Kup sobie jasnowidza

0
0
0
/ European People's Party/CC BY 2.0/Flickr

I znów mamy noworoczny wysyp jasnowidzów. Roją się niczym chmara much na You Tubie, wyłażą z dziesiątków gazetowych szpalt. Kropelka po kropelce nieustannie sączą swą „wiedzę”, odwołując się do najprostszego ludzkiego uczucia: obaw o przyszłość. Czy im wierzymy? Nawet jeśli machamy na to ręką, coś z tych bajań się w nas zaczepia.

Toteż rynek zbytu na ich „towar” nadal się nie kurczy. Towar? Tak, jest to towar. Wszak nie za darmo uruchomiają swoje „machiny czasu” pozwalające im, jak przekonują, wędrować po jego meandrach. W tę i w tamtą, do woli. Przepowiednie to nie tylko moda naszych dni. Istniały od wieków, ich autorzy zażywali dużej niekiedy sławy, jak choćby greckie Pytie czy francuski Nostradamus. Były obecne także i u nas, szczególnie w czasach dramatycznych dla narodu. Podczas II wojny krążyła w setkach odpisów tzw. przepowiednia z Tęgoborzy, obiecująca wygnanie wroga i podniesienie się Polski z ruin. Nawet ludzie dotąd w opowieści takie nie wierzący, w tę chcieli uwierzyć. Dodawała nadziei.

Przepowiadanie przeszłości pełniło czasem dość dziwną, można rzecz ratunkową rolę. Z takim przypadkiem zetknęłam się we wsi pod Sandomierzem. Żyjąca tu pani Maria opowiedziała mi swą niezwykłą historię. U kresu wojny, po trwających od VII. 1944 do I. 1945 walkach o przyczółek baranowsko - sandomierski tych miejscowych, co ocaleli, czekała ogromna bieda. Doskwierał głód. Szukające czegokolwiek do jedzenia dzieciaki szybko spostrzegły, że żołnierze rosyjscy żywią się tuszonką z konserw, dla głodnych wręcz cudownie pachnącą. Jak dorwać się do tych smakołyków? Dwunastoletnia wówczas Marysia wpadła na pomysł. Wygrzebała stare karty, którymi przed wojną grali w oczko wuj i ojciec – i postanowiła zostać… wróżką. Nie miała pojęcia jak się to robi, ale głód dodał odwagi. Poszła z kartami do żołnierzy mówiąc, że umie zobaczyć w nich co będzie. Chętnych nie brakowało, każdy chciał wiedzieć, czy przeżyje wojnę. I każdemu to obiecała. Zapłatą za wróżby było jedzenie, tuszonka albo chleb. Wkrótce mogła tym wyżywić nie tylko rodzinę ale i sąsiadów; dzięki temu mogli jakoś opędzić głód. Jeszcze wiele lat po wojnie ludzie pamiętali Marysi tamto karciane zdobywanie żywności dla całej wsi.

Ale wróćmy do naszych czasów i do wysypu jasnowidzów. Postanowiliśmy przyjrzeć się co mówią, biorąc pod uwagę ich przegięcie… polityczne. Po przerzuceniu wielu gazet i filmików na YouTubie zauważyliśmy dziwaczną rozbieżność. Istnieje tu grupa „wieszcząca” powrót do władzy osoby, która wyjechała kilka lat temu z kraju, i zdobyła zaszczyty w Unii Europejskiej. Wybrawszy tych, co tak twierdzą, i wiedząc, że w Internecie nic nie ginie, zerknęliśmy w ich przepowiednie z lat 2013, 2014 i 2015. Podobieństwo było zaskakujące. Ciągłe sukcesy partii b. premiera, przyjęcie już w 2013 r. euro, ba! nawet zdecydowana wygrana w wyborach 2015 oraz ostateczne odejście, z sugestią, że być może i ze świata, szefa wrogiej partii. Że nie wyszło?! To nic! Trzeba dalej kuć w puste łby, więc we wieszczbach na 2019 niejaki pan M. i spółka powtarzają to samo co wcześniej z tępym uporem papugi. Mimo iż nijak się to ma do faktów.

Dawało to do myślenia. Może rzeczywiście istnieje jakiś specjalny partyjny fundusz, z którego wyrastają korzenie owych „jasnowidzeń”. Tajny pijarowski plan programowania umysłów. No bo jak tu wierzgać, jeśli sam jasnowidz zobaczył? A jeśli zobaczył - widocznie tak ma być. Cwane… A co z wieszczbami tych, którzy mają preferencje odwrotne? Cóż, do przewidzenia. Były premier nigdy nie wróci do władzy, sczeźnie gdzieś w odmętach unijnej polityki lub trafi do więzienia. Wraz z wieloma swymi towarzyszami.

Krótko mówiąc: brać i wybierać! Aż kusi, by powiedzieć: chcesz zrobić sobie dobrze, przekonać o czymś publikę, kup se jasnowidza! Byle nie tę panią z Łodzi, która, nim zaczęła „jasnowidzieć” była szefową mniej jednak dochodowego burdelu.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną