Gwałt, choroba, proponowana aborcja… a Immuś żyje i zadziwia!

0
0
0
/

Immanuel został poczęty w wyniku gwałtu. Jednak jego istnienie jest tak samo ważne jak każdego z nas. Immuś według białostockiego profesora medycyny miał być ze względu na drastyczne powikłania w rozwoju płodu nie człowiekiem, a tkanką mięsa, którą należało usunąć, a jednak urodził się żywy i dzięki miłości Boga i ludzi wzrasta i rehabilituje się aż miło popatrzeć. O tej niezwykłej historii opowiada Elżbieta Meller, babcia i opiekunka chłopczyka w rozmowie z Robertem Witem Wyrostkiewiczem.

 

RWW: Jak doszło do narodzin Immusia?


EM: Córka była porwana i zgwałcona i dowiedziała się, że jest w ciąży. Esterka czuła się świetnie, brzuszek rósł, dziecko się ruszało. Gdyby nie prognozy lekarzy można by było pomyśleć, że dziecko jest zdrowe, ale wiedziałyśmy, że jednak Immuś będzie chorym dzieckiem. Nikt z lekarzy augustowskich nie chciał Esterki ciąży prowadzić, bo ich zdaniem ryzykowała swoim życiem i powinna zgodzić się na aborcję.


Jak wyglądał poród?


W 38 tygodniu ciąży zaczęły się bóle. Zgłosiłyśmy się na pogotowie tu w Augustowie. Pogotowie przewiozło córkę do kliniki w Białymstoku na cesarkę. Tam lekarze przygotowali specjalistyczny sprzęt. Pełno studentów. Przygotowani do reanimacji, bo było zagrożenie życia córki i maleństwa. Córka miała cesarkę, bo główka Immusia była bardzo duża. Stałam pod salą operacyjną modląc się we łzach. Nagle usłyszałam cichusieńkie kwilenie. Urodził się Immcio. Bez reanimacji. Bez problemów z oddychaniem. Śliczne dzieciatko, które zaraz przewieziono na neurochirurgię, bo ciśnienie wody w główce wzrastało i wypierało oczki.


Jak wygląda taka namowa do aborcji, jaką zaserwowano córce?


Gdy Esterka dowiedziała się, że jest w ciąży, a był to już 20 tydzień ciąży, lekarze z Augustowa skierowali ją do Białegostoku, do profesora na USG. Pojechałyśmy razem. Byłam świadkiem jak profesor badając córkę pokazał nam na monitorze jej dzieciątko. Serduszko biło, ale profesor pokazał na kolorowym monitorze wielką główkę, bez mózgu… Nie było nawet zalążka mózgu. Zwrócił uwagę na wylewającą się krew z serduszka, bo była wielka dziura. Profesor określił, że to nie dziecko, ale tkanka mięsna i trzeba się jej pozbyć. Zaproponował aborcję jako jedyny środek zaradczy.


Jaka była Wasza reakcja?


Byłyśmy w szoku. Przecież widziałyśmy na monitorze maleństwo tylko z większą główka, ale bijące serduszko, rączki, nóżki. Boże, jak można było zrobić aborcje? Jak zabić dzieciatko, które tak pragnęło żyć?


Jakie były prognozy na przeżycie już po porodzie?


Immi po porodzie miał wstawiona zastawkę do główki, odprowadzającą wodę, ale miał padaczkę, nie widział, nie wydawał dźwięku, mało się ruszał. Prognozy były fatalne. Lekarze nie dawali szans na przeżycie miesiąca. A Immuś pragnął żyć i był nadzwyczaj silny. Pierwszy rok był tragiczny. Ciągła modlitwa i czekanie na cud. Ataki padaczki, bezsilność, reanimacja, pobyty w szpitalach. Esterka-mama Immusia, nie wytrzymała. Zostawiła mi dziecko i odeszła. Zrezygnowałam z pracy i zajęłam się wychowywaniem Immusia.


Ale Immanuel przeżył wbrew wszystkim prognozom…


Lekarze byli zdziwieni, gdy nagle Immi odzyskał wzrok, stał się kontaktowy, wszystko go zainteresowało. Dziwne, bo i ataki padaczki ustały, choć przyjmuje leki regularnie. Ciągła rehabilitacja pomaga mu w ćwiczeniu mięśni. Zaczął przekręcać się na boczki i brzuszek.


Mogła Pani jakoś liczyć na wsparcie ze strony polskiego państwa, systemu opieki zdrowotnej, Narodowego Funduszu Zdrowia?


Gdy sąd uznał mnie jako rodzinę zastępczą spokrewnioną Immanuela dostałam od państwa 660 zł na dziecko plus 200 zł za jego niepełnosprawność. Szok ! Rodziny zastępcze zdrowych dzieci dostają drugie tyle, a tu dziecko chore wymagające ciągłej opieki i lekarza i rehabilitacji, nie mówiąc o lekarstwach, o pampersach, środkach czystości. Immuś ma 3,5 latka i wymaga specjalnego miksowanego pożywienia.


Jak sobie Pani daje radę?


Jestem na emeryturze, najniższej, bo dostaję 643 zł miesięcznie. Ciężko więc przeżyć , a jak więc zajmować się ciągłą rehabilitacją Immiego, jeździć na drogie turnusy rehabilitacyjne, gdzie 2 tygodnie kosztuje 5 200 zł, a trzeba przynajmniej cztery razy do roku zdobyć fundusze na specjalistyczną rehabilitację w Zabajce, dwa razy w Złotowie lub w Marzeniu w Gołdapi. Nie mogę tego zrozumieć, dlaczego na chore dziecko przeznaczanych jest dla rodziny zastępczej tak mało środków, które nie starczą na podstawowe życie dziecka i jego leczenie. Zdrowie i Zycie Immusia od początku nie leżało w interesie zarówno lekarzy profesorów jak i tego państwa, ale mogliśmy liczyć na wsparcie wielu darczyńców, osób prywatnych, o sercu pełnym miłości, za co im wszystkim dziękuję.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną