Sprawa Ziętary ilustracją patologii post PRL

0
0
0
/

Wydana nakładem wydawnictwa Zysk „Sprawa Ziętary. Zbrodnia i klęska państwa” autorstwa Krzysztofa Kaźmierczaka i Piotra Talagi nie jest monografią o tym, jak funkcjonowała patologia postkomunistycznej Polski. Jest za to cenną publikacją, która na jednostkowym przykładzie pokazuje, jak wbrew obywatelom funkcjonuje współczesna III RP i jak bardzo przeżarte patologiami jest nasze państwo.

 

1 września 1992 roku zniknął poznański dziennikarz Jarosław Ziętara. Prawdopodobnie został porwany rano przez bandytów pracujących w charakterze ochroniarzy w jednej z największych firm lat dziewięćdziesiątych, którzy przebrali się za policjantów. Przestępstwo miało być dokonane na zlecenie innego znanego biznesmena, ale nie właściciela firmy, który widywany był w towarzystwie Rosjan. Po trzech dniach tortur dziennikarz miał zostać zastrzelony przez Rosjan, a jego ciało miało zostać częściowo rozpuszczone w kwasie, i rozrzucone w różnych miejscach.

 

Nie jest znany motyw zabójstwa dziennikarza. Możliwe, że w trakcie zbierania materiałów dowiedział się on o nielegalnych przestępczych operacjach Rosjan w Polsce. Na początku lat dziewięćdziesiątych z terenów byłej NRD i z III RP wycofywano Armię Czerwoną przemianowaną z czasem na Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej.

 

Eksterytorialne bazy wojsk sowieckich stawały się dla funkcjonariuszy sowieckich służb specjalnych wojskowych i cywilnych bazą wypadową do prowadzenia działalności przestępczej pod szyldem działalności gospodarczej. W działalności tej sowieci wykorzystywali budowaną od końca wojny sieć tajnych współpracowników. Stawali się też przedstawicielami rosyjskiej mafii na Polskę i inne kraje wschodniej Europy.

 

W bazie w Legnicy Rosjanie szkoleni byli w metodach prowadzenia biznesu, w tym w mechanizmie tworzenia polsko-rosyjskich spółek joint venture. W zakres nielegalnej rosyjskiej działalności wchodził między innymi przemyt i nielegalny handel bronią. OD 1990 do 1993 wyjechały tylko z terenu Polski, nie licząc transportów z Niemiec, 2981 sowieckie wojskowe pociągi.

 

Istnieje duże prawdopodobieństwo, że Urząd Ochrony Państwa wykorzystywał Ziętarę do swoich celów operacyjnych. Po jego zniknięciu UOP miał, według autorów książki, kłamać, że nie miał związków z dziennikarzem. Co bardziej szokujące, zdaniem autorów książki UOP miał sabotować śledztwo w sprawie zaginięcia dziennikarza – funkcjonariusze Urzędu mieli skłonić rzekomego znanego jasnowidza do zaprzestania pomocy ojcu Ziętary, który poszukiwał swego syna.

 

Po zniknięciu dziennikarza okazało się, że jego sprawą nie była zainteresowana Unia Demokratyczna, w której pracował, ani bliska UD „Gazeta Wyborcza”, która dodatkowo, zdaniem autorów książki sabotowała śledztwo i kreowała negatywny nieprawdziwy wizerunek dziennikarza.

 

Informacje zawarte w książce ukazują bardzo ciekawe związki między Służbą Bezpieczeństwa, rosyjską mafią będącą instrumentem rosyjskiego wywiadu, postkomunistami, funkcjonariuszami bezpieki i milicji, krezusami III RP, a właścicielami mediów i największych przedsiębiorstw.

 

Z kart książki czytelnicy poznają zakres podporządkowania organów państwa interesom oligarchów, infiltrację policji i prokuratury przez krety organizacji przestępczych, zakres udziału mediów w działaniach operacyjnych przestępców, metody zastraszania i dokonywania przestępstw dokonywanych przez mafie w III RP.

 

Jedną z fałszywych, zdaniem autorów książki, informacji kolportowanych przez policję i media, była surrealistyczna hipoteza, że Ziętara stał się ofiara Opus Dei.

 

Jan Bodakowski

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną