Marsz Niepodległości ciągle uwiera władzę. Władza pod kontrolą Izraela

0
0
0
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne / Youtube/Onet News

Rzeczą skandaliczną jest, to że służby specjalne kontrolowane przez PiS nasyłają na organizatorów i uczestników Marszu Niepodległości swoich agentów. Prawo i Sprawiedliwość podkreśla, że jest ugrupowaniem patriotycznym, że Dmowski dla nich Piłsudczyków jest tak samo ważny jak Piłsudski. Wydawać by się więc mogło, że inicjatywa Marszu Niepodległości, zasługuje jeśli nie na poparcie to przynajmniej na neutralną życzliwość. Tymczasem rzeczywistość jest zupełnie inna.

Pierwsze lata funkcjonowania Marszu Niepodległości przypadały na rządy Platformy Obywatelskiej, która bezpardonowo zwalczała tę inicjatywę. Niechęć wobec Marszu ze strony Platformy brała się z nieukrywanej skrajnej niechęci uczestników Marszu do osoby Donalda Tuska, ale również opinii uczestników na temat rządów tej formacji. Marsz w pierwszych latach był wyjątkowo mocno reprezentowany przez środowiska kibicowskie z całej Polski, której na dzień Święta Niepodległości zawieszały wzajemne animozje czy wręcz kibicowskie wojny. Popularnym stało się hasło: Donald matole twój rząd obalą kibole! To co wydawało się zabawnym hasłem uderzającym prominentnego, proniemieckiego, liberalnego polityka stało się faktem. Nim jednak kibice dołożyli swoje 5 groszy do obalenia Tuska, Marsz po drodze doświadczał brutalnego traktowania ze strony platformerskich rządów. Były więc prowokacje, nachodzenie liderów środowisk narodowych przed Marszem przez policję i służby specjalne, były autobusy jadące na Marsz i wielokrotnie zatrzymywane tak, żeby nie zdążyły dojechać na marsz, byli policyjni prowokatorzy zachęcający ludzi do atakowania policji żeby mieć podkładkę do użycia siły. Używano gazu łzawiącego i granatów hukowych. Sam choć nie atakowałem ani policji, ani nikogo innego odczułem skutki użycia gazu, a obok mnie spadła wiązka granatów hukowych przez co straciłem słuch na kilka minut. Policjanci posiadali przy sobie broń palną choć na tego typu wydarzeniach mają zakaz jej używania, bito w sposób niedozwolonych uczestników Marszu. Przy ostatnim Marszu za rządów Platformy partia ta rzuciła do walki z manifestantami nawet oddziały specjalne policji i żandarmerii wojskowej. Policyjni i wojskowi komandosi wyposażeni w pałki teleskopowe sprowokowali Marsz na Rondzie Waszyngtona doprowadzając do zamieszek na skutek oburzenia manifestantów. Wśród ofiar aparatu opresji władzy znalazły się się kobiety, dzieci i osoby na wózkach inwalidzkich.

 

Pozwalano organizacjom anarchistycznym i lewackim na atakowanie Marszu, w tym również w oparciu o wsparcie które przyjechało z Niemiec. Podpalono budkę pod ambasadą rosyjską i pozwolono na podpalenie wozu transmisyjnego znienawidzonego TVNu, aby mieć następnie pretekst do użycia siły i rozwiązania Marszu. Słowem demokratyczne i liberalne władze zrobiły powtórkę społeczeństwu z okresu rządów władz PRLowskich stosując te same metody.

 

Tak jak napisałem we wstępie wydawało się, że rządy PiSu ukrucą proces niszczenia i walki z Marszem. I rzeczywiście prowokacje wobec marszu ustały, już piewrszy Marsz pod rzadami PiSu pokazał, że jesłi tylko policja i służby specjalne nie prowokują uczestników marszu nie dochodzi do starć w jego trakcie.

 

Brak pałowania uczestników Marszu ze strony policji nie zmienia jednak faktu, że Marsz Niepodległości, a ściślej jego idea i proweniencja organizatorów są mocno nie na rękę PiSowi. Narodowcy jako organizatorzy Marszu sami z siebie są solą w oku PiS zarówno do strony ideologicznej, jak i tego, że w pewnym stopniu stanowią polityczne zagrożenie dla partii rządzącej.

 

Już sam fakt, znalezienia się narodowców w nowej kadencji Sejmu napsuł sporo krwi PiSowi, bo gdyby nie wejście Konfederacji do Sejmu ich sytuacja w Sejmie byłaby dużo lepsza. Naczelnik z Żoliborza oficjalnie nie może atakować Marszu ponieważ biorą w nim również udział ludzie popierający PiS oraz ludzie idący z hasłami, które przynajmniej oficjalnie popiera PiS. Drugi kierunek na którym, narodowcy są dla PiSu problemem to kwestia roszczeń żydowskich. Środowiska narodowe zaangażowały się w uświadamianie społeczeństwa co go za moment czeka, w jaki sposób zostanie ograbione na rzecz zaspokojenia roszczeń żydowskich. Tematu tego boi się jak diabeł święconej wody PiSowska koteria ponieważ nie jest tajemnicą poliszynela, że PiS reprezentuje interesy Izraela i środowisk żydowskich w USA bardzo mocno, tworząc z Polski jedno z najbardziej prożydowskich i proizraelskich państw w Europie. I gdyby ta skrajna sympatia do Izraela i Żydów była w interesie Polski i Polaków, to oczywiście należałoby się cieszyć, ale wiadomo, że nie taki jest cel tej jednostronnie polskiej "miłości".

 

PiS nasyła agentów ABW i policji na domy organizatorów i liderów środowisk narodowych wypytując ich o planowane hasła na Marszu i liczbę uczestników w trosce oto, żeby na Marszu nie pojawiły się transparenty i hasła, które zostaną potraktowane jako rzekomy antysemityzm. Takie naloty mają pozwolić zorientować się służbom w tym jaka będzie rzeczywistość oraz zniechęcić uczestników Marszu do prezentowania niewygodnych dla władzy haseł. Służby chcą pokazać liderom środowisk narodowych, że mają ich pod kontrolą i żeby nie liczyli na anonimowość w swoim postępowaniu. Przy okazji jest szansa na napiętnowanie przez rodzinę i sąsiadów takich ludzi, no bo przecież skoro kogoś odwiedzają służby czy policja, to nie jest z nim wszystko w porządku. Jest szansa na rodzinny i społeczny ostracyzm, który może ograniczyć zapał do działania, taki jest cel tych wizyt policji przed kolejnym Marszem.

 

Jak więc widać bez względu na to czy rządzi krajem PO czy PiS narodowcy ze swoimi przekonaniami i poglądami mogą liczyć na szczególną opiekę i zainteresowanie służb specjalnych i policji.

Źródło: Arkadiusz Miksa

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną