Brytyjskie laboratorium wykryło materiały wybuchowe na wraku tupolewa

0
0
0
/ gov.pl

Dwóch dziennikarzy z tygodnika „sieci”, Marek Pyza i Marcin Wikło, którzy zajmują się katastrofą smoleńską, dotarło do wyników analizy, przesłanej przez brytyjskie laboratorium do Prokuratury Krajowej. Badania wykazały obecność materiałów wybuchowych, w tym trotylu, na próbkach z wraku tupolewa. Informacja ta jest skrywana przez śledczych i nie jest oficjalnie znana. Do tej pory każda informacja dotycząca katastrofy smoleńskiej była od razu podawana do wiadomości publicznej. Zwoływano konferencję prasową i do wiadomości ogólnej trafiały in formacje, które często mijały się z prawdą. Potęgowało to jedynie chaos, sprzeczne opinie, które miały chyba za zadanie szerzyć nieufność wśród społeczeństwa, które bombardowane sprzecznymi informacjami miało już dosyć doniesień w sprawie katastrofy smoleńskiej.

Teraz jest inaczej. Dopóki nie będzie pełnego kompletu badań, nad całą sprawą panuje cisza. Brytyjskie badania przeprowadzone są przez Forensic Explosives Laboratory (FEL) podległej brytyjskiemu ministerstwu obrony jednostce specjalizującej się w badaniach kryminalistycznych związanych z materiałami wybuchowymi. Placówka ta przeprowadzała badania w słynnych wydarzeniach. Badała materiały z katastrofy samolotu Pan American z 1988 roku. W wyniku zamachu bombowego samolot spadł na Lockerbie. Laboratorium w 2005 roku badało również zamach terrorystyczny w Londynie i próbki otrucia byłego współpracownika brytyjskiego wywiadu Siergieja Skripala. Wykryto wówczas substancję nowiczok, którą użyto, aby zgładzić byłego pułkownika GRU.


Dokument, który został przesłany do Prokuratury Krajowej zawiera jedynie kilkadziesiąt spośród ponad 200 próbek, które zostały skierowane do badania w maju 2017 roku. Na większości ich znaleziono materiały wybuchowe, w tym trotyl. Laboratorium nie interpretuje wyników badań, ma jedynie za zadanie odpowiedzieć na pytanie: czy na szczątkach tupolewa są ślady substancji używanych do wytwarzania materiałów wybuchowych. I na to pytanie odpowiedziano twierdząco.
Próbki badane przez Brytyjczyków to te same, które w 2012 roku badało nasze Centralne Laboratorium Kryminalistyczne Policji (CLKP) i pochodzą z przenośnych  detektorów materiałów wybuchowych, przywiezionych ze Smoleńska przez  naszych prokuratorów i techników policji. Prokuratorzy tłumaczyli wówczas, że urządzenia są niewiarygodne, bo mogą tak samo reagować np. na pastę do butów.


Brytyjskie laboratorium nie jest jedyną placówką, która zajmuje się badaniem  szczątków wraku. Podobne próbki trafiły jeszcze do  laboratorium w Belfaście i w Rzymie. Dopiero, gdy prokuratura będzie miała wyniki wszystkich badań, przystąpi do ich interpretacji, a zajmą się tym amerykańscy eksperci od badania katastrof lotniczych. Przewiduje się, że prace mogą potrwać nawet kilka lat.
Badania przeprowadzane u nas w 2013 roku uległy daleko pojętej manipulacji. Uważano, że będą wiarygodne, gdy zostaną potwierdzone przez cztery niezależne metody badawcze, tylko, że różnią się one zarówno czułością jak i selektywnością, a jedna z nich bywa zawodna. Jak można było stawiać taki absurdalny wymóg, skoro wiadomo było z góry, jaki będzie wynik. Okazało się, że dopuszczono się wówczas jeszcze innych manipulacji, aby wyniki były takie, jakie oczekiwała ówczesna władza.


Aby poznać przyczyny katastrofy smoleńskiej z 2010 roku, nie wystarczy stwierdzić, że coś wybuchło, ale dowiedzieć się, co to było, gdzie i za czyją sprawą. W tym celu w ostatnim czasie udało się podpisać umowę z zespołem ekspertów pod kierownictwem prof. Goonga Chena z Texas Agricultural and Mechanical University. W skład zespołu wchodzą wybitni naukowcy, mający na swoich kontach duże osiągniecia.  Obecnie przekazujemy materiały, na których będzie pracował amerykański zespół. Trafią tam także zdjęcia, które zostały zrobione przez naszą ekipę śledczą, podczas ubiegłorocznego wyjazdu na smoleńskie lotnisko. Polacy nie mieli dostępu do wraku, mogli tylko wskazywać Rosjanom, jakie chcą mieć zdjęcia.


Do amerykańskich ekspertów trafią także wyniki z ekshumacji zwłok, zakończone w ubiegłym roku.  Wiadomo już teraz, jak wyglądała sekcja zwłok w wykonaniu Rosjan. Sekcje w wielu wypadkach zostały sfałszowane, zwłoki zbeszczeszczone. Osiem ciał zamienionych, do trumien powkładano szczątki, tak jak leci, stąd kilka rąk czy nóg, dwie głowy itd.


Obecne śledztwo prowadzone jest niezwykle precyzyjnie i wspomagane przez wybitnych naukowców z całego świata. Trzeba uzbroić się w cierpliwość i czekać na pełne wyniki śledztwa.

 

Źródło: Iwona Galińska

Najnowsze

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną