List otwarty posła Roberta Winnickiego do metropolity warszawskiego kard. Kazimierza Nycza

0
0
0
/ Prawy.pl/YouTube

Jego Eminencjo! Jako wierny Kościoła Katolickiego a zarazem polityk, którego wiara zobowiązuje do dawania świadectwa prawdzie w życiu publicznym i budowania chrześcijańskiego ładu społecznego, ze zdumieniem i zgorszeniem przyjąłem informacje o intencji Mszy świętej, jaką ubiegłej niedzieli odprawił Ksiądz Kardynał w kościele sióstr wizytek oraz treści kazania wygłoszonego podczas liturgii.

Jak donosi serwis Katolickiej Agencji Informacyjnej „metropolita warszawski celebrował w niedzielę Mszę dziękczynną za prezydenturę Hanny Gronkiewicz-Waltz”. Czytamy tam również o słowach Jego Eminencji:

„ – Dziś w tej świętej Eucharystii dziękujemy Panu Bogu za lata bycia prezydentem naszego miasta, Warszawy, pani Hanny Gronkiewicz-Waltz. Kładziemy te kolejne kadencje, cały jej wysiłek, na ołtarzu, aby Panu Bogu podziękować za to wszystko, co stało się w tym czasie, pod jej kierownictwem i z jej inspiracji – powiedział o intencji Mszy kardynał, dzieląc się tym, że jego goście często zwracają uwagę na pozytywne zmiany, jakie zaszły w Warszawie.

„Myślę, że stać nas na takie szersze spojrzenie, które pozwoli sprawiedliwie, prawdziwie i serdecznie popatrzeć na lata minione. Tylko człowiek, który widzi dalej, potrafi ocenić to, co się dokonuje czasem dzięki życiu i pracy jednego człowieka, który potrafi już tu na ziemi budować Królestwo Boże, do czego zostaje powołany” – dodał kardynał, żartując, że jeśli ktoś dobra nie dostrzega i nie ma dobrej woli, już nie pomogą mu nawet okulary.

„Odnosząc się do obecności kapłanów przyjaźniących się z prezydent Waltz, powiedział: „To jest efekt tego, że pani prezydent zawsze była zaprzyjaźniona z Panem Bogiem i Kościołem. Zaprzyjaźniona w tym najgłębszym wymiarze, gdzie w sumieniu, w sercu, dokonuje się moment decyzji człowieka, gdzie się dokonuje ta święta inspiracja, z którą się nie wychodzi na zewnątrz i nie chwali się nią, ale także nie wyraża poprzez słowa i gesty, i za to także chcemy w tej świętej Eucharystii Panu Bogu i pani prezydent podziękować” – dodał metropolita warszawski.”

-

Modlitwa oraz sprawowanie liturgii w intencji każdego człowieka a tym bardziej za grzesznego, błądzącego i odpowiadającego za publiczne zgorszenie jest czymś dobrym oraz oczywistym w posłudze Kościoła. Dlatego, zważywszy na szereg wydarzeń mających miejsce podczas minionych dwunastu lat rządów Hanny Gronkiewicz-Waltz w stolicy, czymś naturalnym byłoby gdyby Jego Eminencja odprawił na zakończenie jej rządów Mszę świętą przebłagalną.

Przecież to właśnie za rządów Hanny Gronkiewicz-Waltz instytucje podległe warszawskiemu ratuszowi wystawiały bluźniercze przedstawienia, Golgotę Picnic i Klątwę. Prezydent stolicy nie podjęła w związku z tymi skandalicznymi spektaklami żadnych kroków a podlegli jej urzędnicy wręcz uzasadniali rzekome prawo do profanacji. Czy profanacje dokonywane w publicznych jednostkach kultury domagają się dziękczynienia czy jednak przebłagania?

Przecież to nie kto inny jak właśnie poprzednia prezydent ponosi odpowiedzialność za decyzje najpierw o zainstalowaniu a następnie o uporczywym odbudowywaniu tęczy na placu przed kościołem Najświętszego Zbawiciela. Kiczowata instalacja stała się symbolem zawłaszczania przestrzeni publicznej przez środowiska deprawatorów a jej umiejscowienie było jednoznaczną prowokacją wymierzoną w Kościół, katolików i chrześcijański ład społeczny. Wszystko to za zgodą, z pełnym poparciem i jak to Jego Eminencja ujął „pod kierownictwem” ówczesnych władz stolicy. Czy ta sytuacja powinna zostać podsumowana dziękczynieniem metropolity warszawskiego czy raczej ekspiacją?

Przecież to właśnie Hanna Gronkiewicz-Waltz zwolniła prof. Bogdana Chazana z funkcji dyrektora szpitala św. Rodziny za jego konsekwentną postawę w obronie życia poczętego. Zwolniła dyrektora, który uczynił tę placówkę jedną z wizytówek stołecznej troski o kobiety w stanie błogosławionym i ich dzieci. Usunęła prof. Chazana ze stanowiska za jego konsekwentnie chrześcijańską postawę.

Jego Eminencja komentował tę sytuację w następujący sposób w roku 2014: „wyrażam pełne poparcie dla postawy prof.Bogdana Chazana [... ] Profesor stanął w obronie życia od samego poczęcia, ryzykując utratę stanowiska i inne, przykre dla siebie konsekwencje”. Dziś odprawia Ksiądz Kardynał Mszę dziękczynną za rządy w stolicy Hanny Gronkiewicz-Waltz.

Muszę wobec tego zadać pytania - czy Jego Eminencja zmienił zdanie i uważa, że odważna obrona życia poczętego nie wymaga już „pełnego poparcia”? Czy osoby publiczne, które się fundamentalnej zasadzie obrony życia w swojej pracy urzędniczej przeciwstawiają, powinny być przez pasterzy Kościoła publicznie chwalone czy raczej napominanie? Czy kroki podjęte przez byłą prezydent stolicy wobec prof. Chazana domagają się dziękczynienia czy raczej przebłagania?

Pytań, przykładów i wątpliwości można by mnożyć. Czy prezydent stolicy zrobiła w minionych latach cokolwiek by w podległych jej, setkach instytucji oświatowych nie dochodziło do demoralizowania młodzieży w ramach akcji propagandowych środowisk dewiacyjnych? Jakie w tej sprawie podjęła działania? Wobec kogo wyciągnęła konsekwencje? Jakie kroki podjęła Hanna Gronkiewicz Waltz w ciągu minionych dwunastu lat swojego urzędowania by w stolicy urzeczywistniać prawdziwy, chrześcijański ład społeczny?

Trzeba to pytanie zadać również w kontekście tysięcy ludzi pokrzywdzonych podczas procederu tzw. dzikiej reprywatyzacji, która dokonywała się w ratuszu w czasie gdy był on „pod kierownictwem” Hanny Gronkiewicz-Waltz. Za którą być może pani prezydent nie poniesie odpowiedzialności karnej, ale już odpowiedzialność polityczną ponosi na pewno. Czy krzywda tysięcy warszawskich rodzin i złodziejstwo w wielkiej skali domagają się dziękczynienia czy raczej przebłagania?

W związku z powyższym odprawienie mszy dziękczynnej, tym bardziej przez metropolitę Warszawy, stało się powodem zamętu, zwątpienia i zgorszenia wśród bardzo wielu wiernych. Nie idzie w tym miejscu o sympatie bądź antypatie polityczne ale o chrześcijańskie świadectwo w życiu publicznym. Skrajnie niepokojące są w tym kontekście również, cytowane przez media, słowa Księdza Kardynała wypowiedziane podczas kazania.

Idzie mianowicie o rzekomą „przyjaźń” Hanny Gronkiewicz-Waltz z „Panem Bogiem i Kościołem”, która ma miejsce „w sumieniu” i „nie wychodzi na zewnątrz”. W kontekście antykatolickich i skierowanych przeciwko konkretnym ludziom skandali, jakie działy się w Warszawie rządzonej przez byłą prezydent, słowa Jego Eminencji brzmią wyjątkowo szokująco. Nie ma bowiem żadnej wątpliwości, że z rzekomą „przyjaźnią” Hanna Gronkiewicz-Waltz nie wychodziła na zewnątrz a w jej działaniach jako włodarza miasta nie widać było obrony wiary i realizacji zasad katolickiej nauki społecznej.

Problem polega na tym, że Magisterium Kościoła nie chwali takiej postawy a jednoznacznie ją piętnuje! Swoiste „rozdwojenie jaźni” katolików, którzy w życiu społecznym i zawodowym nie starają się realizować zasad wynikających z wiary i nie stają w obronie religii, moralności, prawdy i dobra zawsze było przez Kościół jednoznacznie piętnowane. Mówi o tym jasno cała Tradycja Kościoła jak i najnowsze dokumenty np. „Nota doktrynalna o niektórych aspektach działaności i postępowania katolików w życiu publicznym” z 2002 roku.

Niedzielne słowa Jego Eminencji można odczytywać jako słabo skrywaną pochwałę relatywizmu, który podpowiada katolikowi by rozdzielać porządki wartości realizowane w życiu prywatnym oraz publicznym. Jest to tym bardziej gorszące, że dotyczy osoby działającej w społeczeństwie przede wszystkim publicznie, poprzez decyzje urzędnicze, w blasku kamer. Dotyczy polityka, byłej prezydent stolicy i liturgii odprawianej w związku z pełnieniem przez nią tej funkcji a nie w związku z wydarzeniami życia osobistego.

Gdyby patron polityków, św. Tomasz Morus, zachowywał się tak jak była prezydent Warszawy, gdyby funkcjonował w życiu publicznym jako „katolik bezobjawowy”, nigdy nie zostałby męczennikiem ani świętym. Nie zostałby patronem osób działających politycznie. Czy w świetle treści kazania Jego Eminencji jego śmierć nie zostałaby zakwalifikowana jako bezsensowna?

Należy przy tej okazji wyrazić również wątpliwość, czy „przyjaźń” o jakiej była mowa w kazaniu rzeczywiście dotyczy całej wspólnoty Kościoła wraz z jego niezmienną nauką, czy jest to raczej przyjaźń z wąską grupą duchownych o specyficznych poglądach? Bo to zdecydowanie dwie różne i rozdzielne sprawy. Kościół stawia przed swoimi pasterzami zadanie, by wiernych, zwłaszcza działających publicznie, upominali w duchu wierności katolickiej nauce społecznej. Dotyczy to wszystkich opcji politycznych i wszystkich duchownych, niezależnie od ich osobistych sympatii bądź antypatii.

Jego Eminencjo, zwracam się z tymi wszystkimi wątpliwościami publicznie, bo i zgorszenie rozlało się szeroko. Żyjąc w świecie szalejącej dyktatury relatywizmu my, katolicy, musimy zachować szczególną czujność i odporność na jego podszepty. Liczę, że niniejszy list pomoże nam wszystkim klarownie i odważnie stawiać czoła wyzwaniom współczesności.

Króluj nam Chryste!

 

Robert Winnicki
Poseł na Sejm RP
Prezes Ruchu Narodowego

Źródło: Biuro Prasowe RN

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną