Drzwi zamknięte

0
0
0
/

W okresie międzywojennym mawiano, iż matki powinny drobiazgowo przygotowywać swe córki do życia dorosłego, wykonując wspólnie wszystkie najważniejsze czynności. By żadne  dziewczę, po zamęściu  nie okazało się zagubione stawiając czoło codziennym obowiązkom w gospodarstwie domowym. Matki nierozsądne były odpowiedzialne wówczas za oszczędzanie córek od wszelkiej pracy – podobnie jak w naszych czasach!

 

W okresie międzywojennym panie z towarzystwa, prowadzące ochronki albo przygotowując - niczym matki zastępcze - osamotnione dziewczyny do mądrego funkcjonowania po zamęściu tworzyły też przy szkołach początkowych szkoły gospodarstwa domowego, gdzie podopieczne uczyły się teoretycznie i praktycznie tego wszystkiego, co jako żonom oraz matkom praktycznie miało im być potrzebne. Tam też nabywały dziewczęta zamiłowania do porządku, czystości, skromności w jedzeniu i ubieraniu się, roztropnego wykorzystania choćby na pozór nieużytecznej rzeczy.

 

Ich mistrzynie mawiały, że „ po siedmiu latach tłustych może nastąpić siedem lat chudych” i powinno się być przygotowanym na każde okoliczności. Twierdziły, iż mądra, zamężna kobieta starać będzie się o przyjemne spędzenie każdej chwili z domownikami. Podkreślały, iż pożycie małżeńskie stanie się szlachetne jeśli małżonkowie będą wzajemnie się kształcić, czytać razem książki dostosowane do ich poziomu umysłowego i dyskutować wspólnie nad lekturami. Normalny dom stanowił miejsce serdecznej atmosfery wypoczynku! A ile takich domów jest teraz?

 

Cechą dobrej gospodyni miała być zapobiegliwość, oszczędność troska o przyszłość, a wszystko powinno być spełnione z rozsądną miłością i ujmującą łagodnością. Mądra matka czasów II RP miała za zadanie dobrze wychować dzieci i wychowanie ich było elementem odbudowy Ojczyzny. W tym kontekście myśl ks. Konarskiego „Jakich sobie wychowa, takich będzie mieć Rzeczpospolita obywateli” jest słuszna ilustracją wychowawczą.

 

Niezbędnym w ówczesnym wychowaniu narodowym – bo do niego zmierzam - było wychowanie religijne – mawiano. To nie tylko reinterpretacja „Dziesięciorga przykazań” , lecz rozumienie dogłębne nakazów Kościoła i wprowadzenie ich w życie.

 

W rodzinach tradycyjnych istniała równowaga między dedykowanymi dziecku obowiązkami i przyjemnościami. I tu dygresja – zakotwiczona w realiach lat dwudziestych i trzydziestych minionego wieku zauważyłam, że zdarza mi się używać poetyki tamtych lat (przyp. - M.C.), proszę zatem P.T. Czytelników, by nim zgromią mnie za niezręczności językowe przez chwilę zastanowili się, czy przypadkiem nie zwycięża niegdysiejsza maniera językowa.

 

W okresie międzywojennym kładziono nacisk na skromność w piśmie i mowie. Dzieci, którym zdarzyło się używać słów ordynarnych albo nieprzyzwoitych były natychmiast karcone. Dbano, by nie wpadały w gniew i demonstrowały postawy roszczeniowej.

 

Rodzice starali się unikać niewłaściwego wyrażania się i wzajemnych kłótni, by dzieci nie przyswoiły sobie wad. Dbali, by ich latorośle nie przebywały w nieodpowiednim towarzystwie. Nie pozostawiano dziewczynek samych w towarzystwie mężczyzn. Nawet lekcje tańca odbywały się pod okiem osoby z zewnątrz.

 

Celestyna Staszkiewicz-Podlisiecka,  autorka fundamentalnego dzieła „Współudział szkoły i domu rodzicielskiego w wychowaniu dzieci” podkreślała, iż „zabójczym dla umysłowego i duchowego” rozwoju dzieci jest kino, które podsycało dziecięce zmysły, pokazywało przykłady unikania sprawiedliwości, sposoby okradania krzywdzenia, zdrady, przebiegłości, zbytków, rozrzutności. Rozbudzało fantazję. W kinach początku lat dwudziestych istniał restrykcyjny zakaz wpuszczania widzów mających mniej niż szesnaście lat.

 

Śmiejcie się, śmiejcie szydercy (bo nie użyję trywialnego słowa „hejterzy”) z mojej archaicznej pasji przebywania w innych realiach niż obecne. Świat piękna oraz ideałów (choćby wychowawczych) jest zamknięty dla tych, którzy z ironii, szyderstwa i bezwzględnej agresji słownej próbują uczynić broń.

 

A tak przy okazji –  szyderca to człowiek chory, wyniszczający sam siebie od środka. Po kilku latach nie działają już żadne środki przeciwbólowe, w tym -  nawet postępująca nienawiść do samego siebie.

 

Marta Cywińska


© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną