Kandydatka syjonistów czyli główne grzechy Clinton

0
0
0
/

Hillary Clinton rzeczywiście ma ogromne szanse na elekcję w zbliżających się wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. U progu kampanii wyborczej warto jednak przypomnieć jej "osiągnięcia" w polityce międzynarodowej, wspieraniu a nawet realizacji planów syjonistycznej frakcji w Izraelu, nie tylko jeżeli chodzi o konflikt na Bliskim Wschodzie.

 

Wieloletnie doświadczenie w administracji USA to zdaniem analityków największy atut Hillary Clinton w zbliżających się wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. Była sekretarz stanu o nieskazitelnej reputacji - czy może być lepsza wizytówka? A jednak może - jej zaangażowanie w realizację interesów syjonistów na całym świecie jest bezprecedensowe i to ono może przesądzić o zwycięstwie byłej pierwszej damy Ameryki.

 

Wystarczy przypomnieć jej poparcie dla wojny w Iraku, bombardowania Libii i Syrii oraz jej pragnienie wzmocnienia wzajemnych relacji z dyktaturami na całym Bliskim Wschodzie, a w szczególności jej sojusze z tymi politykami, którzy gwarantowali prywatyzację na podległych sobie terenach (np. gubernator stanu Nowy Jork Mario Cuomo).

 

Nie sposób też zapomnieć jej jednostronnego poparcia dla Izraela podczas jego agresji na Strefę Gazy, prowadzonej w celu całkowitej anihilacji zamieszkującej ją ludności palestyńskiej. Nie mówiąc już o konflikcie między Izraelem a państwami arabskimi, w którym stała na stanowisku "pełnym empatii i nieustannego wsparcia dla bezpieczeństwa państwa Izrael".

 

I tak 18 lipca 2006 roku Clinton przemawiała na forum Organizacji Narodów Zjednoczonych, wspierając Izrael w konflikcie z Libanem. - Jesteśmy tu, aby pokazać naszą solidarność i wsparcie dla Izraela. Będziemy stali z Izraelem ramię w ramię, ponieważ Izrael opowiada się za amerykańskimi wartościami, jak również za izraelskimi - mówiła wówczas.

 

Wcześniej 13 listopada 2005 r. Clinton stwierdziła, że wspiera stworzenie blokady oddzielającej Zachodni Brzeg Jordanu, oświadczając, że "to nie jest wymierzone w naród palestyński" ale "przeciwko terrorystom". - Palestyńczycy muszą pomóc w zapobieganiu terroryzmowi. Muszą zmienić swoje spojrzenie na terroryzm - perorowała, zwracając się do palestyńskich przywódców, aby "zmienili wszystkie podręczniki na wszystkich szczeblach" z obecnych, które "przesiąknięte są nienawiścią, przemocą i radykalizmem".

 

Jako senator USA przez cały czas trwania swojej kariery Clinton wspierała prawo, które wymaga uznania Jerozolimy za stolicę Izraela. We wrześniu 2011 r., jako sekretarz stanu, instruowała w tej sprawie Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych.

 

Podczas jednego z wywiadów, przeprowadzonych z nią w 2014 r., w okresie agresji Izraela na Strefę Gazy, Clinton stwierdziła, że Hamas celowo sprowokował Izrael poprzez wystrzelenie w ten kraj rakiet, w odpowiedzi na co Izrael zareagował w sposób adekwatny do zaistniałej sytuacji. - Nie jestem strategiem wojskowym, ale Hamas wystrzelił rakiety w obszary zamieszkałe przez ludność cywilną - tłumaczyła izraelską agresję, zapominając, że ofiary w liczbie tysięcy były jedynie po stronie palestyńskiej. - Izrael, z tego co wiem, wystosował ostrzeżenia i próbował przemieścić ludność, jednakże w tego typu konfliktach muszą być straty wśród cywili, i musimy wypracować zawieszenie broni tak szybko, jak jest to tylko możliwe - mówiła.

 

Jeżeli zatem sprawdzą się przewidywania analityków i Hillary Clinton sięgnie po upragniony prezydencki fotel, nastąpi kolejne zbliżenie między USA a Izraelem, co dla pokoju na świecie nie wróży niczego dobrego.

 

Anna Wiejak

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną