Chiński Big Brother testuje nadzór na dzieciach

0
0
0
/

W ramach doskonalenia systemu inwigilacji rząd Chin testuje system na dzieciach. Jak podała korporacyjna gazeta Guangzhou Daily firma BeiDou opracowała zegarek z funkcją śledzenia. Od tygodnia siedemnaście tysięcy uczniów podstawówek z sześćdziesięciu szkół nosi na rękach szpiegowski gadżet. Oficjalne są nazwane „Smartwatch’ami Bezpieczeństwa Zamieszkania”. Za pomocą komórek rodzice śledzą swoje pociechy w czasie rzeczywistym. Zegarki, bo o nich mowa, bowiem nadają lokalizację. Pozwalają także na rozmowę rodziców z dziećmi.

Przedstawiciele rządu twierdzą, że system śledzenia zapewnia bezpieczeństwo. Na chwilę obecną udział w programie testowym jest dobrowolny. Już osiem tysięcy uczniów zarejestrowało swe urządzenia. Tym samym umożliwiły przypisanie swoich współrzędnych geograficznych do fizycznych informacji o sobie takich jak imię i nazwisko.

Program nie zatrzymuje się na młodych osobach, bo rząd planuje, aby kolejne trzydzieści tysięcy urządzeń trafiło do staruszków jako „bransoletki  bezpieczeństwa”. Przy dokładności określenia pozycji do dziesięciu metrów umożliwia lokalizowanie ludzi ze znaczną precyzją. Dla porównania namierzanie za pomocą wież telefonii komórkowej przy korzystaniu z jednego nadajnika w zasięgu jest szacowane na około sześć i pół kilometra. Sytuacja ta zmienia się wraz z liczbą możliwych nadajników. Jeśli telefon komórkowy znajduje się w obrębie trzech za pomocą triangulacji dokładność rośnie do około czterystu metrów. Są to oczywiście wyliczenia przybliżone i zależne od infrastruktury oraz zakłóceń. W przypadku użycia „bransolet bezpieczeństwa” gęstość nadajników nie ma znaczenia i poza drobnymi odchyleniami dokładność jest stała.

Poruszanie się w  budynkach nie stanowi już ochrony. System zakłada użycie namierzania wewnątrz. O ile sygnał satelity słabnie w starciu z żelbetonem a schowanie się w piwnicy ogranicza dokładność urządzeń BeiDou ma rowiązanie tego problemu. Jest nim wewnętrzny system pozycji. Za tą nazwą kryje się infrastruktura wspomagająca namierzanie.

Firma kreśli szerokie plany. Dzieci służą tylko demonstracji możliwości oferowanej platformy. Opiera się ona na koncepcji opracowanej już w 1983 roku. Od 1989 za pomocą dwóch satelitów geostacjonarnych DFH2/2A znanych jako Twinsat wszedł do fazy realizacji. 30 października 2000 roku BeiDou-1A pojawił się na orbicie. Wkrótce do 2003 pojawiły się dwie kolejne satelity, w tym jeden zapasowy. Od 2006 Chiny zapowiedziały w ramach konstelacji satelitów MEO utworzenie systemu nawigacyjnego. Do 2020 będzie liczyła ona trzydzieści pięć satelitów. Wedle szacunków będą one pracowały od dwunastu do piętnastu lat.

25 czerwca 2019 firma umieściła na orbicie czterdziestą szóstą satelitę przy użyciu wyłącznie chińskiej technologii. Dzieci jako króliki doświadczalne są zapowiedzią wizji jaka wykracza poza samo śledzenie osób. BeiDou ze swym system nawigacyjnym planuje przejęcie kontroli nad transportem lądowym, czy lotniczym. Kontrolowanie pociągów, maszyny autonomiczne same podejmujące decyzje i kierujące się dla wykonania powierzonych im zadań, aplikacje sieciowe, poruszanie się po rzekach, nadzór na lotniskach, przepływ dostaw są tylko wycinkiem z planowanych zastosowań na tym polu.

Firma chwali się, że usprawni rolnictwo i poprawi wydajność rolników. Dzięki „inteligentnej agrokulturze” ograniczy koszty wytwarzania żywności i zwiększy dochody firm. Ta wizja zakłada użycie maszyn do kontroli oprysków, ochrony roślin oraz ich doglądania, samojezdnych ciągników orzących pola, czy szczepienie roślin za pomocą dronów.

Do tego nadzór nad lasami, inspekcja drzew i transportu surowca są kolejną gałęzią. System będzie decydował i wysyłał SMS-y do leśników i strażaków, aby udawali się w odpowiednie miejsca.

Nie inaczej się, wedle BeiDou, będzie się działo z trzema milionami kilometrów kwadratowych łowisk. Nadzór nad portami, utrzymanie łączności i kontrola rybołówstwa są tylko preludium do służb publicznych. Firma zapowiada oprócz takich usług jak ochrona antyterrorystyczna „zarządzanie społeczną stabilnością, bezpieczeństwem społecznym na żądanie”. Innymi słowy jest to wskazywanie celów dla policji oraz służb bezpieczeństwa.

Wprost firma zakłada kontrole osób upośledzonych, dzieci oraz starców. Wraz z ochroną budynków, raportowania o klęskach żywiołowych testy na dzieciach posłużą do wcielenia w życie wizji rodem z Orwella. BeiDou jednak dostrzega tutaj wyłącznie „przynoszenie zadowolenia z życia” przez integrację z samokomunikujacymi się urządzeniami. Po zajęciu się system energetycznym oraz wejściem w sieci finansowe (sic!) przez kontrolę czasu, nadzoru transportów z pieniędzmi firma stawia się na czołowej pozycji. O ile Skynet był tylko wojskowym system komunikacji satelitarnej Wielkiej Brytanii Chińczycy idą dalej. Wizja rodem z serii o Terminatorze jest może przesadą, ale BeiDou przybliża wspomaganą komputerowo kontrolę nad ludźmi.

Jedną z konsekwencji nadzoru i sprawdzania położenia dzieci jest ich podatność na operatorów sieci. Razem z włamywaczami pozwalają na wskazanie najsłabszego punktu każdego rodzica. W takim systemie poddawanie w wątpliwość rządu i jego działań jest ograniczone strachem przed utratą dzieci. Wystarczy telefon, czy nawet decyzja maszyny, aby niepokorny Chińczyk dowiedział się, że jego syn, bądź córka są przetrzymywane. Tym samym protest przeciwko działaniom rządu staje się stłumiony w zarodku. Jest to zaś wyłącznie jeden ze sposobów nacisku na jakie pozwala uzyskanie informacji o naszym położeniu wraz z naszą tożsamością.

Systemy śledzenia dzieci w Polsce już są. Dotychczas nie łączą się jednak z wszechogarniającą kontrola, jak to planują Chińczycy wraz z firmą BeiDou. Jeszcze.

Jacek Skrzypacz

Źródło: Jacek Skrzypacz

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną