Początek jak z horroru. Przychodzi Zosia do matki i mówi, że „Zosia umarła". A potem transeksualna agitka

0
0
0
/ pixabay.com

Zwizualizuj sobie taką sytuację. Masz kilkuletnią córeczkę Zosię. I pewnego dnia twoja mała córeczka przychodzi do ciebie, patrzy ci głęboko w oczy i mówi: „Zosia umarła". Okazuje się, że coś innego niż Zosia zamieszkało w jej drobniutkim ciałku i jej malutkiej główce. Tylko czekać aż z maleńkich usteczek coś demonicznym niskim głosem przedstawi się jako ''Cthulhu przedwieczny z otchłani pradawnych'', a jej potomstwo zacznie lewitować nad podłogą, w nagle bardzo zimnym pokoju.

Na szczęście ludzie dziś książek nie czytają, twórczość różnych Lovecraftów, jest im nie znana, skojarzeń nie mają, i z radością przyjmują wszelkie deklaracje swoich dzieci. W tym i deklaracje kilkulatków, o tym, że są transeksualistami.


Na lewicowym portalu „Na temat" ukazał się przeprowadzony przez Darię Różańską wywiad „"Oświadczył mi, że 'Zosia umarła'". Mama transpłciowego Bartka o życiu syna, hejcie i Klepackiej "Dorotą Świercz mamą Zosi nazywanej przez lewicę „transpłciowym Bartkiem" (i bohaterką filmu Rafała Betlejewskiego "Wojna z LGBT: Klepacka vs. Bartek. Kto zwycięży?").

 

Mama Zosi twierdzi, że do zrobienia szopki medialnej wokół swojej córeczki, skłoniło ją samobójstwo „Milo Mazurkiewicz". Poprzez upublicznienie problemów swojej córki, mama Zosi, chciała nagłośnić kwestie transeksualizmu. Uznała ona, że jej córka jest skazana na los ikony transeksualizmu. Dorota Świercz chciała też dodać odwagi rodzicom transeksualnych dzieci.

 

Zapewne niewielu rodziców zdecydowałoby w celach politycznych wykorzystywać swoje dziecko, żeby je wciągać na maszt jako banderę homo rewolucji. Wykorzystanie własnej córki do kampanii politycznej zapewniło popularność i dało matce Zosi wiele satysfakcji – transeksualiści piszą do niej, że chcieliby mieć taką matkę jak ona.


Sława matki Zosi zaczęła się od tego, jak „Gazeta Wyborcza" na swoich łamach wydrukowała list, w którym opisała swoją historię. Rafał Betlejewski przeczytał ten list w „Wyborczej" i zrobił o niej film.

 

W wywiadzie matka Zosi obwinia dyrektorka przedszkola, za to, że ta miała nasłać na nią opiekę społeczną i kuratora sądowego, oskarża dyrektorkę o to, że Zosię traktowała jak dziewczynkę, a nie jak chłopca.


Dalej matka Zosi twierdzi, że wykonała „każdą możliwą diagnostykę, jaką na tym etapie mogliśmy mieć" i ma „wyraźne zalecenia, że dziecko winno być traktowane jak chłopiec". Zdaniem tej kobiety kondycja psychiczna Zosi poprawiła się, odkąd traktowana jest jako chłopiec.


W wywiadzie niezwykłe jest to, że publicystka lewicowego portalu i matka Zosi ma pretensje do Zofii Klepackiej, że ta NIE próbowała się z matką Zosi skontaktować. Trudno zrozumieć, czemu Klepacka miałaby odczuwać potrzebę relacji towarzyskich z matką dziecka, które jest przez swoją matkę wykorzystywane w celach politycznych. Co dziwniejsze matka Zosi „bardzo zabiegała[ła] o spotkanie z panią Zofią Klepacką -„Chciała [...] z nią porozmawiać, pokazać [...] syna. Pokazać, że nie jest potworem, który ze mną śpi i za moment mnie zje. Chciałam jej pokazać, że jesteśmy katolicką rodziną, że bliskie nam są tradycyjne wartości".

 

W wywiadzie matka Zosi bardzo ubolewa, że „Zofia Klepacka nie odpowiedziała na" jej „zapytanie. Z jej strony nie było żadnego kontaktu". Matka Zosi deklaruje, że „nie mam nic przeciwko pani Klepackiej", bo uważa, że Klepacka „jest wykorzystana przez media, bo brakuje jej wiedzy". Dorota Świercz wyraża „nadzieję, że kiedyś dojdzie do tego spotkania" i deklaruje, że „nie chcę zmieniać jej poglądów, natomiast chcę jej pokazać inny świat".

 

Matka Zosi twierdzi, że jej „katolicyzm jest inny niż duchownych" oraz że są duchowni, którzy ją anonimowo popierają i głoszą, „że nikt oprócz pana Boga, nie ma prawa wykluczyć mnie z Kościoła".


Z wywiadu czytelnicy mają też okazje poznać historię odkrycia przez matkę, że Zosia jest rzekomo transeksualna. Dorotą Świercz twierdzi, że z powodu agresywności swojej córki, podejrzewano u Zosi autyzm lub zespół Aspergera. Doktor zalecił jej by zaakceptowała traseksualizm swojego dziecka. Podczas gdy innym rodzicom zaakceptowanie transeksualności swego dziecka zajmuje dwa lata, mama Zosi uporała się z tym w dwa miesiące. Dzięki akceptacji dziecko pani Doroty stać się miało szczęśliwe.

 

Jak wspomina mama Zosi, jej córka - „pewnego razu poprosił mnie o obcięcie włosów, zmienił sposób chodzenia, imię. On w pewnym momencie oświadczył mi, że tu nie ma Zosi, a jest Bartek. Powiedział nawet: "Zosia umarła". To bardzo świadomy, młody człowiek. Powiedział mi też, że nie chce chodzić do przedszkola, że czuje się tam jak w więzieniu", bo nie traktują go tam jako chłopca.

 

Okazuje się też, że gdy matka pyta Zosię „czy chciałby być w przedszkolu Bartkiem, a kiedyś bardzo chciał, to mówi, że nie, że chce być Zosią. Kiedy pytam, dlaczego, odpowiada, że się boi".

 

W wywiadzie mama Zosi opowiedziała o problemach ze zdrowiem Zosi i swoim. Podzieliła się też z czytelnikami lewicowego portalu opinią, że ma „wrażenie, że jak zaczęły pojawiać się pieniądze, to zaczął pojawiać się coraz to większy hejt. Jest to wprost proporcjonalne do wpłacanej sumy, która przerosła wszelkie oczekiwania. Porównuję to trochę do tego, jak chcieli zniszczyć Jurka Owsiaka i prezydenta Adamowicza, plując mu w twarz nawet po jego śmierci".

 

W wywiadzie mama Zosi skarży się nie tylko na przedszkole i na ojca Zosi, twierdzi, że Zosia boi się ojca, a ojciec nie chce płacić alimentów. Zosia ma też siostrę Marysię, która też wystąpiła w filmie, i która akceptuje transeksualizm swojej siostry – matka Zosi uważa, że to zasługa jej wychowania. Zdaniem Doroty Świercz jej „postawa pokazuje" Zosi i Marysi, że „miłość jest najważniejsza".

 

Pod wywiadem znajduje się link do strony, na której można wspomóc finansowo mamę Zosi. Zebrano już 70 928 zł z datków 1.723 darczyńców.


Jan Bodakowski

 

Źródło: Jan Bodakowski

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną