Kolorowe grubaski i zdrowa Torba, czyli jak poradzono sobie z problemem niezdrowej żywności w Vanuatu

0
0
0
/

Nie są nam potrzebne statystyki badań żeby stwierdzić, iż nasze dzieciaki tyją. To niemal każdy z nas widzi. Wystarczy przyjrzeć się jakie zakupy robią same albo ich rodzice w spożywczaku, zerknąć czym napełniają brzuch np. na przerwach w szkole. Okazji do takich obserwacji mnóstwo.

Patrzę ze zgrozą co wyczynia się choćby w moim sklepie. Jest świetnie zaopatrzony, bo i jedyny we wsi. Na przysklepowym dziedzińcu stoją ławy i stoły, gdzie można rozsiąść się po pracy, pogadać z sąsiadami, wypić piwo lub sok. Poza dniami kiedy zbyt zimno pełno tu dzieciarni, która towarzyszy rodzicom. I jak to dzieci, ile wlezie naciągają ich na różne zakupy. Poza chipsami czołowe miejsce zajmują butelki z kolorowym napitkiem, zachęcające barwnymi naklejkami. Niby nic, po prostu picie. Niestety, proste to nie jest. Wręcz rzuca się w oczy skutek systematycznej konsumpcji tych dziwadeł. Niemal połowa tutejszych dziewczynek i chłopców cierpi na otyłość. Wałki tłuszczu na brzuchach, buzie jak Księżyc w pełni, grubaśne uda, zero talii. A co na to rodzice? Cóż, bywają nader pobłażliwi: - Lubi to, więc czemu mam zabraniać?

Czasem ma się ochotę wrzasnąć: - Ocknijcie się do cholery! Niszczycie własne dzieci pozwalając im na powolne trucie się farbowanymi napojami i unurzanymi w tłuszczu przegryzkami. To przez nie wasze miłe dziewczątka wyglądają jak opasłe wieloryby a synkowie targają nadmiar cielska.

WESPRZYJ NAS Rozlicz z nami PIT za 2019 i przekaż 1% podatku na Fundację SOS Obrony Poczętego Życia. Wesprzyj ofiary przemocy domowej i obronę dzieci nienarodzonych!

Nie jestem zwolenniczką nakazowej mody czy ideologii, szczególnie tej, która strojąc się w ładne piórka, w rzeczywistości ma za cel wysysanie grosza z naszych kieszeni. W tym przypadku absolutnie zgadzam się ze zwolennikami zakazania dzieciom wymyślnych napojów i przegryzek. Reklamy tych produktów latają bez umiaru we wszystkich mediach, w każdej stacji TV i radio, tapetują poczytne portale internetowe, skutecznie wabiąc głównie tych, co mają słabe rozeznanie w rzeczywistości, czyli dzieci. Trzeba zdać sobie sprawę, że celem producenta nie jest dobro kupującego, ale jak największa sprzedaż. Niestety, pokutuje wiara, że reklamy mówią prawdę. Jakby ktoś ludziom amputował rozum.

Szaleństwo tej otyłości na własne życzenie ma być podobno powstrzymane przez wprowadzenie podatku cukrowego, powodujące wzrost cen sztucznie barwionych, lepiących się od cukru napojów. Czy tak się stanie? Śmiem wątpić w jakąś szerszą skuteczność. Dzieci zostały już w ten interes  mocno wciągnięte, więc zmuszenie ich do porzucenia nawyków nie będzie ani szybkie ani łatwe. Wyjściem jest zmiana w głowach rodziców. Trzeba w te głowy stukać tak długo, aż pojmą, ile zła może narobić obżeranie się np. chipsami i zalewanie chorobogennymi kolorowymi truciznami. Aby jednak owe myślenie „naprostować” niezbędna jest odgórna akcja, sterowana np. przez ministerstwo zdrowia. Bo otyłe dzieci to choroby, zaś choroby – to wydatki państwa na leczenie.

Jedzenie i zdrowie – dwie nierozłączne siostry. Niestety, czasem toczą zażarty bój. Polem walki jest nasze rozumienie tego związku. Czy tak będzie zawsze? Czy nauczymy się odróżniać co dla nas dobre, od tego co nam szkodzi? Jaka będzie przyszłość? Przed 4 laty przeprowadzono na ten temat Internetowe badania. Otóż aż 29 % ankietowanych uważa, że głównym pożywieniem staną się rośliny. 28 % sądzi, że produkty hodowane i uprawiane w domu. Zdaniem 21 %  jedzenie będzie pełniło funkcję leku, dostosownego do potrzeb. Niezwykłe są kolejne odpowiedzi. Według 19 % naszą strawę wykonają specjalne drukarki 3D. 18 %  twierdzi, że podstawą wyżywienia będą pastylki i koktajle zaś 18 % , że na prawdziwe jedzenie będą sobie mogli pozwolić najbogatsi; innym pozostaną proszki i papki. Dla 11 % przyszłością jedzenia są owady. Kto z ankietowanych miał rację – pokaże czas.

Wspaniałym wzorcem dla całego świata może tu być Vanuatu, małe państewko położone na 83 wyspach Oceanii. Władze jednej z jego prowincji – Torby ogłosiły, że w trosce o zdrowie do 2020 r. chcą wprowadzić zakaz importu żywności, ponieważ grozi on zalewem przetworzonego sztucznego jedzenia, niezdrowych słodyczy i przekąsek. Obywatele mają spożywać tylko miejscowe owoce morza, ryby i owoce, których w Torbie nie brakuje. Czy zamiar ów się powiedzie? Oby tak. I oby ten zwrot ku naturalnej kuchni okazał się zaraźliwy. Czego wszystkim i sobie życzę.

Zuzanna Śliwa

Źródło: Redakcja

Najnowsze

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną