Upór Brukseli doprowadzi do twardego brexitu, przyczyną tego pogarda euro elit dla Europejczyków

0
0
0
fot. Pixabay.com
fot. Pixabay.com /

Na łamach portalu „Nowa Konfederacja” ukazał się artykuł „Brexitowa porażka elit” autorstwa Tomasza Grzegorza Grosse (profesora na Uniwersytecie Warszawskim, eksperta Instytutu Sobieskiego i Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego, specjalisty w analizie polityk gospodarczych w UE i w państwach członkowskich, a także w zarządzaniu publicznym).

Zdaniem eksperta brytyjska „Izba Gmin ogromną większością głosów odrzuciła umowę między Wielką Brytanią a Unią Europejską w sprawie brexitu. Umowa była negocjowana przez ponad dwa lata przez Theresę May i Michela Barniera, reprezentującego Brukselę. Niedługo później wniosek o wotum nieufności dla rządu premier May został odrzucony przez Westminster. Oznacza to, że próbę renegocjowania umowy w sprawie brexitu podejmie ten sam rząd i ta sama premier Wielkiej Brytanii. Również po drugiej stronie stołu negocjacyjnego będzie ta sama obsada. Już to zapowiada, że w spornej umowie niewiele uda się zmienić. Najbardziej kontrowersyjna dla Brytyjczyków kwestia rozwiązania awaryjnego (tzw. backstopu), dotyczącego m.in. wymiany gospodarczej na granicy z Irlandią – nie jest zdaniem Fransa Timmermansa możliwa do negocjacji. Także rzecznik Komisji Europejskiej Margaritis Schinas zapowiedział, że nie widzi możliwości zmiany umowy, a jedynie wprowadzenia pewnych korekt do deklaracji politycznej, będącej załącznikiem do tej umowy. A to oznacza, że elastyczność strony unijnej wobec najważniejszych postulatów Londynu jest bardzo niewielka. Trudno będzie May znaleźć większość w Westminsterze dla brytyjskiej propozycji zmiany umowy z Unią. Ale nawet jeśli się to uda, to można mieć wątpliwości, czy ta zmiana zostanie zaaprobowana przez Brukselę. Dlatego najbardziej prawdopodobne jest to, że stronom ponownie nie uda się dojść do porozumienia i należy przygotować się na tzw. twardy brexit”.

 

To, że Bruksela narzuca „rozwiązanie, które jest niekorzystne dla obu stron” wynika ze „zmian procesów demokratycznych w Europie, których jesteśmy świadkami”. Według eksperta „po pierwsze, mamy coraz większe napięcie między demokracją bezpośrednią a przedstawicielską. Jest to powiązane z założeniem elit politycznych, że mogą a nawet powinny kształtować bieg spraw publicznych ponad głowami obywateli, albo nie pytając się o ich zdanie, albo dowolnie interpretując decyzję wyborców. Przykładem jest referendum dotyczące brexitu z 2016 roku. Było ono jednoznaczne w zakresie decyzji suwerena. Mimo tego elity polityczne rozpoczęły kłótnie wokół interpretacji wyników tego referendum, a nawet zaczęły kwestionować ten wynik, i żądać ponownego głosowania. To tak, jakby suweren miał głosować tak długo, aż jego rezultat będzie aprobowany przez elity. Problemem demokracji przedstawicielskiej jest w coraz większym stopniu to, że politycy traktują wyborców jako maszynkę do głosowania, a nie faktycznego decydenta, który przesądza o kierunkach polityki. Monopol na strategię i kierunki rządzenia mają według dużej części polityków jedynie oświecone elity, które mogą dowolnie manipulować wyborcami i wynikami wyborów”.

 

W opinii eksperta „po drugie, problemem jest rosnące napięcie między interesami partii politycznych a racją stanu całego kraju. Partie w systemie demokratycznym powinny spierać się o kierunki polityki, a jednocześnie poszukiwać dla swoich pomysłów programowych wsparcia obywateli. Niemniej coraz większym problemem jest podział partii politycznych na wrogie plemiona, które są tak skupione na własnym sukcesie wyborczym, że zapominają o tym, że celem nadrzędnym jest dobro wspólne, i że niektóre sprawy wymagają konsensusu ponadpartyjnego. W ten sposób racja stanu staje się zakładnikiem rywalizacji między rządem i opozycją. Błędem premier May było to, że dla tak ważnej umowy z UE nie szukała od dawna porozumienia z opozycją. Ale i opozycja – mając generalnie odmienną wizję brexitu – nie chciała porozumienia z rządem konserwatystów. Dowodem było niedawne odrzucenie przez Jeremy’ego Corbyna (szefa opozycyjnej Partii Pracy) oferty premier May w sprawie ponadpartyjnych konsultacji dotyczących brexitu”.

 

Ekspert uważa, że przyczyną uporu braku porozumienia jest po trzecie, to, że „choć zmienia się dynamicznie rzeczywistość polityczna, to dotychczasowe partie polityczne nie podążają za tymi zmianami. W ten sposób forma reprezentacji partyjnej nie potrafi odpowiedzieć na problemy elektoratów. Przykładem jest to, że podziały polityczne dotyczące brexitu przebiegają w poprzek największych ugrupowań w Westminsterze. Dlatego zarówno konserwatyści, jak i największa partia opozycji, tj. Partia Pracy – nie potrafią sformułować spójnej i jednoznacznej strategii wobec brexitu. Przyczyną są różne frakcje i opinie w tej sprawie w ich własnych szeregach”.

 

Według eksperta „zzwartym zjawiskiem jest kształtowanie wąskiej elity decyzyjnej w Brukseli, która podejmuje podstawowe decyzje strategiczne. Nie ma odpowiedniego mandatu demokratycznego, ani odpowiedniej kontroli ze strony instytucji demokratycznej (rządów lub parlamentów). Gdyby ta wąska elita technokratów odnosiła sukcesy – zapewne nikt nie zwracałby na to uwagi. Niestety problem polega na tym, że fiasko umowy z Wielką Brytania oznacza porażkę również strony unijnej. Zaproponowano jedynie słuszną i w opinii urzędników najlepszą z możliwych umowę. Kłopot polega na tym, że nie można wcielić ją w życie, że wywołała ostry kryzys polityczny oraz ryzyko negatywnych skutków gospodarczych dla obu stron. Problemem UE jest skumulowanie zbyt wielkiej władzy w Brukseli, która wprawdzie uwzględnia niektóre interesy najsilniejszych państw, ale ogólnie rzecz biorąc coraz bardziej odrywa się od rzeczywistości społecznej. Jednocześnie Bruksela ma wyraźne tendencje do odgórnego narzucania własnych rozwiązań poszczególnym państwom bez respektowania ich uwarunkowań demokratycznych. Nie jest to kłopot demokracji przedstawicielskiej (por. punkt pierwszy moich rozważań). Jest to raczej problem oligarchizacji rządów w UE, które właśnie dlatego że dalekie od demokratycznych procedur – tracą kontakt z rzeczywistością, a tym samym stają się coraz mniej skuteczne”.

 

Zdaniem eksperta „scenariusz twardego brexitu jest coraz bardziej realny. Wymaga to od polskiego rządu działań, które będą minimalizować jego negatywne konsekwencje. Należy więc zachęcać partnerów europejskich do jak najszybszego wprowadzenia przepisów przejściowych, które będą utrzymywały dotychczasową, niezakłóconą wymianę gospodarczą między obu stronami. Takie techniczne rozwiązania w wybranych sektorach powinny obowiązywać do czasu wynegocjowania ostatecznej umowy regulującej relacje między Wielką Brytanią a UE po brexicie. Ponadto należy dopilnować, czy do czasu zawarcia takiej umowy rząd w Londynie będzie respektował dotychczasowe zasady przebywania Polaków na Wyspach. Przy okazji, należy podjąć jak najszybciej prace nad zachętami dla polskich obywateli do powrotu do ojczyzny. To jest najlepszy sposób dbania o interesy naszych rodaków, a przy okazji dobry sposób rozwiązania problemu braku rąk do pracy w naszym kraju”.

 

Jan Bodakowski

Źródło: JB

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną