Sztandar wolności zabroniony

0
0
0
/

Można sobie zadać pytanie czym jest dla obywatela flaga, godło i hymn państwowy? Zapewne otrzymalibyśmy różne odpowiedzi, ale jedną z najczęstszych byłaby odpowiedź – symbolem. Symbolem naszej państwowości, jego znakiem rozpoznawczym. Dziś chciałbym opowiedzieć o pewnym symbolu i przenieść rozważania na grunt czysto polski.

 

Czym dla Stanów Południowych był sztandar konfederacji? W końcu umierało pod nim wielu ludzi. Walcząc o niepodległość, z wrogiem znacznie silniejszym, mającym potężny przemysł, gospodarcze zaplecze i dwukrotnie większe rezerwy ludzkie. Mimo to przez pięć długich lat Konfederacja wykrwawiała się na polach bitew. 480 tysięcy żołnierzy skonfederowanych stanów zapłaciło za to życiem. A jednym z jej najświętszych, narodowych symboli był sztandar Południa. A gdy ostatecznie zwyciężyła Unia to weterani Południa z narażeniem życia przechowywali swoje sztandary pułków i brygad.

 

Jankesi zachowywali się w pokonanych stanach jak okupanci. W pierwszych latach po wojnie zabronione było samo posiadanie flagi Konfederacji. Ten okres jednak już przeszedł do historii. Zdawałoby się nieodwracalnie.

 

Tymczasem niedawno na fali poprawności politycznej rozpoczęły się działania piewców poprawności politycznej się do zdelegalizowania flagi Konfederacji. Zdarzały się napady na punkty handlowe je sprzedające, a nawet morderstwa sprzedawców. Ta próba delegalizacji oparta jest na kłamstwie utożsamiającym sztandar Południa jako symbolu zbieżnego ze swastyką i płonącym krzyżem, a więc znaków faszyzmu i rasizmu. Chociaż tak naprawdę to flaga wolności i buntu wolnych stanów południa przeciwko dyktatowi północy z tyranem, zbrodniarzem i uzurpatorem Abrahamem Lincolnem.

 

Dlaczego nikt nie przyczepił się do zdelegalizowania czerwonego sztandaru z sierpem i młotem? Przecież pod tym znakiem zamordowano wiele milionów ludzi. Może jako Polacy powinniśmy domagać się zdelegalizowania ukraińskiego Tryzuba. W końcu noszące ten znak oddziały UPA zamordowały około 200 tysięcy Polaków na Wołyniu w czasie II Wojny Światowej. Mimo to jest on godłem narodowym odrodzonej, niepodległej Ukrainy.

 

Tymczasem wskazuje się na Unię Skonfederowanych Stanów jako na państwo niewolnicze. I to jest dostatecznym wytłumaczeniem, że jako takie nie powinno ono przetrwać. Tymczasem decyzja o oswobodzeniu niewolników wydana przez Lincolna miała na celu tylko pognębienie i osłabienie przeciwnika i uprzedziła analogiczne krok ze strony władz Południa.

 

Archaiczny system społeczny związany z wielkimi latyfundiami musiał i tak odejść w przeszłość. Zupełnie zapomina się, że zaledwie 1,5 % obywateli było właścicielami ziemskimi i posiadało niewolników. Mimo to całe Południe stanęło pod swoim sztandarem i z nieodłącznym „Good save the South” tak bliskim naszemu „Boże coś Polskę” przez pięć długich lat toczyło skazaną na porażkę walkę o wolność i ziemię. Teraz opluwa się sztandar pod którym w od początku przegranej wojnie zginęło tysiące żołnierzy. I usiłuje się wymazać z życia i pamięci. Jakby na to zasłużył. Nie należy też zapominać, że dzieje się to w najbardziej „demokratycznym” kraju na świecie – Stanach Zjednoczonych. Czy tak ma wyglądać demokracja i polityczna poprawność? Czy ma być związana z zacieraniem i niszczeniem niewygodnych symboli własnej historii?

 

Teraz, kiedy w kościele w Charleston 21-letni Dylann Roof zastrzelił dziewięciu Murzynów udało się wreszcie wyrzucić flagę Konfederacji z przestrzeni publicznej. To był pretekst, którego władze tak potrzebowały. Gubernator Karoliny Południowej Nikki Haley już w połowie czerwca apelowała o usunięcie flagi Konfederacji sprzed budynku parlamentu stanowego w stolicy stanu Columbii mówiąc, że jest to „symbol, który dzieli", a sam akt zdjęcia flagi po 50 latach, bo tyle wisiała ona przed lokalnym parlamentem w  nazwał „usunięciem symbolu, który nas dzieli co pozwoli nam pójść naprzód". Biały burmistrz Charleston Joseph Riley stwierdził: „Flaga Konfederacji już od dawna uważana jest za symbol nienawiści. Jest kawałkiem historii i jej miejsce jest w muzeum”.

 

Tylko, że po masakrze w Charleston w Karolinie Południowej, prawnicy z tego stanu debatowali nad ściągnięciem konfederackiej flagi z budynku muzeum wojny secesyjnej! Poprawność polityczna znów zatriumfowała. Flagi konfederacji już nie ma, za to wszędzie będą symbole pederastów w postaci tęczowych flag. Tak bliskie i drogie prezydentowi Obamie. 

 

Michał Miłosz

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną