Lewicowe media wskazują czemu Polacy wola PiS od PO

0
0
0
fot. materiały prasowe
fot. materiały prasowe /

Na lewicowym portalu Krytyka Polityczna ukazał się wywiad „PiS-owi sprzyjała nierówność wobec prawa i alienacja polityków” przeprowadzony przez Michała Sutowskiego z profesor Krystyną Skarżyńską (psycholożką społeczną), poświęcony przyczynom, dla których dziś Polacy popierają PiS, a nie PO.

Zdaniem profesor Krystyny Skarżyńskiej, w Polsce „mimo poprawiającej się sytuacji osobistej, ludzie są bardzo niezadowoleni z różnych aspektów status quo politycznego i ekonomicznego”, PiS już w 2005 roku sprzyjało to, że „legitymacja moralna ekonomiczno-politycznego status quo była w ruinie, 80 procent Polaków uważało, że społeczeństwo i polityka wymagają istotnej zmiany”. Po 2012 roku w Polsce „zaczął się spadek w trzech kluczowych obszarach decydujących o legitymizacji moralnej status quo. Inaczej mówiąc, coraz więcej ludzi twierdziło, że, po pierwsze, zróżnicowanie dochodów w Polsce jest nie dość, że zbyt duże, to jeszcze niesprawiedliwe. Po drugie, że obywatele wcale nie są równi wobec prawa. (…) Po trzecie jednak coraz więcej osób uważało, że politycy odnoszą się lekceważąco do obywateli i kierują wyłącznie egoistycznymi interesami”.

Jak wskazuje profesor Krystyna Skarżyńska badania te były powszechnie znane i gdy PiS z nich skorzystał, to lewica i liberałowie je zignorowali, w tym też zignorowali to, „że wg Polaków dużo zarabiają nie ci, co powinni, zaś ciężko pracujący dostają za mało. Takie odczucia także były istotnym źródłem poparcia PiS, zwłaszcza w młodym pokoleniu”.

Jak wskazuje profesor Krystyna Skarżyńska po 2011 roku „okazało się, że ludzie lepiej wykształceni silniej delegitymizują status quo. (…) Ludzie widzą już, że ich wykształcenie nie daje dawnego prestiżu, bo, zwłaszcza na początku kariery, pracuje się zazwyczaj na stanowiskach niewymagających bystrości czy inteligencji”.

Komentując zarzuty lewicy o tym, że wyborcy PiS mają osobowość autorytarną (koncepcja „osobowości autorytarnej autorstwa Theodora Adorno i jego kolegów ze szkoły frankfurckiej” głosi, że źródeł faszyzmu należy poszukiwać w najwcześniejszym dzieciństwie i modelu rodziny, który uruchamia procesy sprzyjające akceptacji specyficznych przekonań o świecie społecznym”) profesor Krystyna Skarżyńska stwierdziła, że koncepcja osobowości autorytarnej „wydają się (...) lepiej pasować do opisu rządzącej elity politycznej niż obywateli. Po pierwsze, silna projekcyjność, tzn. przypisywanie innym własnych intencji i zamiarów, wynikające z braku rozumienia własnych uczuć i niemożności ich autentycznego wyrażania – np. ambiwalencji wobec surowych, oschłych emocjonalnie rodziców, traktowanych jednocześnie jako niekwestionowane autorytety. Nieakceptowane własne pragnienia i emocje rzutowane są wtedy na politycznych przeciwników. A druga rzecz, to silna antyintracepcyjność, czyli niechęć do wglądu we własne motywacje i uwarunkowania”.

Zdaniem profesor Krystyny Skarżyńskiej koncepcja osobowości autorytarnej jest już zbyt przestarzała do opisu PiS i trzeba skorzystać z koncepcji „prawicowego autorytaryzmu”, „której autorem jest Robert Altemeyer. Wg niego mówić można nie tyle o osobowości autorytarnej, ile o wiązce połączonych ze sobą trzech postaw: autorytarnej uległości wobec władzy i tradycji, autorytarnej agresji wobec grup i jednostek nie podzielających czy przestrzegających norm naszej grupy oraz konwencjonalizmu, a więc silnego przywiązania do wartości czy autorytetu naszej grupy”.

Jednak w opinii profesor Krystyny Skarżyńskiej, koncepcja taka nic nie wnosi do zrozumienia polskiej sceny politycznej, bo „rzecz w tym, że między tak rozumianym autorytaryzmem, a legitymizacją systemu przed rokiem 2016 roku nie było wyraźnych związków. Jednak w jednym z badan z roku 2011 stwierdziliśmy negatywną korelację miedzy legitymizacją moralną systemu a tzw. autorytaryzmem grupowym” (który oznacza „specyficzny kolektywizm, czyli silne utożsamienie z ważną dla siebie grupą, zazwyczaj narodową, która powinna być jednolita, silna, wyodrębniona od innych i karząca odmieńców. Dobro wspólnoty, jej spójność i wymagania związane z realizacją jej celów – powinny być dla jej członków silniejsze niż osobiste potrzeby i wartości”).

Zdaniem profesor Krystyny Skarżyńskiej „cały system robi się coraz bliższy autorytaryzmu niż liberalnej demokracji – świadczy o tym wyraźne dążenie do maksymalizacji władzy, kontroli nad wszystkimi obszarami życia społecznego, odchodzenie od trójpodziału władzy, ograniczanie dyskusji w Sejmie i roli opozycji czy naruszanie Konstytucji. I coraz wyraźniejsze nękanie i karania politycznych przeciwników”.

Warto byłoby zwrócić uwagę pani profesor, że jej opis sytuacji z punktu widzenia polskich patriotów bardziej pasuje do PO niż do PiS. To właśnie za PO policja strzelała, gazowała, pałowała demonstracje opozycji, zastraszała dziennikarzy, i korzystała z monopolizacji wszystkich mediów. Podobnie definicja autorytaryzmu grupowego doskonale pasuje do mentalności groteskowej opozycji, która zarzuca PiS, że dzieli Polaków, do groteskowej opozycji, która za zaletę uważa euro uniformizacje, euro ujednolicanie, i podporządkowywanie wszystkiego biurokratom z Brukseli.

Według profesor Krystyny Skarżyńskiej „obie badane wiązki autorytarnych przekonań sprzyjają temu, by uznawać system „dobrej zmiany” za usprawiedliwiony, stosunkowo bardziej słuszny moralnie i sprawiedliwy. Podobnie było ze światopoglądem konserwatywno-narodowym: przekonania, że Polska jest dla Polaków, że należy zakazać aborcji, że Kościół powinien odgrywać jeszcze większą rolę w polityce… Co już mniej oczywiste, silnym predyktorem, przesłanką poparcia dla PiS są również poglądy wolnorynkowe”.

Jak zaznacza profesor Krystyna Skarżyńska „osoby o tych [autorytarnych] przekonaniach z większym prawdopodobieństwem na PiS głosują, ale to jeszcze nie znaczy, że tylko takie osoby popierają aktualną władzę i tylko dlatego, że jest ona autorytarna. Poza tym, poziom akceptacji badanych dla autorytarnych poczynań władzy jest niski w całej próbie dorosłych Polaków”.

Zdaniem profesor Krystyny Skarżyńskiej „w roku 2016 osoby autorytarne popierają PiS, bo czują siłę tej partii, jej bezwzględność i skuteczność w realizacji swoich celów. Ale być może kiedyś poprą lewicę czy inną opozycję, gdy ta pokaże swoją siłę i sprawczość. Krzysztof Korzeniowski już wiele lat temu pokazał w swoich badaniach, że ci sami ludzie, którzy w 1988 roku popierali Jaruzelskiego, już 3 lata później z równie wielką chęcią i mocą popierali Wałęsę. Krótko mówiąc: ludzie głoszący autorytarne przekonania wcale nie mają stabilnych preferencji politycznych. Po prostu – idą za siłą”.

Jak informuje profesor Krystyna Skarżyńska „władzę autorytarną mocniej popierają zwolennicy wolności absolutnej, (…) ludzie, którzy chcą wolności bez ograniczeń, bez liczenia się z dobrem i prawami innych”. Zdaniem rozmówczyni Krytyki Politycznej „kluczowe jest przeniesienie takiego rozumienia wolności na władzę, której przyznaje się całkowitą dowolność działania, które nie będzie hamowane regułami prawa, międzynarodowymi ustaleniami, czy interesami mniejszości”.

Komentując takie wyniki badań prezentowane na lewicowym portalu, warto zaznaczyć, że taka nihilistyczna postawa, postawa wyzwolenia się z zobowiązań, to owoce lewicowego wyzwolenia od moralności, laicyzacji, czyli wykorzenienia z życia społecznego katolickiej etyki, która nakazuje nam troskę o dobro wspólne, dostrzeganie w innym bliźniego. Konsekwencją tego, że lewica głosi, że można zabijać nienarodzone dzieci, gdy ciąża odbiera nam satysfakcje z życia, jest to, że równie pogardzamy już urodzonymi. Niestety lewica jest zbyt głupia, by dostrzec konsekwencje swoich poglądów.

Według profesor Krystyny Skarżyńskiej „nasze badania także dowodzą wprost, że im bardziej ktoś akceptuje wolność absolutna – tym silniej popiera autorytarne działania władzy. Ponadto takie rozumienie wolności sprzyja akceptacji poglądu, że wystarczy, jeśli w kraju będzie jedna dobra partia, inne nie są potrzebne… W ogólnopolskiej próbie osób dorosłych więcej respondentów akceptowała wolność „racjonalną”, ale już np. młodzi nieco bardziej akceptują tę wolność bez ograniczeń”.

Zdaniem profesor Krystyny Skarżyńskiej „poparciu autorytarnej władzy sprzyja przywiązanie do wartości i reguł określanych przez grupę i jej autorytety, lojalność grupową i wskazówki autorytetu”.

Powyższy opis rozmówczyni Krytyki Politycznej doskonale pasuje do środowiska groteskowej opozycji i lewicy, która jest zamknięta w konstrukcie kulturowym stworzonym przez środowisko „Gazety Wyborczej” z jej autorytetami moralnymi.

Podobnie do środowiska groteskowej opozycji i lewicy doskonale pasuje opis narcyzmu głoszony przez profesor Krystyny Skarżyńskiej, według której „narcyzm, to zarówno w wariancie indywidualnym, jak i kolektywnym czy grupowym polega on przede wszystkim na tym, że jednostka lub grupa patrzy na siebie jako coś wspaniałego, ale zarazem nie jest owej doskonałości pewna. Szuka więc poparcia dla swych wyobrażeń na zewnątrz i w efekcie jej samoocena uzależniona jest od tego, jak inni ją oceniają”, w tym zagranicy, Unii, ludzi pop kultury.

Jak przypomina profesor Krystyna Skarżyńska „grupy narcystyczne wyróżniają się przekonaniem, że są nadzwyczajne, że zasługują na więcej uznania. Uważają jednocześnie, że nie są doceniane i że mają odwiecznych wrogów, co z kolei rodzi poczucie osaczenia i przewrażliwienia na krytykę z zewnątrz. A to prowadzi do odbierania jej jako zniewagi”. Zdaniem rozmówczyni Krytyki Politycznej taka deficjencja narcyzmu pasuje do PiS.

W wywiadzie dla Krytyki Politycznej profesor Krystyna Skarżyńska stwierdziła, że Polacy od dekad narzekają na politykę i jednocześnie głosują nieodpowiedzialnie, ulegając sztuczkom marketingowym.

Zdaniem profesor Krystyny Skarżyńskiej w Polsce „utrzymuje się deklarowany, wysoki poziom akceptacji światopoglądu narodowo-katolickiego, zauważono nawet jego wzrost między rokiem 2012 a 2016”, choć jak zaznacza rozmówczyni Krytyki Politycznej „psychologia współczesna uważa, że stałych i spójnych przekonań społeczno-politycznych jest tak naprawdę niewiele”, a nieustannie powtarzane frazesy mogą się ludziom znudzić.

Według profesor Krystyny Skarżyńskiej jest „kilka nowych opracowań, które wskazują na odwrót wielu Polek od haseł emancypacji kobiet oraz krytyczny stosunek do feminizmu”.

Komentując to, że „w III RP próbowano ludzi zawstydzać” a autorytety gardziły ludzi, profesor Krystyny Skarżyńskiej stwierdziła, że „zawstydzanie nie jest dobrym mechanizmem zmiany postaw, raczej pokazywanie, że coś jest ważne, obecne, że ma siłę, że fajni, sympatyczni i znający świat ludzie o tym mówią”.

Opisując, jak rodzi się poparcie dla określonych poglądów profesor Krystyna Skarżyńska wskazała, że „wiele osób ma silną potrzebę domknięcia poznawczego, czyli źle się czują w sytuacjach niejasnych, wieloznacznych, niepewnych; dążą do szybkiego usunięcia tego stanu, najczęściej przez odwołanie się do innych własnych przekonań, które redukują lub usprawiedliwiają niespójność. Albo po prostu kierują się opinią autorytetu”.

Radząc jak lewica, ma zyskać poparcie społeczne profesor Krystyna Skarżyńska stwierdziła, że „czasami naprawdę działa powtarzanie tego samego (...) kluczowa sprawa to pokazanie, że alternatywna propozycja, np. wizja wspólnoty, respektującej różnorodność czy jakiś projekt polityczny – dysponują istotną siłą, mają poparcie, są odporni na trudności, maja kompetencje… Dlatego zwycięstwa demokratycznej opozycji w dużych miastach, zwłaszcza w Warszawie – choć wybór był raczej strategiczny, a kampania daleka od rewelacyjnej – były takie istotne. Bo pokazały siłę opozycji”.

Warto skomentować opinie rozmówczyni Krytyki Politycznej przypominając, że PiS zamykając się na wszelkie środowiska patriotyczne w kampanii samorządowej (biorąc na listy ludzi nijakich z łapanki, i przeganiając wszystkich aktywnych i ideowych), umożliwił groteskowej opozycji zwycięstwo w wyborach, i zapewnił opozycji tak ważny wizerunkowo sukces.

Radząc lewicowym politykom jak kreować swój wizerunek, profesor Krystyna Skarżyńska stwierdziła, że „polityk powinien mieć jakieś swoje wyraziste „ja”, musi być zauważony, wyodrębniony z tła. (...) polityka musi być kombinacją ekspresji siebie i zaangażowania społecznego, a więc łączyć logiki ego – realizacji własnych aspiracji, potrzeby osiągnięć – i altruizmu, prospołeczności. Polityk nie może się odżegnywać od samego siebie – nie powinien podtrzymywać stereotypu, że partie i polityka to coś świńskiego i obrzydliwego. Polityka jest dla ludzi, którzy znają siebie, swoje mocne i słabe strony, są otwarci na świat i innych ludzi, potrafią współpracować z osobami nie w pełni podzielającymi ich poglądy. Kompetencji można się nauczyć w praktyce sprawowania władzy na różnych szczeblach. Ale otwartości na świat, zainteresowania i troski o innych, poczucia sprawiedliwości uczymy się od dzieciństwa. Jedni kandydaci startujący w wyborach maja te właściwości, inni – stanowią ich osobowościowe i mentalne zaprzeczenie. Przy uważnym oglądzie można te charakterystyki rozpoznać. Co więcej, akurat te właściwości kandydatów idą w parze z ich lewicowymi czy liberalnymi programami politycznymi”.

Moim zdaniem opinia profesor Krystyny Skarżyńskiej o tym, że otwartość na innych widać u lewicowych polityków, nie znajduje potwierdzenia w rzeczywistości. Lewicowi politycy są zamknięci, pogardzają innymi i absolutnie nie chcą zrozumieć motywów swoich przeciwników. Choć można narzekać na polityków skrajnej prawicy to są oni ciekawsi świata niż zamknięci w swoich zabobonach i uprzedzeniach lewicowcy.

Jan Bodakowski

Źródło: JB

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną