Maria Kiszczak szczera do bólu. "Mąż chronił Wałęsę"

0
0
0
/ Mateusz Opasiński/CC BY-SA 4.0/Wikimedia Commons

Niezwykle ciekawą korespondencję odnaleziono niedawno w Hoover Institution Library & Archives w Stanford. List generała Kiszczaka do Lecha Wałęsy, w którym bez żadnych wątpliwości szef komunistycznej bezpieki informuje o wiedzy dotyczącej agenturalnej przeszłości Lecha Wałęsy i zapewnia go, że jest po jego stronie. Maria Kiszczak podzieliła się ciekawymi spostrzeżeniami na łamach portalu Wirtualna Polska.

Dziennikarze, którzy opisywali odnalezienie nieznanej dotąd korespondencji zwracali uwagę, że Maria i Czesław Kiszczakowie próbowali sprzedać teczkę Wałęsy w Stanach Zjednoczonych. Sprawa otarła się o Biały Dom. Takiej wersji stanowczo zaprzecza wdowa po komunistycznym generale.

– To wielkie kłamstwo. Z żadnym Obamą ani innymi Amerykanami na taki temat nie rozmawialiśmy. Rozważę wystąpienie do sądu w sprawie dziennikarzy, którzy to napisali

– mówiła Maria Kiszczak w wywiadzie z wp.pl.

– Mój mąż by tego nie zrobił, bo był wielkim patriotą i zależało mu na tym, żeby prawda wyszła na jaw tu, w Polsce. W teczce umieścił karteczkę z adnotacją, by dokumenty ujawnić pięć lat po śmierci Wałęsy. Chronił go w ten sposób i chciał, by osądzono go historycznie, a nie politycznie

– mówi Maria Kiszczak.

Dlaczego w takim razie wdowa nie uszanowała woli męża i ujawniła teczki dotyczące agenturalnej współpracy Lecha Wałęsy jeszcze przed jego śmiercią?

– Uznałam, że gdy w grę wchodzi moje bezpieczeństwo, mogę nie wypełnić jego woli. Zaniosłam teczkę do prezesa IPN. Bałam się, że spotka mnie to samo, co Jaroszewiczów, że ktoś mi zrobi krzywdę, by wydobyć te akta. IPN przeszukał mój dom i wszystko zabrali

– przekonuje.

Źródło: Wirtualna Polska, Polskie Radio, Rzeczpospolita

Najnowsze

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną