Na defiladzie mity zderzyły się z rzeczywistością. W rocznicę śmierci Korfantego

0
0
0
Wojciech Korfanty
Wojciech Korfanty / Youtube/Andrzej Zdybel

Kilka dni temu wygłosiłem prelekcję zorganizowaną przez Klub imienia Romana Dmowskiego w Warszawie poświęconą przypomnieniu zasług dwóch wybitnych generałów Józefa Hallera i Tadeusza Rozwadowskiego w trakcie wojny polsko-bolszewickiej i Bitwy Warszawskiej. W swoim wystąpieniu zwróciłem uwagę na szkodliwość utrwalania kultu Józefa Piłsudskiego w ramach którego dochodzi do umniejszania roli w zwycięstwie nad bolszewikami zarówno wspomnianych wyżej generałów jak i innych generałów jak chociażby generał Władysław Sikorski, którego 5 Dywizja Piechoty dokonywała pod Warszawą cudów aby utrzymać swoje pozycje i nie dopuścić do zajęcia Warszawy.

Proces zakłamywania historii dotyczącej tego kto był rzeczywistym ojcem sukcesu w Bitwie Warszawskiej nie dziwił przed wojną ponieważ do władzy na skutek przewrotu majowego doszli akolici marszałka Piłsudskiego, w brutalny i bandycki sposób egzekwujący szacunek wobec rzekomych zasług swojego szefa. W między czasie mieliśmy jednak II wojnę światową podczas, której rząd polski powołał stosowne komisje zajmujące się obiektywna oceną "dorobku" ery sanacji w Polsce i ocena ta z pewnością nie była pozytywna. Następnie mieliśmy PRL krytyczny stosunek aparatu państwa do marszałka z przyczyn politycznych negatywny niemniej w ramach tego pejoratywnego obrazu wytykano marszałkowi i jego świcie rzeczywiste patologie. Przyszła III RP i wydawało się, że nastąpił wreszcie czas, w którym nikt nikogo nie będzie zmuszał do kultywowania szkodliwych tradycji, a prawda weźmie górę nad zakłamaniem. Szybko się jednak okazało, że skoro tzw. opozycja solidarnościowa wykorzystywała kult marszałka w latach 80-tych, więc teraz nie można już od tak po prostu rzucić Piłsudskiego w kąt.

Kilka lat temu w środowiskach młodych narodowców zaczęto propagować tezę według której konflikt na linii endecja - sanacja to już historia, a dziś trzeba szukać porozumienia ponad podziałami. Też jestem zdania, że należy szukać porozumienia i jedności. Problem polega jednak na tym, że wszystko co ma być wielkie i szlachetne musi się opierać na prawdzie. Prawda wobec Piłsudskiego i sanacji jest bezlitosna zarówno co do samej bitwy Warszawskiej, wojny polsko-bolszewickiej jak i całych ich rządów w latach 1926-1939. Do sytuacji kuriozalnej doszło w tym roku w trackie Święta Wojska Polskiego w Katowicach. Pomysł samej defilady w Katowicach wbrew wielu krytycznym opiniom uważam za słuszny. Polska musi z racji rodzących się odśrodkowych tendencji na Śląsku akcentować jedność terytorialną oraz podkreślać rolę i znaczenie Śląska dla Polski i w tym kontekście defilada spełniła swoją rolę. Natomiast wykorzystywanie tego dnia i święta wojska do własnych celów politycznych zasługuje na krytykę. Porównywanie osób które zginęły w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiej do bohaterów poległych w Bitwie Warszawskiej to nie tylko duże nadużycie, ale też elementarny brak szacunku wobec rzeczywistych bohaterów poległych blisko wiek temu. Druga kwestia to manipulacja faktami historycznymi. W trakcie uroczystości telewizja publiczna relacjonowała uroczystości na żywo. W trakcie transmisji dowiedzieliśmy się, że bohater powstań śląskiej na cześć, którego również odbyła się ta defilada wyemigrował do Czechosłowacji. Nikt jednak nie wspomniał jaka była przyczyna opuszczenia Polski przez Korfantego. Nikt nie wspomniał nawet słowem, że był prześladowany przez zauszników Piłsudskiego i dlatego podobnie jak Witos - inny bohater tamtych czasów musiał wyjechać, po tym jak wcześniej aresztowany wylądował Twierdzy brzeskiej, gdzie znęcano się nad nim fizycznie i psychicznie. Uroczystości dla upamiętnienia powstań śląskich odbyły się pod pomnikiem Piłsudskiego, tego samego który prześladował symbol powstań śląskich w osobie Korfantego. Piszę o tym dziś dzień po 80. rocznicy śmierci i w dniu uroczystości pogrzebowych Korfantego.

Do tak kuriozalnych sytuacji dochodzi ilekroć w odpowiednim momencie nie zrobi się porządku z mitami, którymi karmi się społeczeństwo całymi dekadami. Mit Piłsudskiego nie tylko przetrwał, ale stał się wzorem dla procesu szprycowania społeczeństwa nowymi mitami. Mit główny dotyczy rzekomej bohaterskości Lecha Kaczyńskiego przyrównywanego do Piłsudskiego. Mitem pomocniczym jest heroiczność postawy polskiej delegacji, która zginęła pod Smoleńskiem. Określanie ich mianem "poległych" przez ministra obrony narodowej, to brak szacunku zarówno wobec własnych podwładnych jak i dziesiątek tysięcy polskich żołnierzy poległych na przestrzeni X wieków historii Polski. Takie podejście do historii i elementarny brak szacunku ze strony najwyższych władz państwowych nie wróżą Polakom nic dobrego.

Źródło: Arkadiusz Miksa

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną