Pan uczynił ze mnie strzałę zaostrzoną

0
0
0
/

Prorok Izajasz pozostawił nam następujące słowa: „Wyspy, posłuchajcie Mnie! Ludy najdalsze, uważajcie! Powołał Mnie Pan już z łona mej matki, od jej wnętrzności wspomniał moje imię. Ostrym mieczem uczynił me usta, w cieniu swej ręki Mnie ukrył. Uczynił ze mnie strzałę zaostrzoną, utaił mnie w swoim kołczanie. I rzekł mi: Tyś Sługą moim, Izraelu, w tobie się rozsławię” (Iz 49,1-3).

Prorok opowiada nam w ten sposób o sobie. Liturgia odnosi te słowa do św. Jana Chrzciciela. Traktuje się je również jako proroctwo o Chrystusie. Słowa te mówią także o tym, kim my powinniśmy się stać. Każdy z nas jest powołany i to od początku, od momentu poczęcia, kiedy stworzył nas Bóg. Stwórca wspomina nasze imię, to znaczy zna nas, bo imię wyraża od starożytności istotę rzeczy. Izraelici chcieli poznać imię Boga, bo w ten sposób mogli dowiedzieć się, kim On jest.

Bóg uczynił usta proroka ostrym mieczem, to znaczy dał mu dar mówienia prawdy bez dwuznaczności i eufemizmów, ale dosadnie i wprost. Ukrył go w cieniu swej ręki, bo otoczył proroka opieką i nie pozwolił zrobić mu krzywdy. Uczynił go w końcu strzałą zaostrzoną, tj. sprawił, że stał się on narzędziem Bożych planów, niezwykle skutecznym i szybkim jak strzała, która dosięga celu i niszczy zło. W dodatku Bóg utaił go w swoim kołczanie, bo Izajasz był zawsze pod ręką, w każdej chwili gotowy, aby poddać się potężnej ręce Pana i udać się tam, gdzie mu wskaże.

Bóg uznał w Izajaszu swojego sługę, dzięki któremu chce okazać swoją moc i przez to się w nim rozsławić. Prorok wydaje się być prawdziwym żołnierzem Boga, gotowym do walki i nie bojącym się zagrożeń. Jego kolejne słowa przeczą temu jednak: „Ja zaś mówiłem: Próżno się trudziłem, na darmo i na nic zużyłem me siły” (Iz 49,4).

Pomimo wszystkich wcześniejszych zapewnień wątpi w sukces walki i w jej sens. Widzi swoje porażki, ogrom sił ciemności i czuje, że wypala się niepotrzebnie, bo i tak nie przemoże. Prorok dodaje jednak: „Lecz moje prawo jest u Pana i moja nagroda u Boga mego. Wsławiłem się w oczach Pana, Bóg mój stał się moją siłą” (Iz 49,5). Ostatecznie uznaje, że najważniejsze jest działać zgodnie z wolą Boga, który w odpowiednim momencie nagrodzi podjęty trud. Niech inni go potępiają, mają jego wysiłek za nic, ale on dba jedynie o to, by podobać się Bogu, który jest „jego” Bogiem i źródłem „jego” siły.

Izajasz jako prorok poprzedził największego proroka wszechczasów, jakim jest Jezus Chrystus, najwyższy kapłan. Każdy z nas na mocy powszechnego kapłaństwa wszystkich wierzących jest powołany do udziału w funkcji prorockiej Chrystusa. Bycie prorokiem nie oznacza jednak w pierwszym rzędzie przepowiadania przyszłych zdarzeń, ale jasną ocenę obecnej rzeczywistości, w której jest się w stanie odróżnić dobro od zła, wybierać pierwsze i potępiać drugie.

Ta zdolność precyzyjnego odczytywania rzeczywistości wraz z odwagą głoszenia jej wbrew tym, którym prawda jest niewygodna, znamionują proroków wszystkich czasów. Mamy być zaostrzanymi strzałami Pana, które służą Jemu i Jego Kościołowi, rażąc wszelkie zło.

Zbyt często chrześcijanie są jak tępy groty, które nie poddają się ręce łucznika i okazują się bezużyteczne w walce. Jeśli największym sukcesem szatana jest to, że ludzie obecnie przestali w niego wierzyć, tak konsekwencję tego jest rezygnacja z walki duchowej. Wiadomo, że tam gdzie nie ma wroga, nie ma też konieczności sprzeciwienia się mu. To przekłada się na postawę całkowitego poddania się siłom, w których istnienie się nawet nie wierzy.

Tymczasem trzeba zdać sobie sprawę, że Bóg cały czas stara się uczynić z naszych ust miecz ostry, a z nas samych strzałę zaostrzoną. To nie my podejmujemy decyzję, aby stawać się wojownikami i iść w bój, ale to sam Bóg czyni z nas żołnierzy i posyła do walki. To On chce rozsławić się w nas, obiera nas za swoje sługi i pragnie byśmy odnieśli zwycięstwo nad siłami ciemności, utwierdzając to co dobre.

Każdego dnia Stwórca pragnie, abyśmy podjęli walkę, najpierw z własnym grzechem, wadami, brakiem miłości, następnie walkę o nasze małżeństwo i nasze rodziny, a w końcu tam gdzie zostaniemy posłani o nasza wiarę, Boga, Kościół, Ojczyznę.

Mamy być strzałami to znaczy narzędziami w ręku kogoś innego, Boga, który decyduje o tym, kiedy, gdzie i w co strzela. Naszym zadaniem jest umieć się dopasować, dostosować do woli Bożej, aby nasza wola rozpłynęła się w Jego. Zła to strzała, która chce decydować, kiedy ma wyjść z kołczanu, wystrzelić i w dodatku gdzie ma polecieć.

Źródło: Michał Krajski

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną