Co się dzieje z Gdańskiem?

0
0
0
Gdańsk
Gdańsk / pxhere.com

Po raz kolejny wracają spory o Westerplatte. Zbliża się 80 rocznica wybuchu II wojny światowej, a teren Westerplatte przypomina jedno wielkie rumowisko, z wytyczonym jedynie terenem, na którym w 1966 roku postawiono 25-metrowy Pomnik Obrońców Wybrzeża. Jest to wyszczerbiony bagnet wbity w ziemię. Zaraz po bohaterskiej obronie półwyspu przez polski garnizon składający się ze 182 oficerów i żołnierzy, którzy mieli stawiać opór najeźdźcy przez kilkanaście godzin, a walczyli przez siedem dni, Westerplatte stało się dla nas świętym miejscem niebywałego męstwa naszych żołnierzy. Zaraz po zakończeniu wojny zaczęło się rozminowywanie terenu, co przy okazji oznaczało dewastację zachowanych budynków. Na miejscu wartowni 5 postawiono krzyż, który w 1962 roku został zastąpiony czołgiem. Po 1989 roku oprócz toczących się sporów, nic się na tym terenie nie działo. Czas przyczynił się do dewastacji zabytkowego miejsca, naznaczonego męczeńską śmiercią polskiego żołnierza. Ruiny budynków i kupy śmieci

Ale z tym muzeum też jest kłopot. Jego idea wzorowana jest na „poprawności europejskiej” i ma być opowieścią nie o naszym orężu, ale o niedoli wszystkich cywilów, także Niemców. Oznacza to zrzucenie winy z Niemców za hekatombę wojenną i przypisanie winy jakimś niesprecyzowanym nazistom.

 

Warto przypatrzeć się, jak w Gdańsku odradzała się idea dawnego miasta sprzed II wojny. Kiełkowała ona w opozycji do komunistycznego przekazu o odwiecznej polskości tego miasta i o wyzwoleniu Gdańska przez Armię Czerwoną . Młode pokolenie zaczęło się interesować rodzinnymi przekazami o życiu w przedwojennym mieście. Sprzyjało temu wydanie w 1983 roku „Blaszanego bębenka”. Wytworzył się swoisty kult Grassa, który nawet nie ustał, gdy w 2006 roku Grass przyznał się do służby w Waffen-SS. Władze miasta stały wówczas za nim murem.

 

Po 1989 roku Gdańsk został zdominowany przez Kongres Liberalno-Demokratyczny. Gdy prezydentem miasta w 1998 roku wybrano Pawła Adamowicza wychowanka konserwatystów, wydawało się, że wszystko pójdzie po tej linii. Ale prezydent szybko przeszedł na stronę liberałów. Dużą rolę w kształtowaniu opinii publicznej miało pismo „Dialog”, które wydawane było przez ludzi z kręgu Donalda Tuska i dofinansowywane przez niemiecki MSZ. Prezydent Adamowicz szybko zaczął realizować swoją koncepcję Gdańska. Miało być to miasto wolności i otwartości. Nawiązywał w tym do mitu dawnej republiki kupieckiej, w której były zarówno wpływy niemieckie, jaki polskie, niderlandzkie i żydowskie. Ale niemiecki badacz Gdańska wykrył, że miasto to w czasach Rzeczpospolitej było głównie germańskie.

 

Gdańsk stał się ostoją Platformy Obywatelskiej i wrogiem Prawa i Sprawiedliwości. Widać to było już podczas pierwszych rządów PiS w latach 2005-2007. Oskarżano wówczas prezydenta Lecha Kaczyńskiego o zepsucie relacji polsko-niemieckich. Inicjatywa PiS-u, aby na terenie Westerplatte zbudować park historyczny też nie spotkała się ze zrozumieniem i natychmiast po objęciu rządów przez PO, koncepcja ta upadła. Za rządów Tuska zbudowano w Gdańsku Europejskie Centrum Solidarności, którego dyrektorem został dobry znajomy Donalda Tuska, Basil Kerski. Drugi kluczowy projekt to Muzeum II Wojny Światowej, w którym realizowana byłaby koncepcja liberałów o niedoli ludności cywilnej w tych czasach. W 2015 roku, gdy PiS objął rządy, animozje między władzami Gdańska, a rządowymi koncepcjami zaczęły narastać, a głównie spór o Muzeum II Wojny Światowej i o ECS. Paweł Adamowicz podkreślał niezależność Gdańska i jego filiacje z Niemcami. Odsłania rondo Wolnego Miasta Gdańska, tramwaje przemalowuje na kolor beżowy, tak jak było przed rokiem 1945.

 

Gdy włodarzem miasta została Aleksandra Dulkiewicz, dzięki jej nieprzemyślanym słowom spór się jeszcze zaognił. W swoim działaniu sprawia wrażenie osoby niestabilnej emocjonalnie. Jednego dnia bierze radośnie udział w paradzie równości, maszerując pod wagino -monstrancją, aby po kilku dniach ubolewać, że oszukano ją i nie wiedziała w czym bierze udział. Przyszły park muzealny na Westerplatte nazywa Disneylandem, a prace nad ustawą przywracające teren historyczny Skarbowi Państwa nazywa dekretem Bieruta z czasów stalinizmu. W takiej atmosferze wrogości trudno jest wypracować jakiś consensus. Ale władze samorządowe Gdańska powinny w końcu zrozumieć, że samorządy nie są odrębnymi bytami, ale razem z administracją państwową wchodzą w struktury państwa. Mit o samodzielnych księstwach trzeba będzie odłożyć do lamusa.

Źródło: Iwona Galińska

Najnowsze

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną