Chińska cenzura na TikTok

0
0
0
/

Chińczycy w imię cenzury wkraczają również do popkultury. Wykorzystują portale udostępniające i grupujące miłośników muzyki do ukrywania prawdy.

W tym celi wykorzystali aplikację TikTok. Jeśli chodzi o wersję na iOS w pierwszej połowie 2018 była to najczęściej pobierana aplikacja. Wedle oficjalnych słów: ”Misją TikTok jest, by użytkownicy naszej społeczności mogli dzielić się wyobraźnią, wiedzą i chwilami, które są dla nich ważne — z każdego miejsca na świecie. Nasza platforma to miejsce, w którym każdy może wyrazić swe siły twórcze w filmach, dając widzom autentyczną, inspirującą radość”. Stanowi modę na łączenie muzyki z amatorskim filmikiem. Za tą prostą definicją kryje się trend robiący furorę wśród dzieci. Razem z Music.ly jest platformą kształtującą myślenie, a także służącą do przekazywania swojej tożsamości. Nagrania zyskujące popularność budują prestiż, a także pozwalają na wzmocnienie samooceny w świecie wirtualnym. W tym kryje się zarówno pułapka, jak i czynnik uzależniający młode osoby od platformy.

Do tej pory tajemnicą poliszynela było, że chiński właściciel TikTok narzucił cichą dyktaturę. Nie ma tutaj żadnych odniesień do systemu komunistycznego, czy nawoływań do wieców politycznych. Nie mniej to następuje. The Guardian dotarł do dokumentów ukazujących w jaki sposób tuszuje się niewygodne fakty. Za TikTok stoi położona w Pekinie firma ByteDance. Stworzyła ona opracowanie w jaki sposób komunistyczni włodarze Chin wykorzystają TikTok dla wyciszania między innymi protestów w Hong Kongu. Sprawę tę wcześniej odnotowali związani z Washington Post reporterzy Tonny Romm z Drew Harwellem.

Metoda opierała się w praktyce na pomijaniu wyników wyszukiwań. Pewne terminy ani frazy nie wyświetlały pożądanej treści. W efekcie pod zasłoną regulaminu TikTok wprowadzono cenzurę prewencyjną. Reguły korzystania  usługi dzielą treści na dwie kategorie. Oznaczenie “naruszający” to nic innego, jak usunięcie treści oraz zablokowanie użytkownika. W efekcie tak oznaczone treści są wyrzucone i nie ma do nich już dostępu. Inaczej sprawa wygląda z “widocznymi dla siebie”. Opublikowane przez użytkownika TikTok filmiki, czy komentarze są dalej widoczne. Budują one przekonanie, że wszystko jest w należytym porządku. Dzieje się zaś inaczej. Ich przekazywanie innym do wyświetlenia jest ograniczone algorytmem platformy. Jest to istotna informacja, bo pokazuje, że wbrew temu, co twierdzą niektórzy najgorszym rodzajem cenzury nie jest blokowanie treści, lecz ograniczanie ich zasięgu. Metoda ta pozwala twórcy na budowanie przekonania, że ma głos, chociaż jest wyciszany oraz ignorowany. Nie ma tu więc jasnego stanowiska, czy po publikacji treści nie będą blokowane jako “widoczne dla siebie”.

Dla zachowania pozorów działania są podejmowane w imię ogólnych i trudnych do ustalenia ścisłych wytycznych. Ukazywanie, że system gospodarki planowej, czy chiński system socjalistyczne są błędną drogą dla państwa są blokowane pod hasłem: “krytyka/ atak na zasady, reguły społeczne jakiekolwiek państwa, takie jak monarchia konstytucyjna, monarchia, system parlamentarny, rozdział władzy, system socjalny, etc.”. Ukazywanie prawdy przez cytowanie historii podpada pod “demonizację lub wypaczanie historii miejscowej lub innego kraju”. Wraz z regułą blokowania treści “wysoce kontrowersyjnych, takich jak separatyzm, konflikty między sektami, zatargi między grupami etnicznymi, na przykład przesada w konfliktach między odłamami islamu, podburzanie do niepodległości Północnej Irlandii, Republiki Czeczeńskiej, Tybetu i Tajwanu, przesada w konfliktach etnicznych między czarnymi a białymi”.

Reguły te pozwalają na usuwanie wzmianek o skutkach działań Mao, czy masakrze na placu Tiananmen jako “kontrowersyjne”. Zasady te mają ukryty cel, bo dla porównania nawoływanie do samobójstwa przez sektę Falun Gong jest usuwane całkowicie (a w tym roku zyskały popularność jako jedna z teorii spiskowych Internetu). Tak samo dwudziestu polityków z Donaldem Trumpem, Władimirem Putinem, Barackiem Obamą, Kim Jong-Ilem, Park Guen-Hee, Narendrą Modi, czy Shinzo Abe.

ByteDance jest właścicielem Music.ly zakupionego przez firmę za miliard dolarów. Tym samym łatwo o spekulacje, że takie same rozwiązania ten sam właściciel wprowadził również w drugim miejscu. Dzięki inwestycji jednego miliarda dolarów w reklamę na Facebook dociera głównie do osób poniżej dwudziestego piątego roku życia, grona najbardziej wrażliwego na manipulacje oraz dezinformacje.


Jacek Skrzypacz

Źródło: Jacek Skrzypacz

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną