Erotyczna akcja adopcyjna w Stowarzyszeniu Pomocy Królikom – Wrocław

0
0
0
Erotyczna akcja promocja w Stowarzyszeniu Pomocy Królikom – Wrocław
Erotyczna akcja promocja w Stowarzyszeniu Pomocy Królikom – Wrocław / pxhere.com/FB

W ostatnim artykule ujawniliśmy jak środowiska LGBT przenikają w struktury społeczne, aby w grupach dla miłośników zwierząt, rozpowszechniać mowę nienawiści w stosunku do osób o prawicowych poglądach, rodzin z dziećmi, kobiet ciężarnych oraz propagować ruchy LGBT poprzez zamieszczanie zdjęć z „króliczkami gejuszkami”, pod którymi wygłaszane są polemiki na temat "tolerancji".

To jednak wierzchołek góry lodowej. W grę może nawet wchodzić promowanie pornografii przez Stowarzyszenie Pomocy Królikom – Wrocław, a akcja przenikania środowisk LGBT do ściśle określonych grup społecznych ma znacznie szerszy zasięg niż można było przypuszczać…

Oczywiście może to też być efekt niefrasobliwości i zwykłej ludzkiej głupoty, albo czysty przypadek i zbieg okoliczności. Państwo możecie to ocenić sami. A być może po naszym tekście zajmą się tym policja i prokuratura.

 

Króliczki playboya czy wolontariuszki?

 

Takie pytanie nasuwa się, gdy zaczynamy lustrować osoby deklarujące się jako miłośniczki zwierząt z niektórych schronisk i grup adopcyjnych działających na portalu społecznościowym Facebook. Jedną z takich osób jest Katarzyna B. – Członek Wspierający i Inspektor Adopcyjny w Stowarzyszeniu Pomocy Królikom – Wrocław oraz moderatorka grupy „Króliki do adopcji (oddam/przygarnę królika)”, która działa również pod logiem organizacji „ArbuZ” oraz bydgoskiej Przychodni Weterynaryjnej Sowa Egzotica.

 

Katarzyna B. czynnie wspiera i reklamuje działalność bydgoskiego Stowarzyszenia „ArbuZ”, które jako organizacja zbiera pieniądze na kastrację zwierząt, akcje adopcyjne i jak można przeczytać w misjach stowarzyszenia – na „przeciwdziałanie okrutnemu traktowaniu zwierząt”. Robi to z tak dużym zaangażowaniem, że umieściła w sieci swoje nagie zdjęcie wolontariuszki, gdzie miejsca intymne zasłonięte są żywymi królikami. Zdjęcie znalazło się na jej profilu publicznym. Oznaczone jest na nim Stowarzyszenie „ArbuZ”. Pod zdjęciem Kasi B. widnieją następujące komentarze i odpowiedzi:

 

Dorota M. – „Super zdjęcie, ale czemu trzymasz króliki będąc nago?”

Julia M.S. – „Proszę się ubrać grzesznico.”

Inspektor Adopcyjny Kasia B. – „Proszę zostawić moje zdjęcia w spokoju.”

Julia M.S. – „Proszę mieć wstyd.”

Inspektor Adopcyjny Kasia B. – „Proszę zająć się swoimi blondynkami, taką Karoliną K. na przykład.”

Kasia K. – „Ona przynajmniej ma profilowe w ubraniu a nie w futrze”.

Inspektor Adopcyjny Kasia B. – „Julia na swoim profilowym wącha króliczy tyłek i nikt się nie czepia.”

 

Na publicznym profilu Katarzyny B. reprezentującej Stowarzyszenie Pomocy Królikom – Wrocław, zobaczyć można było również zdjęcie, gdzie dziewczyna w stroju super-bohaterki tańczy na rurze. Interesująca wydaje się również szybka kariera pani Kasi jako „specjalistki od królików”. Dziewczyna trzy lata temu zapragnęła adoptować królika i w tym celu znalazła się na grupie „króliki do adopcji (oddam/przygarnę królika)”. Jak sama poinformowała grupowiczów - uznała, że jest już dorosła i chce to wreszcie zrobić świadomie, bo króliki hodowała od dziecka, ale te bardzo często jej chorowały i umierały.

 

Czy jednak miłości i empatii do zwierząt można się „nauczyć” wraz z wiekiem? Okazuje się, że tak – dziewczyna jest obecnie „specjalistą od królików”, cenionym inspektorem adopcyjnym i czynną działaczką na grupach adopcyjnych, gdzie bardzo chętnie poucza innych i blokuje osoby o odmiennych poglądach zarówno w sprawie opieki do zwierząt, jak i innych kwestii.

 

Nasuwa się pytanie: Czy „Arbuz”, przychodnia „Sowa” i Wrocławskie Stowarzyszenie Pomocy Królikom zdają sobie sprawę, że współpracująca z nimi wolontariuszka promuje adopcje zwierząt umieszczając w sieci swoje nagie zdjęcie?  Czy organizacje popierają taką formę „promocji”? A może jest to jedynie pomysł wolontariuszki, która bezprawnie używa ich loga, aby promować nie tyle adopcje, co zdobywać popularność na profilu społecznościowym?

 

Oficjalne oświadczenia w sprawie zdjęcia Katarzyny B. Inspektora Adopcyjnego SPK – Wrocław

 

Poprosiliśmy o oficjalne oświadczenia w tej sprawie instytucje, z którymi wolontariuszka współpracuje. Mimo prośby o wyjaśnienie sytuacji, od szesnastego lipca nie otrzymaliśmy jeszcze oświadczenia od organizacji „ArbuZ”, która oznaczona została na zdjęciu przez Katarzynę B. Nie jest to jednak ostatni artykuł poruszający temat adopcji zwierząt, gdyż dziennikarskie śledztwo wykazało szereg innych nadużyć ze strony wolontariuszek. Będzie zatem jeszcze okazja na wypowiedzenie się, gdyby „ArbuZ” postanowił jednak wydać oświadczenie.

 

A oto odpowiedź jaką otrzymaliśmy od Stowarzyszenia Pomocy Królikom – Wrocław, w którym Katarzyna B. pełni rolę Inspektora Adopcyjnego:

 

„ Wiemy, że jedna z naszych wolontariuszek na swoim prywatnym profilu na Facebooku prawie dwa lata temu umieściła zdjęcie w sukni ślubnej, która w większości zasłonięta jest przez trzymane przez nią króliki. Wolontariuszka wykorzystała to ważne wydarzenie, aby tym bardziej wypromować adopcje zwierząt wśród swoich znajomych, którzy mogli nie być świadomi takiej możliwości.

Jako bardzo obraźliwe uważamy jednak zmienianie faktów oraz zastosowana przez Panią nazwa załącznika, w którym znajduje się zdjęcie. […] Nie macie Państwo zgody na przetwarzanie, a tym bardziej publikacje jakichkolwiek danych osobowych naszej wolontariuszki.” – Oznajmia Karolina K. w imieniu Stowarzyszenia Pomocy Królikom – Wrocław.

 

Okazuje się zatem, że w stowarzyszeniu od początku wiedziano o akcji „promocyjnej”. Dodatkowo kłamstwem jest zapewnienie, że zdjęcie umieszczone było na profilu prywatnym. Jeśli faktycznie wolontariuszka promowałaby w ten sposób adopcję wśród znajomych, nikt nie miałby z tym problemu, ale zdjęcie na profilu publicznym mógł „podziwiać” każdy. W tym osoby niepełnoletnie. Czy jest to właściwa forma promocji? To pytanie zostawiamy już do Państwa oceny. Dodać można jedynie, że pani Karolina K. z SPK-Wrocław jest w bliskim kontakcie z Kasią B., bo to właśnie ona została przez wolontariuszkę nazwana blondynką w komentarzach pod zdjęciem.

 

Jeśli chodzi o oburzenie pani Karoliny K. odnośnie nazwy pliku, to również nie mamy wpływu na to jak internauci ocenili i podpisali zrzut ekranu, który otrzymała dziennikarka zbierająca materiały w tej sprawie. Nie damy się również zastraszyć powoływaniem na paragrafy prawne, które w cytacie pominęliśmy, gdyż wolontariuszka jest osobą dorosłą, nie jest ubezwłasnowolniona przez stowarzyszenie i zamieszczając jakiekolwiek zdjęcia czy informacje do wiadomości publicznej na portalach społecznościowych, sama decyduje się na rozpowszechnianie swojego wizerunku.

 

Taką odpowiedź uzyskaliśmy od Przychodni Weterynaryjnej Sowa Egzotica, która administruje grupę Króliki do adopcji (oddam/przygarnę królika):

 

„W kwestii udostępnienia przez Panią Katarzynę B., moderatorkę grupy Króliki do adopcji (oddam/przygarnę królika) zdjęcia promującego adopcję zwierząt, skontaktowaliśmy się z Panią Kasią, która tą sprawę wyjaśniła. Do zdjęcia pozowała w swojej sukni ślubnej, która nie posiadała ramiączek. Naszym zdaniem zwiększanie świadomości związanej z możliwością adopcji zwierząt wśród społeczeństwa jest istotne, tym bardziej, że coraz więcej z nich pozostaje porzuconych i ciężko im znaleźć stałe domy.”- Odpowiedziała Agnieszka P., manager Przychodni Weterynaryjnej Sowa Egzotica.

 

Oczywiście zgadzamy się z Panią Agnieszką P., że promocja adopcji zwierząt i zwiększanie świadomości społecznej jest niezwykle ważna. Mamy nadzieję, że ten artykuł również zwiększy wiedzę czytelników w tym zakresie i uświadomi ich na potrzeby zwierząt oraz możliwość adopcji podopiecznych z tego typu ośrodków. Ubolewamy jednak nad formą promocji, w której zdjęcie już dwa lata temu internauci poddali mocnej krytyce moralnej, a forma „promocji” budziła szereg kontrowersji.  

 

Zmiana frontu – Katarzyna B. atakuje dziennikarkę i kasuje zdjęcia oraz informacje o zajmowanym przez nią stanowisku w SPK-Wrocław z profilu publicznego

 

Wyjaśnienia w tej sprawie nadal budzą szereg wątpliwości. Czemu na zdjęciu nie widać jakiegokolwiek skrawka materiału z sukni ślubnej, welonu czy wianka? Czemu Katarzyna B. nie wyjaśniła internautom w przeciągu dwóch lat (bo przez tyle czasu zdjęcie mógł oglądać w sieci każdy), że wcale nie jest naga? A jednak komentowała ich pytania, obrażała twierdząc, że wąchają królicze zadki i kazała zostawić zdjęcie w spokoju. Nie zaprzeczyła, że jest naga. Nagle okazuje się, że pozowała w sukni ślubnej? Czyżby nasza interwencja skłoniła ją do zmiany zdania? A może takie wyjaśnienia to jedynie próba usprawiedliwienia propagowania nagości w sposób jawny i publiczny przez Inspektora Adopcyjnego SPK-Wrocław? Ocenę w tej kwestii pozostawiamy już Państwu.

 

Katarzyna B. po naszej interwencji postanowiła szybko pozbyć się z profilu publicznego zdjęcia,

na którym internauci pytają czemu jest naga i piszą, że nie ma wstydu. Znika też zdjęcie, na którym dziewczyna tańczy na rurze w stroju super-bohaterki oraz wszelkie informacje o pełnionej przez nią funkcji Inspektora Adopcyjnego. Skąd taki pośpiech, skoro zdaniem stowarzyszenia nie doszło do żadnych nadużyć? Jednocześnie zaraz po otrzymaniu oficjalnej odpowiedzi w sprawie Katarzyny B. od Wrocławskiego Stowarzyszenia Pomocy Królikom, do dziennikarki zbierającej informacje wpływa mail od samej zainteresowanej.

 

Katarzyna B. straszy dziennikarkę sądem za pozyskiwanie przez nią informacji w sprawie zdjęcia. Szantażuje, grozi i oskarża o rzekome łamanie prawa. Twierdzi, że dziennikarka, która kontaktowała się z SPK-Wrocław próbując wyjaśnić oficjalne stanowisko w sprawie zdjęcia zamieszczonego przez Kasię B. na jej profilu publicznym, naruszyła prawo. Oskarża ją również o naruszenie jej godności osobistej, dobrego imienia, wiarygodności i czci oraz o rozpowszechnianie nieprawdziwych wiadomości i zniesławienie.   

 

Treść i charakter wypowiedzi oraz powoływanie się przez wolontariuszkę na paragrafy prawne podawane przez Stowarzyszenie Pomocy Królikom- Wrocław, wskazują, że oświadczenie mogło powstać w porozumieniu ze stowarzyszeniem, które staje murem za swoim Inspektorem Adopcyjnym. Ponadto, co należy zauważyć, prywatny adres mailowy dziennikarki, na który napisała wolontariuszka Kasia B. nie jest podany na stronie żadnej z redakcji, z którą dziennikarka współpracuje, co również wskazuje na mocne powiązanie Zarządu Stowarzyszenia z osobą Kasi B. Skądś przecież musiała pozyskać adres mailowy. Wskazywałoby to na nieuprawnione udostępnienie adresu dziennikarki przez stowarzyszenie osobie trzeciej, co jest sprzeczne z RODO.

 

Nie jest to jednak ostatnia próba zastraszenia dziennikarzy. Tuż po publikacji ostatniego artykułu pt. „Króliki zakładnikami LGBT – w tle nagonka na kobiety ciężarne, dzieci oraz tradycyjny model rodziny”, zarówno do dziennikarzy, jak i samej redakcji wpłynęły wiadomości z żądaniami wycofania artykułu okraszone kolejnymi próbami manipulacji i zastraszenia. Ten wątek, wraz z załączoną opinią znanego psychologa na temat zachowania „miłośniczek królików” działających w hermetycznie zamkniętych środowiskach i grupach oraz strategię programowania i „targetowania” ludzi poruszymy w kolejnym tekście.

Źródło: FB/Paulina Matysiak/Jan Ptasznik

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną