Michnik nie wytrzymał. Złożył donos, tym razem na Kościół

0
0
0
/

Włoski lewicowy dziennika La Republika opublikował przetłumaczoną wersję listu Adama Michnika do papieża Franciszka. Żali się z powodu decyzji o suspendowaniu ks. Lemańskiego!

 

Autorzy listu Adam Michnik oraz publicysty Jarosław Mikołajewski podkreślają, że czują się zaniepokojeni postawą wielu przedstawicieli duchowieństwa, którzy – w ich ocenie - „wyrządzają krzywdę” innym ludziom i negatywnie wpływają na społeczeństwo w Polsce.

 

List brzmi jak donos. Można go poczytać w całości (za: internetowe wydanie „Gazety Wyborczej”)

 

Ojcze Święty,

piszemy do Ciebie w sprawie Kościoła w Polsce.

 

Jesteśmy dziennikarzami "Gazety Wyborczej" - niezależnego dziennika, który powstał w 1989 roku, razem z demokratyczną Polską. Jeden z nas jest redaktorem naczelnym, drugi publicystą. Czujemy się chrześcijanami, choć jeden jest nieochrzczony, drugi niepraktykujący. Nie umielibyśmy powiedzieć o sobie, że jesteśmy niewierzący. Każdy z nas po swojemu szuka Boga i po swojemu się modli, obaj mamy wielki szacunek dla historycznej roli Kościoła katolickiego w naszym kraju.

 

Piszemy, bo niepokoją nas niektóre postawy i wypowiedzi duchownych, krzywdzące dla ludzi, wpływające negatywnie na życie społeczne w Polsce. Kiedy wypowiadamy się o Kościele, często słyszymy pytanie: "Dlaczego niekatolicy zabierają głos w sprawach, które ich nie dotyczą?". Odpowiadamy: stan Kościoła wpływa na oblicze całego polskiego społeczeństwa. Od jego nauczania i stylu w wielkim stopniu zależy to, jak Polacy rozmawiają ze sobą, jaką aurę tworzą dla prywatnego i publicznego życia. Przejmujemy się stanem Kościoła, bo przejmujemy się ludzkością, w tym Polską.

 

Bezpośrednią przyczyną naszego listu jest troska o los księdza Wojciecha Lemańskiego - wspaniałego kapłana, o którym myślimy jako o uczniu, a nawet rycerzu Papieża Franciszka. Uczniem czyni go skromność, prostota, miłosierdzie, poszukiwanie prawdy. Rycerzem jest przez odwagę i radykalizm, z jakimi stawia czoło problemom, które Kościół w Polsce podejmuje raczej niechętnie. Ten kapłan, który ma dzisiaj 55 lat, dwa lata temu został przez swojego biskupa przeniesiony na emeryturę, a w zeszłym roku suspendowany.

 

Trzykrotnie staraliśmy się o wywiad z Tobą. Dwukrotnie otrzymaliśmy odmowę, raz pozostaliśmy bez odpowiedzi. Postanowiliśmy więc napisać list. Bardzo wiele osób w Polsce pisze do Ciebie, Ojcze Święty, w tej samej sprawie, bez odpowiedzi. Nie wiemy, czy te prośby docierają do Ciebie. Korzystając z uprzejmości zaprzyjaźnionej "La Repubbliki", która zamieściła zapis niezwykłej wymiany myśli pomiędzy Tobą a Eugenio Scalfarim, chcemy, by informacja o ks. Lemańskim dotarła do Ciebie na pewno. Dopiero teraz, dzięki tej publikacji, zyskamy pewność, że brak Twojej reakcji wynika z decyzji i przekonania, nie z braku wiedzy. Piszemy jednak z nadzieją, że przywrócisz dobrego, miłosiernego kapłana do służby, dając tym samym polskiemu duchowieństwu i polskim katolikom znak, jaki jest wzór służby duszpasterskiej, jaki język dialogu ery Papieża Franciszka.

 

Ks. Lemański nie szukał rozgłosu. Był proboszczem w niewielkiej Jasienicy niedaleko Warszawy. Wielu z nas dowiedziało się o jego istnieniu w 2013 roku, kiedy pierwsza Polka urodzona dzięki in vitro, Agnieszka Ziółkowska, zapowiedziała apostazję. Jako przyczynę swojej decyzji podała dyskryminującą postawę Kościoła wobec osób, które dzięki tej metodzie przyszły na świat. Powołała się m.in. na słowa kapłana, członka Zespołu ds. Bioetycznych Konferencji Episkopatu Polski: "Są tacy lekarze, którzy po pierwszym spojrzeniu na twarz dziecka wiedzą już, że zostało poczęte z in vitro. Bo ma dotykową bruzdę, która jest charakterystyczna dla pewnego zespołu wad genetycznych". W dramatycznym apelu o pozostanie we wspólnocie proboszcz Jasienicy napisał do Agnieszki Ziółkowskiej: "Ma Pani w Kościele swoje miejsce i niech się Pani nie pozwoli z tego miejsca wypchnąć". W Polsce taka walka kapłana o wiernych to bohaterstwo i wyjątek.

 

To wtedy nazwisko ks. Lemańskiego stało się sławne, choć niektórzy pamiętali, jak już w 2011 roku jeden z biskupów publicznie dyskredytował krytyczną wobec Kościoła autorkę dlatego że jej ojciec był "marksistą", a proboszcz Jasienicy nazwał jego słowa "niegodnymi nie tylko biskupa, ale też chrześcijanina". To musiało zrobić wrażenie na polskim Episkopacie, nieprzyzwyczajonym do tego, by szeregowy ksiądz wytykał biskupowi brak szacunku dla innych.

 

Kolejnym problemem dla hierarchicznego Kościoła w Polsce okazało się zaangażowanie ks. Lemańskiego w dialog chrześcijańsko-żydowski. Ks. Lemański, członek Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów, prowadził w swojej parafii żarliwą działalność informacyjną i formacyjną dotyczącą współistnienia chrześcijan i "braci starszych". Jeździł z parafianami do miejsc pamięci o Holocauście na terenach polskich, ubolewając, że wyjątkowo rzadko spotyka tam biskupów i innych kapłanów.

 

Na tym tle w 2010 roku doszło do rozmowy ks. Lemańskiego z ordynariuszem, o której kapłan opowiedział publicznie dopiero trzy lata później. "Do spotkania - mówił dziennikarce Radia TOK FM Annie Wacławik-Orpik - doszło z inicjatywy arcybiskupa Henryka Hosera. Pojechałem do kurii, by się z nim zobaczyć. Rozmawialiśmy o problemach w miejscowym dekanacie. Mówiąc o tych nieprawidłowościach, arcybiskup wyraźnie schodził na problematykę szczególnie mi bliską - mojego zaangażowania w dialog chrześcijańsko-żydowski. Padały słowa, które nie miały nic wspólnego z moją działalnością duszpasterską (...). Były natomiast opiniami na temat Żydów w ogóle, na temat potrzeby albo raczej braku potrzeby kontaktu z Żydami, dialogu z Żydami. (...) Nasze spotkanie zaczynało być coraz bardziej emocjonujące, bo ksiądz arcybiskup właśnie na to kładł nacisk. Zaczął wracać do swoich spotkań ze wspólnotą żydowską, do sugestii, że to nie jest środowisko, z którym warto mieć kontakty, że to środowisko mało wiarygodne - tak to nazwijmy. W pewnym momencie arcybiskup dość emocjonalnie zapytał, czy jestem obrzezany. Mnie zatkało. Zareagowałem wtedy inaczej niż teraz. Po prostu spytałem: 'Ale o co ksiądz arcybiskup pyta? Jak można?'. A z tamtej strony było spokojne, wyważone, z premedytacją ponownie zadane to samo pytanie: 'Niech ksiądz powie, nie ma w tym nic nienormalnego. Niech ksiądz powie, czy ksiądz jest obrzezany, czy ksiądz należy do tego narodu'".

 

Cóż jeszcze złego robił ks. Wojciech? Rzeczy, których księża w Polsce na ogół się wystrzegają. Na przykład nie brał pieniędzy za pogrzeb od biednych. Chodził do chorych, żeby im udzielać pociechy. Wytykał bierność biskupów wobec przypadków pedofilii w Kościele.

 

 

W 2013 roku abp Hoser odwołał ks. Lemańskiego z parafii w Jasienicy, uzasadniając to w następujący sposób: "Brak szacunku i posłuszeństwa biskupowi diecezjalnemu oraz nauczaniu biskupów w Polsce w kwestiach bioetycznych sprawiają, że dalsza posługa proboszczowska pod władzą biskupa diecezjalnego staje się niemożliwa. Publicznie głoszone poglądy nie spełniają wymogów prawa i przynoszą poważną szkodę i zamieszanie we wspólnocie Kościoła".

 

Wskutek tej decyzji i późniejszej suspensy kapłan, który znosił bariery między katolikami i niewierzącymi, Żydami a chrześcijanami, mieszka dziś we wsi pod Warszawą, u starego ojca, i pisze bezskutecznie kolejne rekursy do Stolicy Apostolskiej. (No właśnie - teraz powinien napisać kolejny, ale Stolica Apostolska żąda za to od księdza, który od miesięcy nie pobiera żadnego wynagrodzenia, kaucji równej trzem minimalnym polskim pensjom. Wiedziałeś o tym, Ojcze Święty?). Jest osamotniony, bo tylko nieliczni duchowni szukają towarzystwa współbrata skazanego na izolację. Jeszcze przed suspensą ks. Lemański nie został dopuszczony do odprawiania mszy żałobnej za duszę dziewczyny, choć był jej spowiednikiem i właśnie o jego obecność przy ołtarzu prosiła matka zmarłej. W ramach akcji pacyfikacyjnej wobec parafii wzburzonej odsunięciem proboszcza biskup nakazał zamknięcie kościoła w Jasienicy, dlatego - to tylko jedna z oczywistych konsekwencji - ciało zmarłej parafianki było wożone na mszę świętą do miejscowości oddalonej o kilka kilometrów i z powrotem, na jasienicki cmentarz. Wspólnota parafialna jest rozbita, z kościoła w Jasienicy zniknęły symbole dialogu chrześcijan z Żydami.

 

 

Trudno nam rozstrzygać o tym, kto w tym sporze ma rację z punktu widzenia prawa kościelnego, choć mamy wrażenie, że zamiast mówić o nieposłuszeństwie ks. Lemańskiego wobec nauczania w kwestiach bioetycznych, biskupi powinni usłyszeć w jego słowach wołanie o szacunek dla ludzi urodzonych dzięki metodzie in vitro. Zamiast go karać, powinni być mu wdzięczni za świętą niezgodę na język pogardy.

 

Ks. Lemański jest odporny na straszną chorobę, nieobcą również polskiemu duchowieństwu: konformizm i lizusostwo. Znamy księży, którzy mówili: "Musisz się ukorzyć, przemilczeć. Biskup za dwa lata przejdzie na emeryturę". Ale on nie chce. Chyba miałeś, Ojcze Święty, to szczęście w życiu, by spotkać upartych nonkonformistów. Jeśli tak, to wiesz, że są to ludzie trudni, lecz piękni. Piękni, bo trudni. Ich mowa jest "Tak, tak; nie, nie". Zło nazywają złem, dobro dobrem. Taki jest właśnie ks. Wojciech.

 

Nie naszym zadaniem jest dochodzić prawdy co do przebiegu spotkania, podczas którego z ust arcybiskupa - czego on sam nie potwierdza - miało paść gorszące pytanie o obrzezanie. Wierzymy ks. Lemańskiemu, bo jest człowiekiem prawdomównym do bólu i wiemy, że polskich duchownych stać na wypowiedzi co najmniej niedelikatne. Niedawnym przykładem fragment wykładu znanego księdza naukowca: "Lekarze stosują takie porównanie inżynierskie, że seks gejowski to jest tak, jakby tłok silnika zamiast w cylindrze silnika poruszał się w rurze wydechowej. To jest medycznie i technicznie katastrofa. Bo i samochód nie pojedzie, i rura się rozwali. I stąd biorą się choroby i problemy. Bo zakończenie przewodu pokarmowego nie do tego służy". Przykładem ostatnim kampania Polskiego Krajowego Ośrodka Duszpasterstwa Rodzin. Na ulicach pojawiły się wielkie billboardy, na których pod obrazkiem dłoni męskiej i dłoni damskiej związanych wężem krzyczy hasło "Konkubinat to grzech". A poniżej przykazanie: "Nie cudzołóż". Jesteśmy przekonani, że kapłani, którzy pragną promować związki sakramentalne w duchu papieża Franciszka, pozostawiliby na billboardzie same splecione dłonie, bez węża, a ich hasłem byłoby "Małżeństwo jest piękne". Tak pewnie zrobiłby ks. Wojciech Lemański. On wie tak samo jak Ty, że ludziom, którzy borykają się z tym jedynym życiem na ziemi, niepotrzebne są nowe powody do zawstydzenia.

 

Nie wierzymy, że pozostawisz swojego rycerza w kłopocie

 

Nie chcemy, Ojcze Święty, zmieniać nauczania Kościoła. Z radością przyjęliśmy zmianę jego języka, która nastąpiła w chwili Twojego wyboru. I zmianę akcentów: od potępienia do miłosierdzia, od wykluczenia do zrozumienia dla człowieczeństwa, które w natchnionej intuicji zobaczyłeś jako "szpital polowy", w którym przede wszystkim trzeba leczyć rany. Dzięki Tobie i ks. Wojciechowi mamy wolę szukać wspólnej drogi z Kościołem. Kościół w Polsce bardzo nam utrudnia tę sprawę - jak wiesz, dla ludzi nieobojętnych na wiarę jest to sprawa życia lub śmierci.

 

Masz w Polsce bardzo wielu sprzymierzeńców swojej rewolucji wśród wiernych poszukujących i obojętnych na wiarę. Mniej wśród duchownych i w Episkopacie. Szkoda marnować powołanie księdza, który najbardziej przejął się Twoim przesłaniem, a nawet czekał na nie z tęsknotą swojego sumienia, już na nie gotowy, o czym świadczy chronologia wydarzeń.

 

Jesteśmy pewni, że przeczytasz ten list, bo słyszymy, że interesujesz się światem. Chyba wiemy, z jakimi uczuciami go przyjmiesz. Nie wierzymy, że pozostawisz swojego rycerza w kłopocie. Jesteśmy ciekawi, jak chcesz wcielać w życie swoją humanistyczną wizję boskiego świata, jak chcesz wprowadzać swój język i styl w kościołach lokalnych. Bardzo chcemy Ciebie o to zapytać.

 

Z wielkanocnymi życzeniami

 

Adam Michnik i Jarosław Mikołajewski

 

Warszawa, marzec 2015

 

 

Ks. Wojciech Lemański został odwołany z funkcji proboszcza Jasienicy w lipcu 2013 r. Uzasadniano, że publicznie krytykował kościelnych hierarchów, w tym swego przełożonego. Otrzymał też zakaz wypowiadania się w mediach. Ksiądz odwołał się od tej decyzji do Watykanu. Stolica Apostolska nie uwzględniła odwołania.

 

Pod koniec lipca 2014 roku ks. Lemański przyjął - decyzją abp. Henryka Hosera - obowiązki kapelana w Mazowieckim Centrum Neuropsychiatrii w Zagórzu. W Jasienicy władzę sprawuje inny proboszcz.

 

Podczas zeszłorocznego Przystanku Woodstock ks. Lemański mówił o problemach polskiego kościoła. Po przeprosinach i wyjaśnieniach arcybiskup wyraził warunkową zgodę na dopuszczenie ks. Lemańskiego do okazjonalnych posług kapłańskich w parafii w Jasienicy, m.in. przy ślubach czy pogrzebach, ale za zgodą i przy udziale obecnego proboszcza. Zgoda ta została szybko cofnięta, gdy ks. Lemański publicznie ogłosił swój przyjazd do byłej parafii, co spowodowało - według kurii - zaognienie antagonizmów wśród parafian.

 

Not. MP

za: GW (niestety)

fot. flickr.com/ lublincomp

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU i ZDJĘĆ ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

 

 

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną