„Oni”, bardzo włoska satyra o Silvio Berlusconim, a przede wszystkim o Włochach

0
0
0
fot. materiały prasowe
fot. materiały prasowe /

W kinach w całej Polsce, w tym i warszawskim kinie Kinoteka, kinomani mają okazje zobaczyć doskonałą włoską satyrę na polityków i ich wyborców pt. „Oni”. Niezwykle włoski film, który mógłby współcześnie nakręcić, w estetyce teledysków gwiazd disco, Federico Fellini. Obraz doskonale ukazujący namiętności (łączące miłość, nienawiść, podziw i pogardę) jakimi Włosi darzą Silvio Berlusconiego, a właściwie wizerunek publiczny tego polityka.

Reżyserem filmu jest Paolo Sorrentino (twórca takich filmów jak doskonała „Młodość”, „Wielkie piękno” i serialu „Młody papież”). W rolach głównych w obrazie wystąpili: Toni Servillo, Kasia Smutniak, Riccardo Scamarcio, Elena Sofia Ricci. Jak informuje dystrybutor filmu, reżyser „bawiąc się biografią byłego premiera Włoch, Silvio Berlusconiego – milionera i potentata medialnego – (...) opowiada o zepsuciu, korupcji oraz odwiecznym mariażu seksu i władzy. A przede wszystkim o „dworze” chciwych pochlebców, jaki wyhodował wokół siebie jeden z najbardziej skompromitowanych współczesnych polityków. Za każdym Berlusconim, Orbánem, czy Trumpem są przecież jacyś „oni” czerpiący korzyści z populistycznych haseł, kryzysu demokracji i medialnych manipulacji”. Na szczęście wbrew lewackiej zapowiedzi dystrybutora film absolutnie jest wolny od lewicowego prostactwa i propagandy.

 

Według dystrybutora filmu, „w filmie „Oni” Sorrentino błyskotliwie łączy drapieżną polityczną satyrę z kameralnym dramatem, a iście barokowemu wizualnemu rozpasaniu, które wydaje się parodiować prostacki styl telewizji Berlusconiego, towarzyszą sceny zaskakująco intymne. Brytyjski The Guardian dostrzegł nawet czułość w sposobie, w jaki włoski reżyser portretuje „słabość starzejącego się mężczyzny”. Groteskę z nostalgią brawurowo pogodził na ekranie ukochany aktor Sorrentino, znany z „Wielkiego piękna” i „Boskiego” Toni Servillo. Jego spektakularna metamorfoza to jeden z największych atutów filmu”.

 

Obraz Paolo Sorrentino jest pełen pięknych i seksownie kobiet, erotyki i zepsucia, seksu i narkotyków, rozpusty i pop kultury, zdemoralizowanych ludzi blichtrem chcących osiągnąć przynależność do elity (i wiążące się z tym profity), luksusowej atmosfery włoskiego zepsucia i dekadencji. Wszystkiego tego, czego symbolem w oczach świata jest Silvio Berlusconi.

 

Jest tylko jedno małe ale. Ukazany w filmie Silvio Berlusconi absolutnie nie pasuje do swojego wykreowanego obrazu, który fascynuje Włochów. Który wzbudza we Włochach fascynacje, podziw i jednoczesną pogardę. Filmowy Silvio Berlusconi zakochany jest w swojej żonie (która go odrzuca) i bardzo romantyczny, nie jest zainteresowany rozpustą, jest sympatycznym erudytą, intelektualistą, doskonale orientującym się, kto przeciwko niemu spiskuje. Silvio Berlusconi to genialny biznesmen, który sam zdobył swój majątek, i lubi wspominać swoje sukcesy zawodowe. Wadą Berlusconiego jest jego pragnienie, by być kochanym przez wszystkich.

 

Sam reżyser w materiałach promujących film stwierdził „Berlusconi to fenomen. Społeczny i psychologiczny. Fascynował mnie od początku swojego istnienia na włoskiej scenie politycznej. Fascynowało mnie również szaleńcze wręcz uwielbienie, jakie od początku żywiła do niego część włoskiego społeczeństwa i równie ogromna, szczera nienawiść, którą darzyła Berlusconiego grupa jego przeciwników. Berlusconi to uosobienie władzy: pozbawionej morale, wręcz śmiesznej w swojej arogancji, a jednocześnie przyciągającej”.

 

Sorrentino w swoim filmie chciał ukazać, poprzez postać Berlusconiego, lęki współczesnych Włochów, którzy „boją się zepchnięcia na margines prowincjonalnego życia. To lęk powszechny wśród tych, którzy zostawili swoich dziadków i znaleźli sobie miejsce w pięknych słonecznych miastach. Inni boją się, by nie zostać w tyle. To lęk atawistyczny, obecny zanim pojawił się Berlusconi. Oni szukają drogi na skróty, szemranych biznesów i szybkich pieniędzy w kraju, gdzie słowo „etyczne” jest szerzej nieznane, a tendencja do niemoralnych zachowań jest normą. Strach młodych ludzi, mężczyzn i kobiet, przed byciem nie na miejscu i przed ciągłym, głębokim, mrocznym poczuciem niezadowolenia, które maskuje się zabawą. Lęk pięćdziesięcioletniej Weroniki przed byciem niepotrzebną, przed utratą znaczenia dla innych i siebie”.

 

Zdaniem reżysera „Berlusconi ma do prawdy podejście godne powieściopisarza – pomiędzy prawdą, a zmyśleniem jest tylko subtelna różnica. I nawet jeśli używa tego do własnych celów to wie, że konstrukcja mitu, nawet opartego na fałszywych przesłankach, może też oznaczać postęp”.

Jan Bodakowski

 

Źródło: Jan Bodakowski

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną