Odbity Senat

0
0
0
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne / Youtube/Polskie Radio 24

Odbywa się swoista histeria wokół Senatu. Opozycja zachowuje się tak, jakby wygrała wybory i stara się zakłamać społeczeństwo domniemaną dominację Senatu, tak jak by to on był najważniejszą izbą parlamentarną. Jeszcze niedawno chciała go zlikwidować, a dziś, gdy wygrali stanowisko marszałka Senatu mówią o zwycięstwie demokracji. Wystarczyło jedno stanowisko, aby głosić wszem i wobec zapanowanie demokracji. Dotąd przez ubiegłe cztery lata, demokracji w Polsce nie było. Panował kaczyzm, zamordyzm, faszyzm i co tam jeszcze. Głosili takie prawdy zachodniemu światu, donosząc na wybrane demokratycznie władze do Brukseli. Teraz, choć się nic nie zmieniło w sposobach wybierania władzy, głoszą o odrodzonej demokracji.

Swoje zwycięstwo zawdzięczają  temu, że Prawo i Sprawiedliwość przespało wybory senackie. W swojej uczciwości i patrzeniu wszystkim swoim kandydatom na ręce oraz prześwietlaniu ich z każdej strony, wyeliminowano z kandydatury niektórych, choć byli w swoich okręgach popularni z powodu pewnych niejasności odsunięto ich od kandydowania.  Takich dylematów nie przeżywała Koalicja Obywatelska, wobec niektórych stosując sprytny fortel – najbardziej kontrowersyjne nazwiska startowały w senackich wyborach wzorem Stanisława Gawłowskiego jako kandydaci niezależni. Zostali przez Polaków wybrani, bo ich nazwiska były znane, nie ważne czy z dobrej czy ze złej strony. Zdążyliśmy się przyzwyczaić, że Polacy wiele razy głosowali przez przekorę.

A jak przebiegała kampania do wyborów w Senacie? W ogóle jej nie było. PiS po prostu odpuścił sobie. Kandydaci na senatorów jakby nie istnieli, nikt o nich nie mówił, nikt ich nie promował, W TVP byli nieobecni. Nie wiem, czy winę za to ponosi pycha wynikająca ze słupków sondażowych, czy ze świadomości mniejszej rangi Senatu.  Bezpośrednio przed wyborami mój dentysta w popłochu przegranej KO, powtarzał jak mantrę – Oby chociaż Senat zdobyli. I stało się. Wprawdzie w wyniku głosowania PiS i te wybory wygrał, ale o dalszym losie wyższej izby parlamentu zadecydowali wyborcy lewicy i PSL oraz  tzw. niezależni senatorowie. Kandydat opozycji na marszałka Senatu zwyciężył. Został nim Tomasz Grodzki, chirurg i dyrektor szczecińskiej kliniki. W poprzedniej kadencji mało udzielający się w pracach senackich, za to obecny w pochodach przeciwko „łamaniu demokracji”.

Zaraz po wyborach rozpoczął się cyrk. Poseł PO Cezary Tomczyk wdarł się na mównicę sejmową i  odbeczał hymn. Fałszował tak niemiłosiernie, poza wszelką tonacją, że wysłuchanie kilku zwrotek było torturą. Aby było śmieszniej, tekst hymnu odczytywał ze smartfonu.  Nie widomo dlaczego w Sejmie  odśpiewano hymn po zwycięstwie opozycji w Senacie, tym bardziej, że na początku inaguracji Sejmu już go odśpiewano. Hymn został wykorzystany do hucpy partyjnej.

W Senacie też się działo. Nowy marszałek w geście triumfu obwieścił zwycięstwo demokracji, której dotąd w Polsce nie było i… ruszył na salony. Zapowiedział wygłoszenie orędzia telewizyjnego do narodu, tak jak by został prezydentem Polski. Jeszcze nigdy dotąd żaden marszałek Sejmu czy Senatu nie wygłaszał żadnego orędzia. Panu Grodzkiemu ranga się pomyliła. Zapowiedział także rychłą wizytę w Stanach Zjednoczonych. Chce podziękować amerykańskim senatorom, którzy swojego czasu wysłali list otwarty do polskiego premiera Beaty Szydło o zaniepokojeniu polską demokracją. Wyrazili wówczas dezaprobatę wobec rozwiązań konfliktu wokół Trybunału Konstytucyjnemu. Teraz marszałek Grodzki chce im za to dziękować. I znów się kłania wariant zagranicy. W ramach otrzeźwienia marszałka warto przypomnieć, że jego stanowisko nie oznacza możliwości prowadzenia własnej polityki zagranicznej. To nie jego rola.

Marszałek Grodzki tak się zapędził w swojej euforii, że wieszczy odbicie prezydentury. „Mam wrażenie – mówił w jednym z wywiadów – że dobra działalność Senatu jako wartości, będzie miała wpływ na wybory prezydencki. Tak jak Trzaskowski na prezydenta Warszawy był nową nadzieją, tak Senat w rękach opozycji jest też nową nadzieją”. Tylko trzeba pamiętać, że specyficzne wybory Warszawy nie odzwierciedlają nastrojów w całej Polsce. A prezydentura Rafała Trzaskowskiego odbija się ciągłą czkawką warszawiakom. I jego wybór nie był żadną „nowa nadzieją” tylko kontynuacją rządów Hanny Gronkiewicz-Waltz.

Marszałek Grodzki mówi o „przywróceniu pewnej normalności, przyzwoitości, szacunku dla konstytucji”. I znów powraca stara retoryka – poprzedni układ był nieprzyzwoity, pozbawiony szacunku dla konstytucji. I jeszcze raz oddajmy głos marszałkowi: „Ludzie w zbiorowej mądrości oddali Senat opozycji. Jestem pełen podziwu dla mądrości narodu” Punkt widzenia zależy od miejsca siedzenie. Tylko Panie marszałku ta „mądrość narodu” wybrała do rządzenia krajem Prawo i Sprawiedliwość, dając mu bezwzględną większość i mandat do dalszego sprawowania władzy. Radzę oprzytomnieć bo rzeczywiste kompetencje Senatu to możliwość blokowania ustaw, ale jedynie na 30 dni. Potem ponownie trafią do Sejmu, a ten głosami bezwzględnej większości odrzuci senackie poprawki. PiS będzie miał jedynie perturbacje przy wyborach ważnych urzędników państwowych.  Wprawdzie mówi się o możliwych roszadach w ławach senackich, ale za bardzo na to nie ma co liczyć. Wybory władz Senatu nie pozostawiają wątpliwości. Tomasz Grodzki marszałkiem, ma jeszcze dwóch wice marszałków – Bogdana Borusewicza i Michała Kamińskiego. PiS-owi na otarcie łez przypadło stanowisko jednego wicemarszałka. Otrzymał je Stanisław Karczewski.

Źródło: Iwona Galińska

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną