Patykiem po wodzie

0
0
0
/

Były złodziej samochodowy od minionego tygodnia odpowiada z wolnej stopy za zabójstwo komendanta głównego policji. Wcześniej, na etapie śledztwa, odmówiono mu przesłuchania z użyciem wariografu. W postępowaniu sądowym - najważniejszym dla polskiej policji - prokuratura kompromituje się od samego początku.

 

„Dajcie mi człowieka, a znajdzie się paragraf” – mówił Andriej Januariewicz Wyszynski, Prokurator generalny ZSRR. Igor M. ps. „Patyk” (w tym roku skończył 41 lat) w miniony wtorek po raz pierwszy wyszedł z budynku Sądu Okręgowego w Warszawie jako człowiek wolny. Po ponad trzech latach spędzonych w tymczasowym areszcie, „Patyk” z radością usłyszał postanowienie trójki sędziów, którzy zdecydowali się uchylić mu areszt. Ku zdumieniu trójki sędziów orzekających, Igor M., na którym ciąży zarzut zabójstwa generała Marka Papały, mówił, że będzie uczestniczył w rozprawach, bo sam zainteresowany jest tym, aby udowodnić swoją niewinność.

 

Przewodniczący składu sędziowskiego – sędzia Mariusz Iwaszko – uzasadniając decyzję o wypuszczeniu Igora M. podkreślił, że areszt trwa zbyt długo. Istotnie, za kratkami podejrzany spędził bez wyroku ponad trzy i pół roku. W kwietniu 2012 roku usłyszał zarzut zastrzelenia generała Marka Papały, a sąd uwzględnił wniosek o zastosowanie tymczasowego aresztu. Aż do minionego wtorku, kolejne sądy przedłużały areszt, w rezultacie czego „Patyk” dołączył do tych, którzy całe lata spędzali w tymczasowym areszcie, jako niewinni, bo nieskazani, ludzie.

 

- Uwzględniając wniosek prokuratury o areszt, sądy nie wypowiadały się co do wagi materiału dowodowego zebranego przez łódzką prokuraturę, ani co do winy mojego klienta a decyzję o stosowaniu aresztu uzasadniały tylko wysoką karą grożącą podejrzanemu - podkreśla adwokat Rafał Zawalski – pełnomocnik i obrońca Igora M. Skandaliczny jest zresztą fakt, że na skierowanie do sądu aktu oskarżenia, „Patyk” czekał w areszcie aż 37 miesięcy. W tym czasie inny niesłusznie oskarżony w sprawie zabójstwa Papały – Ryszard Bogucki (wyraził zgodę na podawanie nazwiska) został prawomocnie uniewinniony i wysądził od polskiego państwa ponad milion złotych odszkodowania (zapłaci to podatnik).

 

Teraz oskarżenie o zabójstwo Papały „Patyka” – złodzieja samochodowego - sprawa obtrąbiona w kwietniu 2012 roku jako sukces Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi, zaczyna się sypać jak domek z kart. A to oznacza, że jeśli prokuratura przegra w sądzie po raz drugi i „Patykowi” trzeba będzie zapłacić odszkodowanie (znowu z pieniędzy podatnika), będziemy świadkami kompromitacji państwa na niespotykaną wcześniej skalę. Kompromitacją jest już to, że podejrzany o to – jedno z najgłośniejszych w historii Polski – zabójstwo – odpowiada z wolnej stopy.

 

Ukryć przed mediami

 

Akt oskarżenia w tej sprawie Prokuratura Apelacyjna w Łodzi w maju 2015 roku skierowała do Sądu Okręgowego w Warszawie. Tu została zarejestrowana za sygnaturą akt XVIII K 85/15. Ze zrozumiałych względów, o sprawie natychmiast stało się głośno. Do przewodniczącego XVIII Wydziału Karnego popłynął strumień pism od dziennikarzy, proszących o wgląd w akta sprawy. Jednak sędzia przewodniczący odmawiał, nie podając powodów. Oficjalną odmowę uzyskał również niżej podpisany.

 

Także prokurator Jarosław Szubert – rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi i autor aktu oskarżenia przeciwko „Patykowi” – odpowiadał wymijająco na pytania o wątpliwości wokół aktu oskarżenia. „Nie znajduję podstaw do dyskutowania na łamach mediów na temat wartości i znaczenia poszczególnych dowodów zgromadzonych w śledztwie przeciwko Igorowi M. Stanowisko oskarżyciela w tym względzie podlega bowiem – zgodnie z obowiązującym porządkiem prawnym – w pierwszym rzędzie ocenie uprawnionego organu, jakim jest Sąd dysponujący aktami sprawy, przeprowadzający dowody na rozprawie i posiadający niezbędną wiedzę fachową. Niezależnie od powyższego w przebiegu takiej dyskusji nie byłoby możliwe uniknięcie odwołań wprost do rzeczywistej treści materiału dowodowego zgromadzonego w omawianej sprawie, a to z kolei prowadziłoby do publicznego omawiania zawartości tegoż materiału zanim został ujawniony w postępowaniu sądowym, z wszystkimi konsekwencjami takiego stanu rzeczy w postaci chociażby poinformowania o dowodach świadków, zanim ci zostali przesłuchani przed Sądem” – odpisał mi mailowo prokurator Szubert, nie chcąc odnosić się do coraz bardziej poważnych wątpliwości wokół swoich ustaleń.

 

Ostatecznie, z aktem oskarżenia i innymi dokumentami ze śledztwa udało mi się zapoznać nieoficjalnie w innych okolicznościach. Wtedy wątpliwości pojawiło się coraz więcej. Podstawową była reakcja łódzkiej prokuratury na wniosek „Patyka”, który od początku zaprzeczał, że zabił Papałę i poprosił o przebadanie go na wariografie (tj. wykrywaczu kłamstw) przez biegłego specjalistę. Czy złożyłby taki wniosek, gdyby rzeczywiście był mordercą?

 

Prokurator – referent śledztwa, jednak odmówił. „Wniosek podejrzanego sprowadzał się do gotowości złożenia wyjaśnień w warunkach „podłączenia do wariografu”. Tak określona czynność jest jednakże objęta zakazem dowodowym wynikającym z treści 171 § 5 pkt. 2 k.p.k., który zabrania stosowania w ramach przesłuchania m.in. środków technicznych mających na celu kontrolę nieświadomych reakcji organizmu osoby przesłuchiwanej. Z tego powodu wniosek został oddalony” – napisał mi prokurator Jarosław Szubert. Oskarżony człowiek nie może więc doprosić się tego, by go przesłuchać na wykrywaczu kłamstw i przy pomocy tego urządzenia zapytać o to, czy zamordował szefa policji.

 

Sprzeczność za sprzecznością

 

Akt oskarżenia skierowany do warszawskiego sądu roi się od sprzeczności. Prokuratorzy z Łodzi, zarzucili swoim poprzednikom z Warszawy (do 2009 roku śledztwo w sprawie prowadziła Prokuratura Apelacyjna w Warszawie) liczne błędy. Sami mieli poddać badaniom kryminalistycznym koszulę, w którą ubrany był Marek Papała w chwili śmierci. Nie znaleźli na niej odcisków palców „Patyka”. Tymczasem w akcie oskarżenia napisali, że Igor M., po zabiciu Papały, ułożył go na fotelu samochodowym w takiej pozycji, w jakiej chwilę później znalazła go żona. Jak mógł tego dokonać, nie dotykając zwłok? To pierwsza, bardzo poważna sprzeczność.

 

Drugą jest sprawa broni. „Patyk” nie umiał strzelać i nie używał broni do kradzieży samochodów. W tym przypadku jednak miał się uzbroić i zabić Papałę z wprawą profesjonalnego mordercy. Po trzecie: wygląd Igora M. nie pasuje do rysopisu przedstawionego przez świadków (m.in. sąsiada Papały, który w chwili zabójstwa był na balkonie, niedaleko miejsca zbrodni). Nie pasuje również do rysopisu człowieka uciekającego z miejsca zbrodni, którego minęła żona Marka Papały. Tamte rysopisy wskazywały na człowieka około 180 cm wzrostu i potężnej budowy ciała. „Patyk” jest kilkanaście centymetrów wyższy i bardzo szczupły. I nijak nie pasuje do tych rysopisów.

 

Na jakiej podstawie zatem oskarżono Igora M. o zabójstwo generała Marka Papały? Kluczowym dowodem były zeznania Roberta P. ps. „Rowerek” – warszawskiego złodzieja samochodowego, który przez lata był członkiem gangu „Patyka”. Ich współpraca skończyła się w 2001 roku. „Patyk” został świadkiem koronnym Prokuratury Okręgowej w Warszawie w śledztwie dotyczącym zorganizowanych grup złodziei samochodowych. Ujawnił wówczas rolę Roberta P. i ten trafił na wiele lat do więzienia. Za kratkami „przypomniał sobie”, iż w dzień zabójstwa Papały widział jak Igor M. idzie ukraść Daewoo należące do komendanta policji. Zeznał, że usłyszał jeden wystrzał, a potem zauważył uciekającego Igora M. M. miał mu później powiedzieć, że zabił Papałę.

 

Rzecz w tym, że Robert P. jako świadek dwukrotnie się nie sprawdził. Warszawskie sądy dwa razy uniewinniały osoby przez niego wskazywane (w jednym przypadku, warszawski sędzia w uzasadnieniu wyroku uniewinniającego ostro zrugał prokuraturę, która na zeznaniach „Rowerka” oparł akt oskarżenia). Także osoby z podziemia przestępczego, które wskazywał jako tych, którzy słyszeli zeznania „Patyka”, iż zabił Papałę, nie potwierdziły tych rewelacji.

 

De facto jedyny dowód, jakim dysponuje łódzka prokuratura to zeznania świadka koronnego, który ma osobisty motyw, aby mścić się na swoim dawnym koledze. Postawienie zarzutu temu ostatniemu, prokuratura przedstawiła trzy lata temu jako swój gigantyczny sukces. W minionym tygodniu sukces świętował zwolniony z aresztu „Patyk”. Porażkę za porażką notuje w tej sprawie wymiar sprawiedliwości. Od chwili, gdy na parkingu przy ulicy Rzymowskiego ujawniono zwłoki Marka Papały.

 

Leszek Szymowski

 

Fot. TVP Info

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną