrz. Myślę, że pan Timmermans chętnie by się tego podjął”. W zacietrzewieniu szefowi frakcji liberałów Guy`owi Verhofstadowi pomyliło się, gdzie przemawia i zamiast o brukselskiej jedności, mówił o sytuacji podzielonej Europy przed II wojną światową czy o berlińskim murze. Pomyślny dla biurokratów unijnych wynik glosowania spotkał się z niemal histeryczną euforią. Wynik głosowania był taki a nie inny, bo zastosowano pewien unik. Nie liczono głosów wstrzymujących się i rezolucja przeszła minimalną liczbą głosów. Przysłużyła się do tego również nasza niezawodna opozycja. Uciechy było co niemiara. Wystarczy przejrzeć wpisy twitterowe różnych Lewandowskich, Bonich i im podobnych. W końcu mogli nieposłusznego Orbana postawić do kąta. Następnym państwem do grillowania ma był Rumunia, potem Bułgaria. Tak się stara Unia rozprawia z nowymi członkami. Pokazuje im właściwe miejsce w szeregu. Niech nie wyprostowują karku przed hegemonami Europy: Niemcami i Francją. Nie do takiej Unii wchodziliśmy. Chcieliśmy być w Europie Ojczyzn, jaką widział gen. Charles de Gaulle, a nie w Unii, która chce być supermocarstwem, dyktującym z Brukseli politykę innym państwom. Spod dyktatu komunistycznego znaleźliśmy się pod dyktatem Niemiec, bo to one wiodą pierwsze skrzypce w UE. W swym wystąpieniu Junker apelował, aby „nie brudzić wizerunku UE”. Czyżby nie zdawał sobie sprawy, że takie postępowanie, które narusza wolność państw członkowskich już dawno ubrudziły ten wizerunek. W wielu wypadkach Bruksela nagina unijne prawo do wymagań liberalno-lewicowych ugrupowań. I chociaż uruchomienie procedury z art. 7 wymaga jednomyślności państw członkowskich, to znając różne brukselskie sztuczki można się spodziewać, że sprawę Polski i Węgier potraktują zbiorczo, tym samym unikną veta. Bezrozumną ingerencję w wewnętrzne sprawy państw członkowskich popiera także zachodnia prasa. „Finnancial Timess” apelował do zdecydowanych kroków przeciwko Węgrom i zachęcał, aby w stawianiu do kąta nieposłusznych państw iść dalej, odbierając im unijne fundusze. Nie ważne, że jest to niezgodne z prawem, bo unijne fundusze są niezależne od polityki. Ale znając naginanie prawa europejskiego, można się wszystkiego spodziewać. Jedyna nadzieja w tym, że skład PE ulegnie w następnym roku zmianie. W przyszłorocznych wyborach powinno być mniej chadeków i liberałów. Sądząc po wynikach włoskich i szwedzkich wyborów, Europa zmienia się i zaczyna skręcać w prawo. Odwraca się od rozmytej wizji wielkich starych członków Unii, forsujących ideę Europy bez granic, a zaczyna doceniać swoje narodowości. Unia staje przed wielkim kryzysem, którego zdaje się nie dostrzegać. Idzie w gospodarczy sojusz z Rosją, godząc się na budowę Nordstreamu II, chce zacieśniać więzy z Afryką jednocześnie iść na wojnę handlową ze Stanami Zjednoczonymi. To niebezpieczna droga, która prowadzi donikąd.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną