Otóż o ile do historii muzułmańskiego Murzyna z Senegalu, który chciał zrobić pieczyste z ponad pięćdziesiątki włoskich bambini jeszcze powrócę w innym felietonie, to dziś zajmę się tym pięknym przypadkiem piractwa morskiego, które odbyło się na szlaku morskim Morza Śródziemnego gdzieś pomiędzy Libią a Europą. Po prostu wziętych z pokładu pontonów 108 imigrantów zabranych na pokład tureckiego tankowca porwało statek i popłynęło sobie nim na Maltę.

Ostatecznie porywacze tureckiego statku, który ich zabrał u wybrzeży Libii trafili na Maltę. Niestety chyba maltańskie oddziały specjalne dostały rozkaz nie robienia krzywdy tej pirackiej dziczy. Więc interwencja zakończyła się bez strat w zabitych i rannych ze strony porywaczy. A szkoda...Ta dzicz dopięła swego: są już w Europie i mają 99 procentowe szanse, że w niej zostaną. Teraz czeka ich życie jak w Madrycie – zasiłki, handel narkotykami, rozboje na białasach, a przede wszystkim macanie i gwałcenie białych kobiet. Co gorsza nielegalni imigranci zobaczyli, że piractwo popłaca. Tak więc można się spodziewać całej fali porwań statków na Morzu Śródziemnym, żeby mogli sobie w komfortowych warunkach dopłynąć do Jewropy. A żeby temu zapobiec należało ich wszystkich wystrzelać jeszcze na pokładzie statku. Co ciekawe Unia Europejska przyznaje oficjalnie, że Libia jest państwem bezpiecznym. Zatem nie ma powodu by państwa europejskie przyjmowały nielegalnych imigrantów durnie nazywanych "uchodźcami", którzy wyruszyli sobie na morską wycieczkę z tego kraju. Jedynym który jeszcze ma cochones jest Matteo Salvini, który nie tylko całą sprawę ujawnił, ale i zapowiedział:

- To nie imigranci w niebezpieczeństwie. To piraci. Zobaczą Włochy tylko przez lornetkę.

Kiedyś piratów wieszało się na rejach, albo na murach nadmorskich miast. Miało to kilka zalet – było tanie, szybkie, w miarę sprawiedliwe (na pewno sprawiedliwsze od niańczenia bandytów w europejskich aresztach i więzieniach). Czasami się oberwało komuś przez przypadek, ale przede wszystkim winni nie byli w stanie uniknąć odpowiedzialności za swoje zbrodnie. Dzisiaj mamy parodię sprawiedliwości. Muzułmańscy bandyci mordujący nożami na ulicach europejskich miast dostają wyroki w zawieszeniu, mordercy i gwałciciele z ISIS wracają do Europy po mieszkania i zasiłki bo przecież przeżyli traumę gwałcąc Jazydki i paląc żywcem jeńców. A somalijscy piraci marzą, żeby spędzać czas w holenderskich, czy belgijskich więzieniach, które są dla nich jak luksusowe kurorty. Wszyscy oni powinni już dawno gryźć piach i nie zaśmierdzać przestrzeni publicznej swoimi osobami. Niestety nasz świat już dawno stanął na głowie. Jak pisał Antoine de Saint-Exupery w "Twierdzy" - " Jeśli poz­wo­lisz, by ro­bac­two się roz­mnożyło - rodzą się pra­wa ro­bac­twa. I rodzą się piew­cy, którzy będą je wysławiać". Wszyscy wyżej wymienieni są czymś o wiele gorszym od szczura, karalucha, czy wszy, a i tak mamy całe legiony ich obrońców i obrończyń.

Tak więc konkluzja jest jedna – z piratami i terrorystami się nie negocjuje – do piratów i terrorystów się strzela. Szybko, celnie i tak, żeby zabić. Pomimo faktu, że życie ludzkie jest bezcenne. Ponieważ człowiek ma od Boga daną wolną wolę i dlatego osobiście ponosi odpowiedzialność za swoje czyny, a ktoś, kto bierze zakładników, czy porywa statki sam dokonał wyboru. A kula w łeb od snajpera z oddziałów specjalnych to tylko konsekwencja niewłaściwego i durnego wyboru. Co miałoby także efekt edukacyjny – dziesiątki potencjalnych następców poważnie by się zastanowiło, zanim zrobiłoby coś tak głupiego.