Prezes fundacji „Nie lękajcie się” okazał się oszustem i manipulantem

0
0
0
Marek Lisiński u papieża Franciszka
Marek Lisiński u papieża Franciszka / Youtube/OKO.press

A miało być tak pięknie. Prezes fundacji „Nie lękajcie się” Marek Lisiński chodził w aureoli ofiary, która w dzieciństwie została zgwałcona przez księdza. Mało mówił o swojej traumie, zasłaniał się tylko swoim zdjęciem z dzieciństwa, które miało symbolizować zbrukaną niewinność. Pamiętamy dobrze jego wyjazd do Watykanu razem z Joanną Scheuring- Wielgus. Po audiencji generalnej podeszli do papieża, Lisiński dzierżył w dłoniach swoją podobiznę z dzieciństwa. Ten niemy krzyk dziecięcej traumy tak wzruszył Franciszka, że pochylił się i ucałował w rękę Lisińskiego. Wymowny gest - głowa Kościoła ukorzyła się przed ofiarą pedofilii. Potem Lisiński brylował w mediach, stał się twarzą ofiar pedofilii wśród księży. O swoich przeżyciach nie chciał mówić. Była to zbyt dotkliwa dla niego trauma i nie chciał do niej wracać. Wszyscy szanowali jego decyzję. I z powodu dramatycznych przeżyć z dzieciństwa przymykali oczy na jego ekscesy: alkoholizm, niestabilność emocjonalna, liczne niedopowiedzenie. Có

Aż tu nagle cios i to ze strony, z której najmniej można się było tego spodziewać. Dwie dziennikarki śledcze z „Gazety Wyborczej” przeprowadziły śledztwo, a jego wynikiem był obszerny materiał zamieszczony na łamach gazety. Okazało się, że Lisiński to oszust i wyłudzacz pieniędzy. Szef fundacji wyłudził 30 tys. złotych od podopiecznej fundacji. Dwudziestokilkuletnia Katarzyna, która był w dzieciństwie gwałcona i więziona przez księdza, dostała rekordowe milionowe odszkodowanie. Właśnie do niej zwrócił się Lisiński, który w dramatyczny sposób prosił ją o wsparcie na nowatorskie leczenie raka trzustki. Tylko to może go uratować przed śmiercią. Kobieta część kwoty mu podarowała, a część pożyczyła. Po pewnym czasie zdziwiło ją, że tak ciężko chory człowiek nadal pracuje, nie zwalniając tempa. Poprosiła go u pokazanie dokumentacji medycznej. Lisiński odpowiedział na to agresją.

 

Już wcześniej wyłudził dużą sumę pieniędzy od księdza, którego później oskarżył o molestowanie. Ksiądz Zdzisław Witkowski dał mu pieniądze na rzekome leczenie żony Lisińskiego, która miała chorować na raka. Pieniądze miały być zwrócone, gdy Lisiński wyjedzie do pracy do Niemiec. Gdy nie zamierzał nigdzie wyjeżdżać i oddawać pieniędzy i okazało się, że żona jego nigdy nie była chora na raka, ksiądz zażądał oddania pieniędzy. Wtedy usłyszał od Lisińskiego: „Niech ksiądz nie podskakuje, bo są na was haki i mogę księdza załatwić. A wtedy nie tyle ksiądz straci”. Oskarżył księdza, że w wieku trzynastu lat był molestowany przez niego.

 

Biskupi kurii płockiej upublicznili list od niego, w którym żąda on 200 tys. złotych. Wtedy zrezygnuje z oskarżeń księdza i nie będzie dalej walczył z pedofilią w Kościele, odejdzie z fundacji i wycofa się z życia publicznego. Na jaw wyszedł także fakt, że Lisiński żądał 50 tys. złotych od braci Sekielskich za udostępnienie kontaktów do ofiar pedofilii. Szkoda, że Sekielscy tego faktu nie ujawnili podczas promocji filmu. Ale i tak mieli dużo szczęścia, bo gdyby Lisiński stał się twarzą ich filmu, cały materiał mógł stracić na wiarygodności.

 

Najsmutniejsza w tym wszystkim jest sprawa księdza Witkowskiego, którego w 2010 roku Lisiński oskarżył o gwałt. Pomimo zeznań wszystkich świadków, które dowodziły o niewinności księdza, bp Piotr Libera uznał, że ksiądz jest winny i ukarał go trzyletnim zakazem sprawowania posługi kapłańskiej. Watykan zatwierdził taki wymiar kary. Sąd kierując się decyzją biskupa, w 2014 roku uznał winę księdza.

 

Marek Lisiński po ujawnieniu wszystkich faktów odszedł z Fundacji „Nie lękajcie się”. Napisał oświadczenie, w którym czytamy: „Zawiodłem zaufanie ofiar duchownych, naraziłem na szwank dobre imię fundacji”. Po tym oświadczeniu podał się do dymisji i odszedł z życia publicznego.

 

Prof. Magdalena Środa tak to komentuje: „ Gdyby zarzuty okazały się prawdziwe, to rzeczywiście - dramat. Ludzie chciwi i nieuczciwi są wszędzie. Lisiński przynajmniej natychmiast zrezygnował, a fundacja działa nadal, choć będzie jej trudniej. Jeden nieuczciwy człowiek, choć trzeba przyznać, że skuteczny, nie unieważni tego powszechnego roszczenia do ukarania przestępców seksualnych w Kościele” . Pani profesor etyki podkreśla skuteczność działań oszusta. Czy rzeczywiście można mówić o takiej skuteczności? W wyniku tej afery wiarygodność wielu oskarżycieli znalazła się pod ostrzałem. Każdy taki przypadek molestowania dzieci przez księży trzeba badać niezwykle dokładnie, aby nie było żadnych wątpliwości. Histeria medialna i rzucanie pochopnych oskarżeń mogą przyczynić się do wielu dramatów duchownych, a z drugiej strony, rzeczywiste ofiary pedofilii mogą mieć teraz trudności z uwiarygodnieniem swoich dramatów.

Źródło: Iwona Galińska

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną