Skąd się biorą masoni?

0
0
0
/

Masoneria to pogańska, religijna, elitarna organizacja. Wierzą w czarną magię, astrologię, traktują poważnie wszystkie pogańskie kulty, nawet te najbardziej prymitywne, wierzą w reinkarnację, są pewni, że zostaną bogami. Niektórzy z nich już uważają, że są bogami. Skąd się biorą?

Czasy mamy zwariowane i nienormalne. W XIX w. gdyby któryś z profesorów Uniwersytetu Warszawskiego powiedział, że uprawia magię zostałby z niego wyrzucony za ciemnotę i zabobon. Uznano by, że profesorowi to nie przystoi. Gdyby publicznie mówił o swoich praktykach ulica by go wygwizdała, najprawdopodobniej obrzuciła kamieniami. Dziś taki np. prof. Tadeusz Cegielski, Wielki Namiestnik Wielkiej Narodowej Loży Polski jest prodziekanem na UW, mówi głośno o tym, że magia to coś dobrego i dobrze mu się na uniwersytecie funkcjonuje. Nikomu to nie przeszkadza. Ulica zaś nie reaguje na jego publiczne wystąpienia lub nawet, niekiedy twierdzi: „Ten to dobrze mówi. ”

Świat spoganiał. Mało stał się już pogański. Kiedyś masoneria musiała się ukrywać. Nie było dla niej miejsca w chrześcijańskim świecie. Była wyobcowana. Dziś czuje się w Europie jak u siebie. Pretenduje do miana jego duchowego lidera. I w wielu miejscach, na wielu szczytach już nim jest. Być może, jeżeli dalej będziemy się biernie temu przyglądać, jutro sytuacja przypominać będzie wyśniony przez jednego z masonów - Huxleya „Nowy Wspaniały Świat”.

Dziś, zatem, wydawałoby się, nie tak trudno zostać masonem, zacząć myśleć i zachowywać się „po masońsku”. Ja jednak dziwiłbym się nadal. No, bo jak to? Inteligentni, zdolni, często nawet genialni, wykształceni Europejczycy zaczynają nagle bawić się w „czary mary”, zaczynają wierzyć, że nie są ludźmi, przypisują sobie, wbrew faktom, logice, rozumowi, jakąś, i to wcale nie analogiczną, i to wcale nie małą, boskość. Skąd to, na miłość Boską, się bierze? Odpowiedź jest prosta, jasna i zrozumiała, choć trudno, nam chrześcijanom, do końca to wszystko zrozumieć.

Musimy pamiętać o jednym. Grzech pierworodny związany jest z diabłem. Diabeł wziął się z pychy. Zobaczmy. Lucyfer, anioł wręcz równy św. Michałowi Archaniołowi, anioł, który widział Boga twarzą w twarz, który z Nim obcował, któremu Bóg objawił swojej zamysły, anioł inteligentny, genialny zwrócił się przeciwko Bogu, wbrew prawdzie, logice, rozumowi, zdrowemu rozsądkowi, mądrości, swojemu dobru, swojemu podstawowemu interesowi. Jakie to głupie. Przecież to bez sensu. Dlaczego tak postąpił? Zniszczyła go pycha. Zapadł na tą straszną chorobę, najstraszniejszą chorobę, chorobę, która zabija duchowo, paraliżuje, czyni z chorego bezwolną kukłę, niewolnika swego własnego, zrakowaciałego, rozdętego jak balon ego.

Efektem grzechu pierworodnego jest, między innymi, ludzka skłonność do pychy. Jesteśmy podatni na tą chorobę. Nie mamy w swoim wnętrzu właściwych „przeciwciał”. Takie „przeciwciała” daje nam dopiero Bóg na Chrzcie Świętym. Nie oznacza to jednak, że ochrzczony może spać spokojnie, że one same „załatwią sprawę”. Trzeba modlitwy, sakramentów - życia religijnego, trzeba kochać Boga i być z Bogiem i wciąż ćwiczyć się w tej sprawności, która ochroni nas najskuteczniej przed tą chorobą - w pokorze, pokorze, której uczy nas Matka Boga.

Ludzie, którzy nie są chrześcijanami, chrześcijanie, którzy nie są katolikami, katolicy, którzy gubią gdzieś swój katolicyzm i swoją wiarę łatwo zapadają na pychę.

Może na nią zapaść każdy człowiek, nawet maluczki, który jest tylko kłębkiem lenistwa i bezmyślności, który nie ma żadnych talentów, niczego nie dokonał, nikomu nie jest znany. Cóż dopiero powiedzieć o tych, którzy mają wiele talentów, są zdolni i wykształceni, zdobyli pieniądze, władzę i sławę. W pewnym momencie, gdy nie są dobrymi chrześcijanami wprost, można ta powiedzieć, głupieją. Jak mówi młodzież, odbija im. Zaczyna się od tego, o czym pisał już św. Bernard z Clairvoux charakteryzując 12 stopni pychy, że stwierdzają – „Nie jestem jak inni ludzie.” Potem wszystko już idzie szybko. Rak pychy zżera ich błyskawicznie. Taki człowiek mówi w pewnym momencie – „Przecież to niemożliwe żebym był tylko człowiekiem.”, „Na pewno jestem kimś więcej.” „Chyba jestem jak Bóg.”, „No nie, na pewno jestem bogiem, bogiem w uśpieniu.”, „Muszę obudzić w sobie swoją boskość.”, „Jak to się mogło stać, że ją zagubiłem?” Po pewnym czasie, taki człowiek stwierdza: „Jestem bogiem, jestem bogiem w pełni i do końca.” Dalszy końcowy już etap jest następujący: „Jeżeli jestem bogiem to należy mi się boska cześć i boska władza.”, „Muszę zachowywać się jak Bóg - być Prawodawcą i Panem świata, panem innych ludzi, panem wszystkich ludzi.”

Prof. Andrzej Nowicki Wielki Mistrz Wielkiego Wschodu Polski napisał kiedyś w „Wolnomularzu Polskim”, że to nie jest tak, że przyjmuje się jakiegoś profana do masonerii (choć niekiedy i to się zdarza, jeżeli ten profan jest do czegoś masonerii potrzebny; nie zachodzi on jednak wtedy w niej daleko) i wtajemnicza się go powoli, przeprowadza przez kolejne stopnie. Do masonerii – mówi Nowicki - przyjmuje się już dojrzałych, w pełni dojrzałych masonów - ludzi, którzy nie mając dotąd z nią nic wspólnego myśleli i zachowywali się jakby byli na 33 stopniu masońskiego wtajemniczenia.

Zdarzyć się może i tak, że gdzieś tam na szczytach świata finansów, polityki, nauki czy sztuki jest człowiek, którego pycha nie dotknęła, choć odrzucił Boga i chrześcijańskie wartości lub nigdy z nimi się nie zetknął. Może się zdarzyć, że tam na szczytach jest dobry chrześcijanin lub człowiek, który choć niekonsekwentny, letni w swym chrześcijaństwie jednak jakoś się go trzyma. Wtedy masoni sami przyjdą do niego. „Człowieku - powiedzą - uświadom sobie, nie powinieneś być tylko człowiekiem. Przecież zasługujesz na więcej. Masz w sobie boskość. Możesz być bogiem. Jesteś bogiem. Uruchom swoją boskość. Chodź z nami.” Będą kusić tak długo aż, co bardzo prawdopodobne, osiągną swoje.

W swojej książce pt. „Masoneria polska i okolice” starałem się odpowiedzieć na powtarzające się wciąż pytanie moich czytelników, pytanie: „Kto w Polsce jest masonem?” Stwierdziłem: „Nie mogę powiedzieć, że pan X, pan Y i pan Z są masonami, bo nie mam na to dowodów na piśmie. Mogę jednak powiedzieć – po owocach ich poznacie ich.” Potem zmieniłem zdanie. W swojej książce "”Masoneria polska 1999”. napisałem: „Dziś już wiem. Na całym świecie, także i w Polsce jest wielu ludzi, którzy zachowują się tak jakby byli rasowymi masonami, a z masonerią nie mają nic wspólnego. Można ich nazwać jedynie, używając tu technicznego określenia samych masonów, „wolnomularzami bez fartuszka”. Kim oni są? Podzielić ich można na dwie podstawowe kategorie.

Po pierwsze, będą to ludzie, którzy, mówiąc językiem św. Augustyna, utonęli w rzekach Babilonu, ludzie, których wciągnęły, używając sformułowania papieża Jana Pawła II, struktury grzechu, ludzie zagubieni, zarażeni pogaństwem, zindoktrynowani, ludzie, którzy nie wiedząc o tym są narzędziami w rękach masonów, bo robiąc cokolwiek robią to tak jakby rozkaz otrzymali od samego Wielkiego Mistrza.

Po drugie, będą to ludzie, dla których liczą się tylko pieniądze, sukces i kariera, władza i sława. Ci jak psy gończe wyczuwają ślad. Działają świadomie i z premedytacją. Wiedzą bowiem, że gdy będą zachowywać się tak jakby nie tylko byli masonami, ale i osiągnęli 33 stopień wtajemniczenia otworzy się przed nimi wiele drzwi, dostępne staną się perspektywy i stanowiska, o jakich nie mogli inaczej marzyć. Tych chyba jest, także w Polsce, najwięcej. I stąd to przedziwne zjawisko. W naszym kraju jest mało prawdziwych masonów. Wszystko zaś wskazuje na to jakby było tu ich „jak mrówków”.

Masoni biorą się z pewnej duchowej patologii. Musimy zatem wciąż pamiętać o tym, że skuteczne tu przeciwdziałanie musi, przynajmniej w swych podstawach, posiadać duchowy charakter, mieć znamiona duchowego uzdrowienia. To zaś przychodzi tylko wtedy, gdy jesteśmy konsekwentnie i heroicznie wierni temu, kto jest prawdziwym Prawodawcą i Panem świata - Bogu, gdy lgniemy do Jego jedynego Syna Jezusa Chrystusa i podążamy śladami Maryi Matki Bożej.

 

Źródło: dr Stanisław Krajski

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną