Syria: Chrześcijanie na celowniku rebeliantów

0
0
0
/

Po wyzwoleniu przez armię zamieszkanego w większości przez chrześcijan miasta Sadad odkryto ciała rozstrzelanych przez bojówkarzy cywilów. Ekstremiści zrujnowali też miejscowe świątynie. Perspektywa konferencji pokojowej ciągle pozostaje odległa.

 

30 października Baszar Al-Asad przyjmował specjalnego wysłannika ONZ i Ligi Państw Arabskich Lakhdara Brahimi. Syryjski prezydent podkreślał gotowość do negocjacji, zaznaczając że ostatnie słowo musi w nich należeć do samych Syryjczyków, którzy powinni rozmawiać bez „interwencji czynników zagranicznych”. Dzień po tym spotkaniu Brahimi potwierdził, że przedstawiciele syryjskich władz wezmą udział w konferencji w Genewie.


Stanowisko władz syryjskich wyraziła także wczoraj doradczyni prezydenta Al-Asada Bouthaina Szaaban. W wywiadzie dla telewizji RT potwierdziła ona wolę uczestnictwa reprezentantów rządu w konferencji pokojowej bez żadnych warunków wstępnych. Jednocześnie zwróciła uwagę, że to co emigracyjna „Narodowa Koalicja…” określa „opozycją w Syrii” w istocie jest grupami zbrojonymi przez inne państwa, szczególnie Arabię Saudyjską, w dodatku o terrorystycznym charakterze. Podkreślała, że o ile rząd opiera się na posiadających wymierne poparcie wyborcze partiach politycznych, o tyle nie wiadomo na jakiej legitymacji w swoim roszczeniu do reprezentowania Syryjczyków opierają się powiązane z Al-Kaidą ekstremistyczne organizacje, stanowiące dziś większość antyrządowych ugrupowań zbrojnych. Tego samego dnia syryjski premier Al-Halki zaznaczył, że jego rząd nie pozwoli na funkcjonowanie w Syrii „choćby jednego terrorysty”.


Tymczasem zastępca przewodniczącego „Narodowej Koalicji…” Faruk Tajfur jeszcze 31 października odrzucił stanowisko Brahimiego uznając, że chyba „jest on już za stary i ma problemy z pamięcią” jeśli dopuszcza udział prezydenta Syrii w negocjacjach. Dzień później do odrzucenia udziału w „Genewie-2” wzywał Hitham Al-Maleh członek tej samej organizacji. Oskarżał on USA o „sprzedaż” ich sprawy. 2 listopada inny wróg syryjskich władz Walid Albouni nazwał Brahimiego „wojownikiem bez broni”.


Emigracyjna opozycja nie ustaje w próbach uzurpowania sobie prawa do reprezentowania syryjskiego społeczeństwa. 3 listopada „Narodowa Koalicja…” wyznaczyła nawet niejakiego Bassama Abdullaha jako swojego „ambasadora” w Berlinie. Ruch ten ma zapewne związek z dotychczas względnie umiarkowaną polityką Niemiec w odniesieniu do syryjskiego kryzysu, oraz coraz bardziej oczywistą niewiarygodnością samej Koalicji.


31 października Inspektorzy Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej oraz ONZ ogłosili, iż we współpracy z władzami zlikwidowali już całą infrastrukturę do produkcji tego rodzaju środków bojowych. Teraz przystąpią do likwidacji zgromadzonych arsenałów. Tymczasem według powołującej się na libańskie źródła irańskiej telewizji Al-Alam dżihadyści z Dżabhat Al-Nusra użyli niedawno prawdopodobnie gazu musztardowego przeciw oddziałom kurdyjskim na przedmieściach Ras Al-Ain.


Mordy na cywilach


Niedawno pisałem o zagrożeniu dla syryjskich chrześcijan zamieszkujących w dużej liczbie obszar między Damaszkiem a Homs [ http://www.prawy.pl/z-zagranicy2/4064-syria-chrzescijanskie-miasto-znow-zagrozone ] Niestety obawy okazały się uzasadnione. Z końcem ubiegłego miesiąca armia oswobodziła miasteczko Sadad położone właśnie około 60 km na południe od Homs. Pozostawało ono pod kontrolą „rebeliantów” przez kilka dnia po 21 października. Żołnierze odkryli tam zbiorowe i pojedyncze mogiły cywilów, w tym kobiet, starców i dzieci. Dżihadyści zamordowali tam łącznie 45 mieszkańców i zrujnowali wszystkie świątynie – w tym przypadku należące do syriackiego Patriarchatu Antiochii. Chrześcijanie byli mordowani strzałami w głowę z bliskiej odległości jak stwierdzili lekarze dokonujący obdukcji zwłok 3 listopada.


Na kanwie tych wydarzeń dramatyczne słowa wygłosił patriarcha kościoła melchickiego Grzegorz III Laham który podkreślał, że szczególnie agresywni wobec syryjskich chrześcijan są islamscy fanatycy przybywający z Europy Zachodniej. W ciągu ostatnich dni rząd poparli swoimi apelami zarówno wielki mufti Ahmad Hassoun jak i prawosławny patriarcha Antiochii Jan X.


W Damaszku celem ostrzału moździerzowego „rebeliantów” stała się wczoraj nuncjatura apostolska. Na przedmieściach stolicy w dalszym ciągu celem jest chrześcijańskie osiedle Dżaramana ostrzeliwane przez cały ostatni tydzień – wczoraj zginęły tam 2 osoby a 14 zostało rannych,


30 października „rebelianci” z damasceńskiego przedmieścia Gouta ogłosili, że najsilniejsza organizacja Syryjskiego Frontu Islamskiego – Ahrah asz-Szam, przedstawiana przez zachodnie media jako element „demokratycznej opozycji” (przynajmniej do czasu aż SFI nie wymówił posłuszeństwa marionetkowej „Narodowej Koalicji…”), oficjalnie sprzymierzyła się z będącym częścią Al-Kaidy Dżabhat Al-Nusra w ramach kolejnej ogłoszonej „ofensywy”.


Abu skuteczniej dać jej odpór Syryjska Armia Arabska wspólnie z Międzynarodowym Czerwonym Krzyżem tego samego dnia przeprowadziła ewakuację 18 tys. cywilów z przedmieścia Moadamija.


W czwartek żołnierze odkryli na przedmieściach stolicy tunel o długości 300 metrów wgłębiający się na 5 metrów pod powierzchnię, służący bojówkarzom za kryjówkę i skład broni. 2 listopada doszło do ostrych starć na południe od stolicy w których Syryjska Armia Arabska zlikwidowała 57 terrorystów. 3 listopada nieopodal bojówkarze ostrzelali z granatników Centrum Kulturalne w Jabroud. 4 listopada celem moździerzowego ostrzału rebeliantów był z kolei kościół w Al-Dwyli. Jego skutkiem był pożar tamtejszej fabryki tekstylnej.


„Męczennicy” wzięli „żywe tarcze”


W okolicy Dary dwóch terrorystów zginęło wskutek eksplozji przygotowywanych przez nich ładunków-pułapek. Graniczący z Jordanią i obszarem izraelskiej okupacji region tego miasta to niestety brama dla zagranicznego wsparcia dla tak zwanej rebelii. Według informacji uzyskanych przez libańskie służby bezpieczeństwa od jednego z aresztowanych przemytników, zajmują się oni między innymi przerzucaniem rannych bojówkarzy na okupowane przez Izrael Wzgórza Golan, których Izraelczycy mają leczyć we własnych szpitalach.


W wiosce Al-Szouh w okolicach Homs tydzień temu terroryści dokonali mordu na 15 cywilach w tym dzieciach. W czwartek w pobliżu tego miasta armia zlikwidowała terrorystę Muhanna Sakę, przywódcę tak zwanej „Brygady Mudżahedinów” odpowiedzialnej za zamordowanie gubernatora tamtejszej prowincji Anasa Naema.


W zeszłą środę w Hamie oddział Syryjskiej Armii Arabskiej zlikwidował 20-osobowy oddział „rebeliantów”, co warte wspomnienia, składający się z Egipcjan i Kuwejtczyków.


W Aleppo tydzień temu zginął operator sprzyjającej „rebeliantom” telewizji Al-Arabija. Według Komitetu na rzecz Obrony Dziennikarzy był 50 reporterem jaki został zabity w Syrii od początku konfliktu.


Jak poinformował rząd od czasu odblokowania przez armię rebelianckiej blokady 8 października do Aleppo dostarczono już 90 ton środków medycznych. Droga do miasta jest otwarta jeszcze szerzej dzięki zdobyciu 1 listopada położonego na południowy-wschód od metropolii miasta Safira po 27 dniach jego okupacji przez bojówkarzy. Jest to ważne zwycięstwo w zaciętej batalii o Aleppo.


W mieście tym cały czas trwają walki o strategiczny punkt jakim jest budynek centralnego więzienia. Żołnierze 2 listopada odkryli pod nim długi tunel. Tego dnia przejęli także w mieście duży skład broni, amunicji i medykamentów. Z początkiem tego miesiąca w Aleppo doszło do sporów między członkami „Islamskiego Państwa Iraku i Lewantu” a lokalną radą zorganizowaną przez „rebeliantów”. Właśnie 2 listopada miało dojść do niszczenia dokumentacji rady przez terrorystów z IPIL.


Ostatecznie doprowadziło to do starć między tą organizacją a „Brygadą Męczenników Badr”. Według doniesień ze strony samych rebeliantów ci drudzy, wbrew nazwie, niezbyt palili się do męczeństwa i mieli używać w walce z IPIL cywili jako „żywych tarcz”. Ostatecznie spowodowało to przedwczoraj rezygnację dowódcy rebelianckiej „Rewolucyjnej Rady Wojskowej” Abd Al-Dżabara Al-Akidiego, który od dawna nie sprawował efektywnej kontroli nad większością bojówek w mieście.


1 listopada ekstremiści z IPIL zaatakowali żeńską szkołę w Tereek Al-Bab. Powodem agresji był fakt, że wśród nauczycieli byli także mężczyźni. Szkoła została zamknięta.


Amnestia i amerykańskie gry


29 października prezydent Al-Asad wydał dekret nr 70 o amnestii wobec wszystkich przestępstw popełnionych do dnia jego ogłoszenia. Od dłuższego czasu obserwowany jest wzmożony trend zdawania broni przez bojówkarzy, po ostatnim dekrecie jednak kapitulują już całe oddziały. Tylko w ciągu ostatnich trzech dni wokół Damaszku skapitulowało pół tysiąca bojówkarzy. Część z nich jednak w desperacji wybiera walkę na śmierć i życie co może mieć związek z ich cudzoziemskim składem. Wczoraj osiem batalionów dotychczas przyznających się do przynależności do „Wolnej Armii Syrii” oficjalnie wstąpiło w szeregi ekstremistycznych dzihadystów z Dżabhat Al-Nusra.


Bodajże najważniejszym akcentem ostatnich zmagań militarnych był jednak atak izraelskich samolotów na zestawy rakiet SA 125 rozlokowane niedaleko portu w Latakii z 30 listopada. Interesujący jest nie sam fakt uderzenia, bo Izraelczycy dokonali już kilku tego typu wypadów pod pretekstem zapobiegania transferowi broni armii syryjskiej do Hezbollahu. Wytłumaczenie o tyle mało wiarygodne, że w tej chwili to raczej libańska „Partia Boga” kieruje swoich ludzi i sprzęt do Syrii, a nie jest też tajemnicą, iż Izrael dąży do obalenia samego prezydenta Al-Asad, jako czołowego sojusznika Iranu w regionie.


Istotne jest raczej to, że fakt ataku do którego, podobnie jak do wszystkich innych, Izraelczycy się nie przyznali, został zdemaskowany przez samych Amerykanów. Konkretnie przez „anonimowe źródła w Białym Domu”, jak odnotowały media amerykańskie i izraelskie, te drugie oczywiście w tonie oburzenia. Wydaje się, że takie otwarte wskazywanie palcem na odpowiedzialnego za ataki ma na celu sprowokowanie Syrii do militarnej odpowiedzi przeciw Izraelowi. Od tego już krótka droga do militarnej operacji Pentagonu w celu „zmiany reżimu” co tylko uświadamia nam, że Waszyngton ciągle szuka a właściwie usiłuje stworzyć dla niej okazję.


Tymczasem sekretarz stanu Kerry gasił przedwczoraj w Rijadzie pożar w stosunkach z saudyjskim królestwem. Dzień wcześniej szef amerykańskiej dyplomacji próbował reperować stosunki z władzami Egiptu, de facto poparł przy tym działania wojskowych przeciw Bractwu Muzułmańskiemu. Potem była przerwa na Polskę i następnie powrót na Bliski Wschód – do Izraela, gdzie wylądował wczoraj wieczorem. Ciekawe, że w czasie jego wizyty w Polsce, właśnie w Izraelu przebywał prezydent Komorowski.


Pytania o naszą rolę tym bardziej na miejscu, że pod koniec zeszłego miesiąca warszawska Akademia Obrony Narodowej gościła w swoich murach delegację „syryjskiej opozycji” z byłym szefem „Narodowej Koalicji…” Ahmadem Moazem Al-Khatibem na czele. Delegacja ta przybyła na zaproszenie polskiego MSZ. Nasi wojskowi wykładowcy mieli uczyć Al-Khatiba i towarzyszy „pokojowej transformacji”. Brzmiałoby śmiesznie, gdyby nie to, że w istocie krok ten podważa dotychczasowy dorobek jaki umiarkowana polityka naszego rządu ugrała na poczet przyszłych stosunków ze zwyciężającymi władzami Syrii.


Można sobie wyobrazić, że nasi stratedzy usiłują nakłonić „opozycjonistów” do udziału w konferencji pokojowej. Tyle, że jest to wysiłek o tyle chybiony iż „Narodowa Koalicja…” jest emigracyjną atrapą pozbawioną realnej kontroli nad ugrupowaniami zbrojnymi walczącymi z syryjskim rządem. Z tego zresztą względu ten ostatni nie widzi celowości negocjowania z przedstawicielami tej struktury.


Z polskich akcentów trzeba wspomnieć także uwolnienie polskiego dziennikarza Marcina Sudera. Fotoreporter który pojawił się wśród bojówkarzy w Idlib został porwany 24 lipca w okolicach tego miasta. 31 października nasz MSZ nagle poinformował, że transportuje go do ojczyzny po tym jak dziennikarz sam zbiegł z miejsca uwięzienia. Dziennikarz jak na razie odmówił komentarzy.


Rzeka uchodźców


Jak szacują agendy Organizacji Narodów Zjednoczonych obecnie aż 9,3 miliona Syryjczyków potrzebuje pomocy w sprawach tak fundamentalnych jak zaopatrzenie w żywność, środki medyczne i wodę. Około 5 milionów z nich opuściło miejsce zamieszkania, z czego 2,2 miliona udało się poza granicę państwa. Według ONZ 197 tys. syryjskich uchodźców przebywa w Iraku, 510 tys. w Turcji, 544 tys. w Jordanii i ponad 800 tys. w Libanie. Biorąc pod uwagę, że ogólna liczba mieszkańców Jordanii to 6,3 miliona a Libanu 4,4 miliona oraz że oba kraje mają w swoich granicach znaczne liczby uchodźców z Palestyny, oznacza to dla nich bardzo poważne wyzwanie.


Uchodźcy pochodzą głównie z prowincji Aleppo, Homs i Hama a więc z obszarów o największym nasyceniu antyrządowymi bojówkami. Co gorsza odkryto już pewną liczbę przypadków dzieci chorych na dawno nie widzianą w Syrii chorobę Hainego-Medina powodowanego przez wirus polio, którego rozwój jest ułatwiony przez brak żywności i fatalne warunki sanitarne w niektórych rejonach. Całe szczęście Światowa Organizacja Zdrowia i UNICEF zapowiedziały transporty szczepionek dla wszystkich dzieci poniżej 5 lat i porozumiały się w tej sprawie z syryjskim Ministerstwem Zdrowia.


Syryjski parlament w pracach nad przyszłorocznym budżetem zaplanował na cele socjalne kwotę w wysokości 615 miliardów funtów syryjskich, co oznacza wzrost o 103 miliardy w stosunku do tegorocznego budżetu. Z kolei na wsparcie kredytowe dla obsługi inwestycji zarezerwowano 380 miliardów, w stosunku do tego roku jest to wzrost o 105 miliardów.


Karol Kaźmierczak
fot. sxc.hu

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną