Czy w najbliższych latach czeka nas wielki kryzys gospodarczy?
Kryzysy są wpisane we współczesny system gospodarki neoliberalnej. Są okazją do tego, aby bogatsi stali się jeszcze bogatsi, a biedniejsi jeszcze biedniejsi. Poprzedzają je zawsze pewne symptomy, które obecnie występują w Polsce z coraz większą siłą.
Po pierwsze, jest nim wzrastająca na łeb na szyję cena nieruchomości. Podobne zjawisko miało miejsce w 2008 r., tuż przed kryzysem, który dotknął dużą część świata. Obserwujemy narastającą bańkę, która jest coraz bliżej wybuchu.
Po drugie, jest nim wzrastająca inflacja. Oficjalnie oscyluje ona w granicach 4%, ale ekonomiści mówią, że realnie wynosi nawet dwa razy więcej. Na razie Rada Polityki Pieniężnej nie podejmuje żadnych działań - nie podnosi stóp procentowych, co spowolniłoby inflację, ale jednocześnie zwiększyło koszty kredytów. Rosną pensje, ale wzrastają też ceny, które zżerają podwyżki i programy socjalny jak 500 plus.
Po trzecie, rosną ceny metali szlachetnych, co oznacza że inwestorzy nie ufają złotówce i innym walutom, ale inwestują w coś, co zawsze będzie miało wartość.
Kryzys oczywiście nie ograniczy się oczywiście tylko do Polski, ale ma on znowu postać globalną. To, że przyjdzie i będzie miał duże rozmiary wydaje się jednak rzeczą prawie pewną. Pytanie tylko, kiedy.
Źródło: Michał Krajski