Nauczka z przeszłości

0
0
0
Rejtan na sejmie 1773, obraz Jana Matejki z 1866 roku
Rejtan na sejmie 1773, obraz Jana Matejki z 1866 roku /

Obserwując nasze życie polityczne i związane z nim obyczaje miałam wrażenie, że już kiedyś zetknęłam się z czymś podobnym. Grzebiąc w pamięci przywołałam epokę przed zaborami, czas kiedy ważyła się nasza państwowość. Po wiekach wolności, często burzliwej, pełnej sprzecznych racji, mimo to naszej, polskiej, dokonał się akt nie mający sobie równych w dziejach. Wielki dumny naród upadł na kolana przed potęgą Rosji, Prus, Austrowęgier. Dlaczego stało się tak, nie inaczej? Pytanie to trawiło umysły historyków i patriotów przez długie dziesięciolecia.

Kto doprowadził naszą wolność do zgonu? Wszak nie uczyniły tego jakieś dziwne stwory wylęgłe w ostępach puszcz ani groźni przybysze zza mórz i oceanów. Tę śmierć ściągnęła na kraj samowola i egoizm części rodaków. Nie tych z prostego ludu czy drobnej patriotycznej szlachty. Nie tych, co zasiedlali miasta i miasteczka. Uczynili to wielcy panowie i ich sługusy, czyli rodzaj ówczesnych celebrytów, dla których sensem najwyższym było mieć co się da i znaczyć jak najwięcej. Niechby na obcym dworze…

Wśród wielu świadectw tamtej strasznej epoki trafiłam na pamiętniki Kajetana Koźmiana, wydane  w 1972 r. przez Zakład Narodowy im. Ossolińskich. Obejmują lata 1780 – 1856. Zdarzyły się w tym przedziale rozbiory Polski, Insurekcja Kościuszkowska, wojny napoleońskie, Powstanie Listopadowe – daty w historii kraju szczególne.

Autor pamiętników urodził się w 1771 r. w rodzinie szlacheckiej herbu Nałęcz. Zmarł w roku 1856. Starannie wykształcony zasłynął nie tylko jako prawnik, poeta, krytyk literacki, publicysta. Pełnił też funkcje państwowe, m.in. jako referendarz Rady Stanu Księstwa Warszawskiego i radca stanu Królestwa Kongresowego. Znał więc życie polityczne swej doby od środka, co dało mu głębokie w nim rozeznanie. Był autorem prac „Ziemiaństwo polskie”, „Stefan Czarniecki” i wspomnianych ”Pamiętników”. Zainteresowanych szczegółami o jego życiu odsyłam choćby do Wikipedii.

Interesujący, bo będący swoistą nauczką dla współczesnych, jest fragment wspomnień odnoszący się do epoki Sejmu Czteroletniego, obradującego między 6. X. 1788 a 29. V. 1792. Jego najważniejszą zdobyczą była Konstytucja z 3 maja 1791 r., rewolucjonizująca dotychczasowe normy prawne. Jej postanowienia były nie w smak wszystkim grupom politycznym, głównie stronnictwu rosyjskiemu, dążącemu do poddaństwa wobec moskiewskiej carycy. Ale oddajmy głos Koźmianowi.

„…mnożą się niesnaski w chwili, w której najściślejszej jedności potrzeba, a obrona kraju cierpi. Kiedy zerwali z Rosją i tak ją drażnią, czemu nie zbierają wojska, nie zbroją całego narodu, nie przysposabiają pospolitego ruszenia…” Po wydaniu uniwersałów zarządzających wybór podwójnej liczby posłów Sejm „…wkrótce potem wykrzyknął już przygotowaną Konstytucję 3-go maja, o której ustanowieniu różne sprzeczne rozeszły się po Warszawie wieści. Jedni mówili, że gwałtem przez śmielszą partię patriotów narzuconą została większości /…/Lecz kiedy już tej ustawy bronić trzeba było, trudno było zataić, że acz była zbawienną dla kraju, rozróżniła naród w chwili, w której tylko jedność zbawić nas mogła/…/ Mówiono: kto sobie mnoży nieprzyjaciół wewnętrznych nie pokonawszy zewnętrznego? …”

A ów wróg zewnętrzny czuwał, chociaż pierwsze uderzenie przyszło od środka: zawiązała się konfederacja targowicka. Na usługi przyszłej władzy Rosjan „ ruszyła się ta licha, nikczemna i podła czereda z drobnych urzędniczków i z mieszkańców /.../ Na wezwanie konfederatów nie sami, ale z całymi rodami synów cisnęli się, robiąc sobie zasługę i wstęp przez potwarze, przez kłamstwa i zarzuty przeciw czystym i nieskażonym obywatelom. Im kto mniej i z położenia swojego, i z nieudolności należał do spraw krajowych, tym chytrzej i fałszywiej udawał, że się usuwał lub usunięty był dla nienawiści swojej przeciw sprawom sejmu i Konstytucji 3 maja. Trudno się było prawemu człowiekowi pokazać, aby nie być celem natrząsania lub protekcjonalnego politowania; każdy z takich nakręciwszy czapkę na bok ledwie nie nosił na czole napisu: „Przyszła na koniec pora na nas”/…/ Tak to nikczemne robactwo snuło się i pełzało po ulicy, przyjaźniąc się z rosyjskimi oficerami, czekając na naczelnika; gdy razem stanął przed nimi godny ich przywódca, wyznaczony marszałkiem lubelskim przez konfederację w Brześciu, ów szuler, jurgieltnik każdej partii, która go kupić chciała…bezczelny samochlubca z niegodziwości…”

Smutne to wspomnienia. Smutna nauczka dana przez historię. Czyż nie widać w tym wszystkim  podobieństw do naszego dziś? Czy nadal znaczenie ma „ja i moje interesy”, zamiast dobro zwane Rzeczypospolitą? Niech każdy sam sobie na to odpowie.

Zuzanna Śliwa

Źródło: Zuzanna Śliwa

Najnowsze

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną