Walcz! Nie karm pasożyta!

0
0
0
/ Alfred T. Palmer/Domena publiczna

Szukanie roboty to loteria. Można trafić na pracodawcę, który ma jakie takie pojęcie o rynku pracy i zmianach tu zachodzących. Można też natknąć się na kogoś kto tkwi w przekonaniu, że on - to łaskawe panisko łaskawie dające na chleb, a zatrudniony przez niego jest kimś w rodzaju niewolnika, którego można zmusić do harówki ponad siły lub bez tłumaczenia wywalić, nie płacąc ostatniej pensji. Piszę to pod wrażeniem dwóch historii, z jakimi ostatnio się zetknęłam.  

Warszawa, wiadomo, ma swoje salony. Toczy się w nich eleganckie życie, panowie i modnie odziane panie piją sobie z dzióbków, wzajemnie się namaszczając. Omawiane są interesy, załatwiane posady dla swoich, ustalane metody wepchnięcia się wyżej na finansową drabinę. Tu linia podziału nie przebiega wedle „rozdzielnika”politycznego. Liczy się, co masz na koncie, jakim autem jeździsz, gdzie i jak mieszkasz..

Jedną z podziwianych w salonach pań jest Ilona B. Elegancka, uprzejma, na luzie. Prowadzi na dalekim Mokotowie fabryczkę produkującą upiększacze dla kobiet. Idzie jej znakomicie. Krótko mówiąc: kobieta sukcesu. O tym, co tak naprawdę dzieje się na włościach Ilony B. opowiada mi była pracownica, nawiasem mówiąc absolwentka filologii, chociaż szukając pracy wyższe wykształcenia zataiła. Zresztą nie ona pierwsza, nie ostatnia.

- Mówią o B., że to elegancka kulturalna osoba. Może przed progiem zakładu. Bo gdy tylko przez niego przejdzie, zamienia się w potwora. Wrzask to najczęstsza jej metoda rozmowy z pracownicami. Knajackim językiem może zaimponować nawet pijanym żulom. Gdy kilka lat temu brakowało roboty i ludzie miesiącami jej szukali, dawała nam ostro popalić. Najbardziej zawzięła się na młodą Basię. Strasznie nią pomiatała. Ale co było robić? Basia i jej mąż byli na dorobku, każdy grosz się liczył. Najgorsze przyszło, kiedy powiedziała, że jest w ciąży. Dotąd pracowała przy pakowaniu produktów. Robota nużąca, chociaż nie tak ciężka fizycznie. Pani B. nagle zmieniła jej przydział i skierowała do magazynu, do noszenia ciężkich paczek. Basia zacisnęła zęby i nosiła. Pewnego dnia właścicielka zażądała,byśmy zostały po godzinach. Prosiłam, by zwolniła z tego Basię, która gorzej się poczuła. Odpowiedział mi ironiczny grymas. Późno wieczorem, po przeniesieniu iluś ciężarów, Basia zemdlała. Nie oglądając się na wyszczekany przez B. zakaz wezwałyśmy karetkę. Niestety, dziewczyna poroniła. W niemal czwartym miesiącu. Po czymś takim odeszłam z tego obozu pracy. Powinnyśmy tego potwora skarżyć, ale było prawie pewne, że przegramy. B. jest świetnie ustawiona towarzysko, także w sferach prawniczych. Niedawno ktoś widział ją na wiecu, w koszulce z napisem "Konstytucja", „walczącą” o…Właśnie. O co? O dalsze bezkarne poganianie niewolników?

Inna bizneswomen, Maria G. prowadzi w Gdańsku niedużą, prężnie działającą wytwórnię dodatków do urządzania mieszkań. Zatrudnia głównie kobiety. Poczyniła w związku z tym wiele ciekawych obserwacji.

- Trzy lata temu szukałam kobiet do pracy. Na pytanie ile chcą zarabiać, każda z nich stwierdzała, że wezmą, co dam, nawet parę złotych za godzinę. Po kolejnej rozmowie wyszłam z nerwów. Wiem, że bieda przygina człowieka do ziemi, ale dlaczego one są aż tak pokorne, dlaczego nie walczą? Co się w Polsce porobiło z ludźmi, że ich postawa jest tak niewolnicza, pełna pokory? Nie może być, jakby dziwnie to nie brzmiało w ustach pracodawcy, że godzą się pracować za nędzną połowę stawki. Były bardzo zdziwione kiedy oświadczyłam, że u mnie stawka jest dwa razy wyższa, więc tyle dostaną. I prawie wrzeszczałam do każdej: Walcz kobieto! Dość tej pokory! Tak nie wolno! Za pracę należy się odpowiednia zapłata! One są zadowolone, ja nie tracę, bo lepiej pracują. Czy to tak trudno zrozumieć? Niechby to powiedziała pani B., której firma, niestety, nadal ma się dobrze, ona zaś niezmiennie bryluje w salonach. Chciałoby się wrzasnąć do jej „niewolnic”: Walczcie! Bo to wasza pokora karmi pasożyty!

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną