Tamto zło – 75 lat pamięci o piekle obozów

0
0
0
/

Trudno zapomnieć. Nawet jeśli my – urodzeni już po wojnie, znamy tamto absolutne zło tylko z opowieści. Od kiedy pamiętam, obraz tego zła wciskał się w świadomość każdą możliwą szczeliną. W opowieściach dziadków i rodziców. Na lekcjach historii i języka polskiego, gdzie omawiano lektury o wojnie; wśród nich wstrząsające „Medaliony” Zofia Nałkowskiej. Potem, już poza domem i szkołą, poprzez relacje różnych poznanych ludzi będących i świadkami, i ofiarami.

Było mi dane spotkać kilka takich osób. Tą pierwszą był mąż pani Janiny, u której tuż po studiach wynajmowałam pokój. Ona dobra i serdeczna, on wydawał mi się dziwakiem. Raz uczynny i miły, to znów zapadający w ponure milczenie. W te milczące dni jechało od niego wódką, choć na pijaka nie wyglądał. Pewnego dnia moja gospodyni postanowiła mi to wyjaśnić. Nie musiała tłumaczyć długo, bo już po pierwszych słowach zachowanie jej męża stało się jasne. Jako młodziutki chłopak trafił do Auschwitz. Widział rzeczy straszne. Niemal cudem przeżył w tym piekle aż cztery lata. Gdy nachodzą wspomnienia, gdy znów chwyta go tamten strach – stara się go usunąć, zapomnieć, zapić. Niestety, nie może się upić do niepamięci. Jedynie lekko stępia strach. Wódkę kupuje mu sama. Wie, że inaczej nie mógłby przetrwać tych dni, kiedy wszystko znów staje mu przed oczami.

W kilka lat później poznałam mamę mojej koleżanki Anusi. Jako Żydówka trafiła do obozu w Ravensbruck, w łapy przerażających niemieckich lekarzy. Jak setki innych młodych kobiet, głównie z Polski, stała się królikiem doświadczalnym. Nie chciała o tym zbyt wiele mówić. To była karta, jaką pragnęła za zawsze odwrócić. Zapomnieć. Bezskutecznie. Mimo cierpienia, mimo że poznała samo jądro zła, pozostała przedobrą, życzliwą istotą. Tylko jej duże piękne oczy, nawet gdy się uśmiechała, zasnuwał smutek.

Mąż pani Janiny i mama Anusi trafili do obozów jako wprawdzie bardzo młodzi, ale już niemal dorośli. Inaczej było z Basią, kioskarką na moim osiedlu. Któregoś dnia ze zdziwieniem zobaczyłam na jej ręce wytatuowany numer. Zapytałam, co to za ozdoba. Nie przyszło mi do głowy, że może to być ten najbardziej ponury znak. Wszak w czasie wojny musiała być maluchem. A jednak był to tatuaż obozowy. Znalazła się w Auschwitz jako czterolatka; dziecko w tym wieku umie już świadomie pojąć otaczającą je rzeczywistość. Odczuwa zagrożenia, doskonale zna strach. Zapytałam czy pamięta. Pamiętała. Czasami ostro i wyraźnie. Tamto wracało przeważnie w nocy, w snach.

Moja sąsiadka Ewa urodziła się u kresu wojny. Przez wiele lat nie poznała swoich starszych sióstr. Nastoletnie Danka i Hanka zostały aresztowane przez Niemców parę lat wcześniej. Ślad po nich zaginął. Jednak przeżyły. Okazało się, że podobnie jak mama Anusi trafiły do Ravensbruck jako króliki doświadczalne. Po wyzwoleniu obozu wszystkie kobiety, na których robiono eksperymenty, zawieziono na leczenie do Szwecji. Danka i Hanka podjęły decyzję, że zostaną w tym kraju. Po jakimś czasie założyły rodziny, urodziły dzieci. Swą najmłodszą siostrę Ewę poznały wiele lat później. Mogła do nich przyjechać – a o paszport na Zachód nie było łatwo – dopiero, kiedy miała 18 lat. Nie dane jej było dorastać razem z siostrami, wspólnie z nimi tworzyć rodzinę. Wielka wyrwa nie do zasypania.

Więźniem obozu miała być w 1944 r. maleńka Zosia. Kiedy transport do Auschwitz, w którym się znalazła, przejeżdżał o świcie torami w pobliżu małej wioski jej rodzice, wiedząc dokąd zmierza pociąg i mając świadomość, że tam czeka śmieć, postanowili córeczkę ocalić. Okręcili ją poduszką, owinęli rzemykami, i korzystając z jakiejś obluzowanej deski w ścianie wagonu, wyrzucili tłumoczek z nadzieją, że ktoś dwumiesięczne niemowlę znajdzie, że przynajmniej ono przeżyje. Tak się też stało.

Zosia nigdy się nie dowiedziała, że kobieta, która znalazła ją obok torów i którą uważa za swą matkę, matką tą nie jest. Opisałam tę niezwykłą historię niedoszłej ofiary obozu w książce „Tajemnica alei klonowej”.

Straszne czasy. Straszne zbrodnie. Nie wolno ich zapomnieć, chociaż byłoby to dla wielu wygodne.

Zuzanna Śliwa

 

Źródło: Zuzanna Śliwa

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną