Demaskujemy manipulacje na „chrześcijańskim” portalu

0
0
0
/

Wywiad z lobbystką na rzecz przyjęcia imigrantów, artykuł ukazujący chrześcijan jako terrorystów, blokowanie niewygodnych wypowiedzi w ramach chrześcijańskiego dialogu, to wszystko i wiele innych można znaleźć na „bożym” (?) portalu.

 

Pisaliśmy już, że witryna „Deon”, która mieni się chrześcijańską, w kwestiach imigrantów, muzułmanów, terrorystów usilnie powiela wszystko to, co możemy usłyszeć z ust zwalczającej chrześcijaństwo lewicy. „Myślisz inaczej? Nie jesteś chrześcijaninem!”, to jak wspominaliśmy także kopia retoryki lewicy, która zachowuje się tak, jakby na Ewangelii znała się najlepiej.

 

Zacznijmy od spraw lekkich, by przejść do budzących naprawdę duże znaki zapytania, które mogą szokować. Według dobrego obyczaju, jeśli różnimy się w Kościele, trzeba rozmawiać, dyskutować, argumentować, ale i spróbować się wzajemnie zrozumieć, bez agresji. Jednak w ramach chrześcijańskiego dialogu powyższy portal na swoim fanpejdżu prowadzi politykę ograniczania niewygodnych mu komentarzy. Można tam ujrzeć wpis jednej z użytkowniczek: „Mój komentarz zniknął. Dlaczego? Nie napisałam przecież nic obraźliwego. Domniemywałam po prostu, że autorytetami dla ks. Bonieckiego są Michnik, Smolar i Lemański.”. Na „Deonie”, rzeczywiście bardzo często widuje się fotografie ks. Adama Bonieckiego, włącznie z banerami ukazującymi jego postać. Jest on tam bez żadnej wątpliwości promowany.

 

Należy przypomnieć, że ksiądz Adam Boniecki stał się znany ze wspólnych fotografii z Nergalem, wokalistą satanistycznego zespołu Behemot, który na scenie darł Pismo Święte. Trzeba powstrzymać się się od prostej retoryki w stylu: ksiądz spotkał się Nergalem to jest „be”, a „Deon” promuje księdza, „więc sami wiecie co to znaczy”. Unikniemy więc prostych ocen, by nie wejść w podobną retorykę, która stałaby się w końcu naciągana, właśnie tak, jak da się to obserwować na „Deonie”, o czym dalej. Na komentarz użytkowniczki, dlaczego wpis usunięto - odpowiedziała być może administratorka, lub ktoś z administratorami powiązany, cytuję: „Na spotkaniu będzie można usłyszeć od księdza Bonieckiego, kto jest dla Niego autorytetem.”. Do tego, na końcu pani dodała życzliwy uśmiech [Sic!].

 

Przy cuchnących sprawach, które opisane są dalej, potraktowanie w podobny sposób, lecz z dużo większym rozmachem, innych autorów wpisów jest tylko pewnym szczegółem. Dla informacji dwa zadania: Bezpośredni motyw stanowił najprawdopodobniej także inny komentarz, który zdążył zebrać około stu kilkudziesięciu polubień. Co więcej, zablokowano możliwości wypowiadania się i usunięto wszystkie komentarze tej samej osoby.

 

Pomyśleć, że z retoryki niektórych materiałów na „Deonie”, chrześcijanin nie ma prawa do profilaktyki w postaci podjęcia kroków obrony przez islamskim terroryzmem. O śmielszych działaniach (ofensywnych) nie wspominając. Inaczej, jak widać, z pacyfikacją katolików, którzy mają inne zdanie. Podobną demonstrację tolerancji i formy dialogu prowadzi lewica. Ale to pestka. Kolejny szok można było przeżyć, kiedy na portalu (który swoją postawę, w sprawach związanych z imigrantami, muzułmanami i terroryzmem uzasadniał chrześcijaństwem) opublikowano rozmowę z lobbystką na rzecz uchodźców... Pani Katarzyna Przybysławska udzielała się wcześniej w mediach, niezwiązanych z chrześcijaństwem. Sam byłem zszokowany treścią jej rozmowy z panią redaktor i kilka miesięcy temu poświęciłem tekst, który opisuje, jak bardzo ich słowa zaprzeczają inteligencji czytelników (Lobbing w sprawie przyjęcia muzułmańskich uchodźców przybiera na sile). Otóż należało by pani Przybysławskiej, która jest szefową organizacji, zajmującej się pomocą uchodźcom, bezpaństwowcom itd. (Centrum Pomocy Prawnej im. Haliny Nieć), zadać pytanie: Czy jej organizacja pozarządowa może uzyskać środki finansowe na działalność w ramach pomocy prawnej „uchodźcom”?

 

Oto wpis dotyczący finansowania jej stowarzyszenia „Główne źródła finansowania organizacji to granty oraz dofinansowania w ramach realizowanych projektów: fundusze unijne, środki UNHCR, środki Urzędu Miasta Kraków, środki European Network on Statelessness oraz darowizny od osób prywatnych”. Pytanie: Czy UE może, w wypadku przyjęcia uchodźców przez Polskę - przepuścić środki na pomoc przez taką właśnie organizację? Otóż ciekawą notkę daje sam „Deon”. Oto jej fragment: „CPPHN działa na rzecz ochrony praw człowieka, przede wszystkim świadcząc bezpłatną pomoc prawną osobom z grup zagrożonych wykluczeniem społecznym i dyskryminacją”. Cóż, prawnicy są świetnie zarabiającą grupą, a skoro świadczą bezpłatną pomoc prawną uchodźcom, to ktoś musi im dawać na pensję. Po to właśnie potrzebne są granty. Jeśli będą „uchodźcy” to na pewno będzie ruch, jak będzie ruch, to czy UE nie da grantów (?), zwłaszcza że pani prezes lobbuje za unijnymi decyzjami? Czy komuś może przychodzi do głowy zanucić sobie piosenkę z filmu Kabaret „Money, Money, Money”?

 

Pomyśleć, że głosu tej pani udziela chrześcijański w teorii portal. Nie wspomnieć, że tytuł wywiadu „Terroryści nie przypływają na pontonach”, nie ma nic wspólnego z treścią. Redaktor owszem zadaje pytanie sugerujące: „Czy łodzie i pontony są rzeczywiście najlepszą drogą do Europy dla terrorystów?”, jednak pani Katarzyna nie udziela na nie odpowiedzi... Jeszcze bardziej zadziwiającym tekstem jest inny, który napisał Karol Wilczyński pt. „Nie wszyscy terroryści to muzułmanie”. Cały artykuł, wbrew rzeczywistości, która akurat jest na świecie znana, usiłuje dość nieudolnie sugerować jakoby muzułmanie byli ot tak po prostu jednymi z wielu terrorystów na świecie. Tyle, że to jest moim zdaniem świadome kłamstwo podporządkowane konkretnemu lobbingowi. Muzułmanie nie są w kwestiach terroru monopolistami, ale mają niezagrożoną pozycję światowego lidera.

 

Cały ten tekst na „chrześcijańskim Deonie” jest tak straszliwie naciągany, że jego punkt kulminacyjny stanowi oskarżenie chrześcijan na przykładzie Republiki Środkowo-Afrykańskiej [Sic!]. I bynajmniej, nie o to, że brali zakładników i dokonywali aktów terroru, lecz że dokonali rzezi na muzułmanach i to rękoma, zacytuję tekst „organizacji samoobrony "Anti-Balaka" (nazwa oznacza "Przeciw maczetom", tzn. odrzucająca stosowanie tych narzędzi)”. Aby było ciekawiej tekst stosuje typowe techniki manipulacyjne. Dowiadujemy się najpierw, że była jakaś wojna, a muzułmanie rozpoczęli jakieś tam zamieszki. W końcu chrześcijanie ni stąd ni zowąd podjęli „działania odwetowe”, za pomocą tejże właśnie samoobrony [Sic!]. Dalej czytamy: „Spalono wiele kościołów i meczetów oraz domów prywatnych i rządowych. W wojnie domowej zginęły już tysiące ludzi, a co najmniej kilkanaście tysięcy mieszkańców musiało uciekać ze swych stron ojczystych. Warto jednak wskazać, że w wyniku rzezi dokonanych przez ugrupowania chrześcijańskie zginęło ok. 6000 tys. ludzi głównie muzułmanów”.

 

To nie wszystko: „Abp Samuel Kleda z Kamerunu zaznaczył, że […] także członków pokonanego ugrupowania Seleka niełatwo byłoby nazwać "pobożnymi muzułmanami", podobnie jak ich oponentów z Anti-balaka trudno utożsamiać z chrześcijaństwem”. Aby nie było, podrozdział nazywa się „Czystki etniczne dokonywane na muzułmanach” - tylko i wyłącznie [Sic!]. Czy nie mają może Państwo wrażenia, że coś zostało tu pominięte? Tak. Spiralę przemocy poprzez gwałty, zabójstwa i grabieże zaczęli muzułmańscy rebelianci. Oczywiście, że zabójstwo nie usprawiedliwia zabójstwa, tylko dlaczego autor uniknął tej informacji? Wygląda to tak, jakby mogło to popsuć już i tak naciąganą argumentację obliczoną na obronę, a nawet wybielenie muzułmanów. Skoro mamy coś pominięte, a zaraz następnie odwet, to warto także przypomnieć pewien późniejszy epizod z tego samego kraju. Przemilczany przez autora, świadczy o dwóch rzeczach: właśnie jego przemilczeniach i Bożym Cudzie.

 

Oto komunikat polskiego radia: „Rebelianci z Seleki zaatakowali misję w miejscowości Ngaoundaye, w której przebywają m. in. polscy misjonarze i siostry ze Zgromadzenia Służebnic Matki Dobrego Pasterza. […] Część misjonarzy schroniła się w centrum edukacyjnym misji. Jak powiedział o. Benedykt, słychać było odgłosy strzelaniny, w tym z broni ciężkiej. Teraz sytuacja już się uspokoiła i jest bezpiecznie. Misjonarze i misjonarki nie chcą zostawić swoich podopiecznych - m.in. sierot i niewidomych.”. Idąc tym tokiem myślenia - polscy duchowni, opiekujący się sierotami i niewidomymi, też mogli uczestniczyć w chrześcijańsko-muzułmańskiej fali przemocy? Portalowi „Deon” poświęciłem już w ostatnim czasie kilka tekstów i gdybym odpisywać miał na każdą bzdurę, przeczytaną na tym portalu musiałbym zajmować się tylko tym. Najgorsze jest jednak to, że efekcie moim zdaniem portal swoimi wieloma publikacjami szkodzi katolicyzmowi.

 

Pomimo że komentarze w stylu „swąd kopyt”, lub żarty mówiące o usunięciu z nazwy portalu środkowej literki „m” (Deon zamiast Demon) rozśmieszały mnie, to uznałem je początkowo za krzywdzące i mocno przesadzone. Dziś muszę uderzyć się w piersi, bo trudno nie dostrzec, przynajmniej w części retoryki portalu - „swądu kopytek”.

 

Aleksander Szycht

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną