Sytuacja Kościoła w USA jest oczywiście specyficzna, bo w kraju tym panuje wręcz kultura odszkodowań. Na każdym kroku reklamują się tam prawnicy namawiający do złożenia pozwu. Amerykanie procesują się na potęgę i to często w kuriozalnych sprawach, wygrywając przy tym miliony dolarów. Przykładem jest proces przeciwko McDonaldowi, który przegrał z klientem, skarżącym się na to, że poparzył się kubkiem z kawą. Od tej pory na wszystkich kubkach jest w tej firmie napis: "Uwaga, gorące".

Biskupi w USA wiedząc o tym, często woleli nie procesować się z rzekomymi ofiarami księży-pedofilów, ale od razu zgadzali się na ugodę i wypłacali bajońskie kwoty (i tak niewielkie w porównaniu z tym, co można było wygrać przed sądem). W niektórych przypadkach wina kapłanów była oczywiście niezaprzeczalna. Całość złożyła się jednak na gigantyczny cios finansowy w Kościół.

4 mld dolarów jest to kolosalna kwota, która przełożyła się na to, że wiele instytucji katolickich musiało zostać zamkniętych, personal innych bywał redukowany, plany i podróże biskupów były ograniczane, a niektóre diecezje, jak diecezja Rochester w stanie Nowy Jork, ogłosiły bankructwo.

Można się tylko zastanawiać, jak wiele dobra nie zostało uczynione, przez krzywdy dokonane przez księży-pedofilii, przez których diecezje musiały wypłacać odszkodowania. Pomijając już wielkie cierpienie ofiar i zgorszenie, o którym pisano wielokrotnie, finansowy koszt przestępstw pedofilskich, a także pomówień, był również olbrzymi.

Niektórzy liczą, że podobne tsunami przejdzie przez Polskę, ale tutaj panują zupełnie inne zwyczaje. Milion złotych i dożywotnia renta zasądzone przez sąd dla ofiary byłego księdza-chrystusowca w niektórych wzbudziło jednak nadzieję, że także polskie diecezje i zakony zaczną się zamykać. W tym wypadku możliwa jest jeszcze jednak kasacja. Niezależnie od tego zresztą w Polsce nie panuje prawo precedensu i raczek wielkich skutków finansowych Kościół w Polsce nie poniesie w związku z przypadkami pedofilii.