Klasztor Braci Albertynów na Śpiącej Górze

0
0
0
fot. materiały prasowe
fot. materiały prasowe /

Do Zakopanego przyjeżdża się głownie w celu zwiedzania Tatr, ale należy pamiętać, że w mieście i jego najbliższym otoczeniu jest wiele innych, ciekawych i wartych odwiedzenia miejsca. Jak również wiele obiektów sakralnych, ponieważ górale zakopiańscy od zawsze słynęli z wyjątkowej pobożności. O czym najlepiej może świadczyć krzyż na Giewoncie.

Można wspomnieć o obu klasztorach: Albertynów i Albertynek, Kaplicy w Jaszczurówce, Sanktuarium w Olczy, czy zabytkowym cmentarzu i kościele na Pęksowym Brzysku. Jednym z takich obiektów jest klasztor Albertynów na Śpiącej Górze. Znany jest także jako klasztor Albertynów na Kalatówkach (i nie należy go mylić z żeńskim klasztorem Sióstr Albertynek na Kalatówkach, który znajduje się w połowie drogi z Kuźnic do Klasztoru Braci Albertynów). Jest to zespół klasztorno-pustelniczy męskiego zakonu tego zgromadzenia. Położony w obrębie Tatr, na zalesionym szczycie Szerokiego Kalackiego jest idealnym miejscem na oddawanie się modlitwie i kontemplacji. Wiedzie do niego żółty szlak wprost z klasztoru Albertynek. Czas przejścia między budynkami to około pół godziny.

 

W polskich Tatrach na tak zwanej Śpiącej Górze, czyli na zalesionym grzbiecie Szerokiego Kalackiego znajduje się ze wszystkich stron otoczony lasem zespół klasztorno-pustelniczy męskiego zakonu albertynów na Kalatówkach w Zakopanem. Często nazywany klasztorem braci Albertynów na Kalatówkach, (choć na Kalatówkach znajduje się również Klasztor Sióstr Albertynek), albo klasztorem Albertynów na Śpiącej Górze. To miejsce szczególne.

 

Wystarczy ze ścieżki na Kalatówkach, jeszcze przed budką biletową do Tatrzańskiego Parku Narodowego skręcić w prawo pod górę na wysokości Klasztoru Albertynek i ruszyć 20 minut pod górę, że stanąć twarzą w twarz z klasztorem. Co prawda żółty od klasztoru Albertynek na Kalatówkach do klasztoru męskiego na większości map ma czas przejścia 35 minut w górę i 25 minut w dół, ale faktycznie jest to 20 minut pod górę i 15 minut w dół lekkiego spacerku. Z doliczeniem drogi do Kuźnic mogą być te pierwsze wartości czasowe.

 

Historia zespołu klasztornego sięga 1902 roku, kiedy to został on wybudowany pod osobistym kierownictwem brata Alberta, czyli Adama Chmielowskiego, a fundatorem terenu pod budowę obiektu był inny siewca polskości Podhala i Tatr hrabia Władysław Zamoyski. Następnie klasztor był parokrotnie rozbudowywany i przebudowywany pod kierownictwem brata Leona, brata Anioła i brata Bonawentury. W 1926 roku wybudowano w nim kaplicę pod wezwaniem Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Niestety 17 września 1977 roku doszło do pożaru klasztoru. W wyniku czego zarówno sam obiekt, jak i kaplica całkowicie spłonęły. Jednak wiara i ofiarność górali zakopiańskich sprawiły, że już siedem lat później, czyli w 1984 roku ukończono budowę nowego klasztoru. Który służy braciom Albertynom do dnia dzisiejszego. Ponieważ jest ich pustelnią. Tutaj w ciszy i odosobnieniu, modląc się i kontemplując, odpoczywają bracia pracujący w schroniskach dla bezdomnych. Co więcej oprócz tego od 2004 roku w klasztorze odbywa się również dwuletni nowicjat kandydatów zakonu przygotowujących się do złożenia ślubów zakonnych. Po ich złożeniu bracia ruszają udzielać pomocy chlebem i dobrym słowem wszelkim cierpiącym, porzuconym i samotnym. W licznych schroniskach dla bezdomnych. Tu w polskich górach przyszli bracia przechodzą ostatni szlif, zanim złożą ślubowania zakonne i poświęcą swoje życie Bogu i potrzebującym na wzór swojego mistrza i założyciela wspólnoty brata Alberta, czyli Adama Chmielowskiego. Którego cela znajduje się niżej, bo przy obecnym dzisiaj klasztorze sióstr Albertynek na Kalatówkach. Ale o tym opowiem w innym tekście i innym fotoreportażu. W każdym razie warto odwiedzić te miejsce ciszy i skupienia, gdzie z widokiem na Tatry przebywają ci, którzy poświęcili swoje życie innym. I zadać sobie pytanie o odwieczną więź z Bogiem, która w górach jest jakoś o wiele bardziej odczuwalna. Zupełnie, jakby w nich było do Niego troszkę bliżej. Można wziąć również udział w Mszy Świętej, która odbywa się co niedzielę w kaplicy. A w brzydsze dni i przy gorszej pogodzie możemy być jedynymi gośćmi tego miejsca. Co w polskich Tatrach zadeptanych, niczym chodniki warszawskiego Nowego Świata jest wartością szczególną.

 

Michał Miłosz

Źródło: Michał Miłosz

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną