Ursynowski dziki zachód burmistrza Guziała…

0
0
0
/

Warszawiacy to mają dobrze. Cieszyć się mogą z nowowybudowanej tęczy na Placu Zbawiciela za którą zapłacili po raz kolejny ponad 70 tysięcy złotych. Radość wzbudzają wesołe obchody Dnia Flagi i rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 maja, w tym roku nawet w barwach narodowych, zamiast kolorów balonowej gumy do żucia. Stolica organizuje wiele innych, jakże cennych inicjatyw, skłaniających do radości i poczucia szczęścia jak na przykład oglądanie panów w sukienkach podczas corocznych parad gejów i lesbijek.


Najlepiej jednak mają mieszkańcy Ursynowa. To właśnie tu, postępowy burmistrz Piotr Guział, organizuje tygodnie tzw. równości, wiesza tęczowe flagi na ratuszu, a w przyszłości w planach ma, aby również w tej dzielnicy stanęła piękna, wielka tęcza, być może przeniesiona z centrum stolicy, o co już wyraźnie apelował władca tej dzielnicy.


Najlepiej by było gdyby ten wspaniały symbol tolerancji wszelkiej dewiacji stanął na szerokim placu przed kościołem Wniebowstąpienia Pańskiego, bo tam już zainstalowane są fontanny, które śmiało mogą posłużyć do zraszania sztucznych kwiatków w obawie przed faszystami, no i spaceruje po tamtejszym parku chyba najwięcej rodzin z dziećmi, które od razu mogłyby uczyć się szacunku do braku szacunku.


Na razie jednak Ursynowianie zadowolić się muszą tym co mają, a i tak nie powinni narzekać, bo mają całkiem dużo w porównaniu z mieszkańcami innych dzielnic miasta. Biegając pomiędzy wspaniałymi ‘eventami’ organizowanymi przez pana burmistrza, typu spotkania z tak ciekawymi ludźmi jak poseł Biedroń czy projekcją filmów o dwóch lesbijkach, które nagle stały się mężczyznami i zaszły w ciąże obywatele Ursynowa mają okazję do wzięcia udziału w wielu bardziej ambitnych, pobudzających adrenalinę rozrywek.


Szczególnie stymulowane są przez władzę Ursynowa, osoby zamieszkujące tereny przy lesie kabackim. Już po wyjściu z domu na niedzielny spacer z pieskiem najpierw muszą pokonać pole minowe, pokryte kałem obecnie zamieszkujących te tereny bezdomnych oraz niesamowitą wręcz ilością najróżniejszych śmieci.


Nieuważni mają niemal gwarancję rozcięcia sobie nogi na rozbitym szkle butelek po wszelakich alkoholach, jeżeli nie ich własnej to przynajmniej ich czworonożnego przyjaciela. W tym wypadku czeka ich wiele emocji ratowania życia zwierzaka, który ma rozciętą tętnicę i się wykrwawia, a potem kilkutygodniową kuracja psa inwalidy.


Kiedy jednak uda się dotrzeć do pobliskiej łączki i stawu, który bardziej przypomina zbiornik ścieków, zarówno wyglądem jak i zapachem i widok kaczek próbujących poradzić sobie ze slalomem wokół śmieci i rozbitego szkła przyprawia o zdumienie nie należy popadać w rozpacz, iż emocje będą już tylko opadać. Nic bardziej mylnego.


W lesie bowiem, po którym każdego dnia spaceruje setki warszawiaków z dziećmi, psami, rodziną i przyjaciółmi, ciśnienie może podnieść kilkunastoosobowa watacha rozjuszonych dzików. Jeżeli tym razem nie będą szarżować na któregoś z członków rodziny to można mieć pewność, że domowego psiaka potraktują albo kłem albo zębami i z takim będzie trzeba się udać do psiego szpitala na różnego rodzaju zabiegi. Szczerze mówiąc widok pędzącego dzika w naszym kierunku zdecydowanie dostarcza dodatkowych emocji.


Na koniec, jeżeli uda się wyjść cało z ‘zaminowanych’ łąk, pełnych rozbitego szkła i lasów pełnych szarżujących dzików dalszej rozrywki niechybnie dostarczy nam pan Leszek, który właśnie nie dawno powrócił w swoje domowe pielesze, do lasu kabackiego po paru latach, kiedy to oddalony został, postanowieniem sądu, od tutejszych mieszkańców z powodu ugodzenia jednego z nich nożem.


Obecnie pan Leszek nie powinien stanowić bezpośrednio zagrożenia dla ursynowian gdyż z wielką pasją poświęca się polowaniom właśnie na dziki. Robi to w bardzo nieprzeciętny sposób zwożąc kilogramy kapusty na środek skwarka, a następnie strzelając w ciemnościach do rzekomo biegających tam zwierząt. Chodzą plotki, iż otrzymuje za to wynagrodzenie od właściciela pobliskiego pola, z którego leśne bestie kradną ziemniaki.


No cóż, istnieje szansa, iż jeżeli nie wdepniemy w ludzką kupę, nie potniemy się szkłem czy też nie zostaniemy poturbowani przez dzicz biegającą w setkach po lesie, zostaniemy chociaż postrzeleni z dubeltówki podczas spaceru.


Pan burmistrz zdecydowanie stara się zabłysnąć wśród okolicznej społeczności fundując jej swoisty polski Dziki Zachód. Dobrze, że chociaż mniejszości seksualne są chronione, a ich symbol jest monitorowany, oblewany wodą z automatycznych zraszaczy i pilnowany przez uzbrojonych policjantów, bo w innym wypadku byłaby wielka szkoda gdyby ktoś znowu go podpalił. Co tam większość spacerujących obywateli. Niech nie wychodzą z domu! Po co szwędają się po okolicznych skwerach, łąkach i pobliskim lesie? Skoro decydują się wychodzić, sami ryzykują zdrowiem i życiem swoim i swoich bliskich.


Barbara Rode

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną