Etos narodowej demokracji a wyższe wykształcenie

0
0
0
Jan Bodakowski
Jan Bodakowski / Jan Bodakowski, prawy.pl

W etosie narodowej demokracji wyższe wykształcenie zawsze było uznawane za wartość. Obóz narodowy nakłaniał swoich działaczy do zdobywania wyższego wykształcenia, by mogli zdobytą wiedzą służyć Polsce i Polakom. Endecy walczyli, o dostąp polskiej młodzieży do edukacji, domagali się przyjmowania Polaków na studia, przeciwstawiali się wysokim opłatom za studiowanie. Taka presja kulturowa dawała doskonałe owoce – wielu z działaczy ruchu narodowego było wybitnymi intelektualistami, profesorami wyższych uczelni, wspaniałymi specjalistami w swoich dziedzinach.

Odmiennie od narodowców sanacja nie ceniła wyższego wykształcenia. Awans zapewniała lojalność wobec Piłsudskiego, a nie wykształcenie. Nie można było się temu dziwić — Józef Piłsudski studiów nie miał i nie widział potrzeby posiadania wyższego wykształcenia (Roman Dmowski wyższe wykształcenie miał, i je cenił).

 

Po zamachu majowym sanacyjna klika Piłsudskiego odebrała władze narodowcom mającym mandat demokratyczny. Nowa dyktatorska władza sanacji, gardzącej wyższym wykształceniem (odmienię od narodowców) doprowadziła Polskę do ruiny, właśnie dlatego, że bez wyższego wykształcenia żyła urojeniami.

 

Obawiam się, że klasyczny etos obozu narodowego nie znajduje poważania u zbyt wielu współczesnych narodowców. Można wręcz zaryzykować stwierdzenie, że zbyt wielu narodowcom tożsamość kulturowa sanacji jest bliższa. Jak sanacja nie poważają oni wyższego wykształcenia, nie widzą potrzeby w jego posiadania i zdobywaniu, ignorują kwestie terroru marksistowskiego na wyższych uczelniach.


Zaczadzenie sanacyjną tożsamością polityczną zbyt wielu współczesnych polskich narodowców widać też w tym, za jakim modelem organizacji politycznej się opowiadają. Odrzucają tradycje obozu narodowego, idą drogą grupy rekonstrukcyjnej sanacji, zamiast tworzyć demokratyczną partię opartą na programie i masowej rekrutacji w celu budowy struktur terenowych budują partię kadrową, w której zgodnie ze sanacyjnymi wzorami centralne władze narzucają wszystko działaczom, którzy są tylko narzędziami liderów, a nie suwerenami w swojej partii – co jest sprzeczne z narodowym modelem społeczeństwa obywatelskiego. Model sanacyjny może okazał się efektywny w wypadku PiS, ale moim zdaniem nie pasuje do organizacji narodowej.

 

Wyższe wykształcenie, które było tak ważne dla narodowców przed II wojną światową, jest niezbędne, by skutecznie się zajmować polityką. Oczywiście wyższe wykształcenie nie pomoże komuś z patologiczną lewicową tożsamością, ale osobę o zdrowej prawicowej tożsamości wyposaży w narzędzia niezbędne do właściwej oceny wyzwań stojących przed Polską, i wyboru metod sprostania tym wyzwaniom.

 

Sam zdrowy rozsądek to za mało. Warto korzystać z doświadczenia zdobytego przez przodków, czyli z wiedzy. Cywilizacja Zachodnia osiągnęła niebywały sukces, zapewniła dobrobyt i wolność, bo stworzyła system dziedziczenia i upowszechniania wiedzy, czyli uniwersytety. Dziś nasza cywilizacja jest w kryzysie, bo pozwala marksistom niszczyć ten system.

 

Dzięki edukacji na studiach osoba ze zdrowym prawicowym podejściem do świata jest w stanie poznać wiedzę i źródła tej wiedzy, w sposób usystematyzowany, unikając marnowania czas na brednie głoszone przez przekonywających świrów i prowokatorów (których legiony zaśmiecają internet). Nikt sam z siebie nie jest w stanie zdobyć takiej wiedzy – wynika to z tego, że jesteśmy istotami społecznymi i do życia, w tym i do dziedziczenia wiedzy, potrzebne jest nam społeczeństwo i jego wyspecjalizowane instytucje (rodzina, Kościół czy uniwersytety).


Wbrew obiegowym opiniom, by zajmować się na poważnie polityką, by wiedzieć, co się dzieje w życiu politycznym i społecznym, trzeba mieć specjalistyczną wiedzę, którą zapewniają studia wyższe – tak jak wielu innych dziedzinach życia – np. inżynierii czy medycynie.

 

Osoba ze zdrowym prawicowym podejściem do życia, która ukończyła studia wyższe, ma nie tylko wiedzę specjalistyczną, ale też udowodniła, że przez 5 lat studiów magisterskich potrafiła sprostać stresowi, systematycznie pracować, korzystać ze swojej wiedzy. Studia wyższe są rytuałem przejścia, absolwent szkoły wyższej zdobywając dyplom, udowadnia, że może być społecznie użyteczny.


Dla prawicowców zagrożeniem może być mentalność korporacyjna. Polega ona na tym, że ignorujemy wady naszych tylko dlatego, że są nasi. Taka postawa jest sprzeczna z katolicką uniwersalną moralnością (a zbieżna z żydowską moralnością etniczną). Niszczy społeczeństwo i sam ruch. Brak wyższego wykształcenia jest wadą, również dla naszego reprezentanta – i nie ma co od tego uciekać, głupią twierdząc, że wyższe wykształcenie nie ma znaczenia – bo ma i to duże. Możemy popierać naszego kandydata wbrew jego wadom, nie ukrywając, że jego wady są wadami, i jasno deklarując, że naszym celem jest to by w przyszłości mieć liderów mających wyższe wykształcenie – tym bardziej że obecna kampania prezydencka narodowcom potrzeba jest do rozpropagowania ruchu, a nie konkretnej osoby, bo osoba ta i tak nie ma szansy na bycie prezydentem (nawet jakby była pozbawiona wszelkich wad i wyposażona w same zalety).

 

Jan Bodakowski

Źródło: JB

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną