Opowieść o szaleństwie - czyli bank spermy dla nosicieli wirusa HIV

0
0
0
/

Nierządne królestwo i zginienia bliskie – pisał kiedyś pewien klasyk. I bynajmniej się nie pomylił. Przynajmniej z przyszłościową oceną absurdu świata początku XXI wieku. O tempora, o mores! Szaleństwo politycznej poprawności zatacza nowe, do tej pory nie znane kręgi. Osiągając kolejne granice absurdu. Kiedy mogłoby się wydawać, że już nic głupszego nie można wymyślić, to rzeczywistość przebija naszą niewiarę w tym zakresie.

O czym piszę? Otóż w Nowej Zelandii otworzono pierwszy na świecie bank nasienia dla nosicieli wirusa HIV! Co więcej jest już trzech pierwszych dawców.
Jak podała niezawodna w wyszukiwaniu i wspieraniu każdej dewiacji brytyjska stacja telewizyjna BBC – „Pierwszy na świecie bank nasienia dla nosicieli HIV został otwarty w Nowej Zelandii. A wszystko po to, żeby zwalczać piętno towarzyszące tej chorobie”. Dawcami mogą zostać mężczyźni, którzy są zarażeni wirusem, ale poddają się leczeniu i HIV jest u nich „wręcz niewykrywalny”. Hmmm bardzo ciekawe. Sperm Positive będzie funkcjonowało jako „platforma za pośrednictwem, której można się skontaktować z potencjalnym dawcą. Gdy obie strony zgodzą się na przeprowadzenie zabiegu, wówczas firma przekieruje ich do jednej z klinik płodności, w której zostanie on wykonany”. – informuje zachwycona BBC.

 
Kto wymyślił coś tak debilnego?


Otóż za tym całym cyrkiem o nazwie „Sperm Positive” stoi organizacja która się również nazywa - „Sperm Positive”. Która została założona przez trzy organizacje charytatywne: Body Positive, New Zealand Aids Foundation i Positive Women Incorporation. Oczywiście owa organizacja ma niezwykle szczytne cele. Ponieważ jak sama pisze: „Poprzez swoje działania chcemy walczyć ze stygmatyzacją osób zarażonych HIV. Chcemy również edukować społeczeństwo w kwestii możliwości przenoszenia wirusa”. O ej z gruntu poronionej inicjatywie stało się głośno… zaledwie kilka dni przed Światowym Dniem chorych na AIDS. Który to dzień jest rokrocznie obchodzony 1 grudnia.


Oczywiście zgłosili się już pierwsi dawcy. Na razie do banku nasienia (lub jak kto woli parafrazując skecz kabretu Ani Mru Mru „banku zbożowego” – kto chce może sobie obejrzeć kabaretowy napad na bank nasienia) zdążyło się zapisać trzech dawców. Oczywiście wszyscy mężczyźni są czynnymi nosicielami wirusa HIV, ale  bank nasienia podkreśla, że „po skutecznym leczeniu, które zapobiega przenoszeniu wirusa”.


Dawcy portret własny


Jednym z owych dawców jest Damien Rule-Neal. Który jest niezwykle dumny ze swojego postępowania, co przyznał w wywiadzie dla Radio New Zealand.  Skarżąc się przy tym,  że „z powodu swojej choroby byłem dyskryminowany. Gdy ujawniłem swojemu szefowi na co choruje, byłem zastraszany. Dlatego ostatecznie odszedłem z pracy”. Cóż aż dziwne, że w kolejnym kraju kosmitów z odwróconym systemem prawnym (a takimi krajami są obecnie wszystkie państwa anglosaskie, z czego Kanada i Wielka Brytania przewodzą każdemu idiotyzmowi, Australia i Nowa Zelandia są pośrodku stawki, a Stany Zjednoczone przy wszystkich swoich idiotyzmach są jeszcze najnormalniejsze) nie wytargał jakiegoś gigantycznego odszkodowania za swoją rzekomą „dyskryminację”.

Źródło: Piotr Stępień

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną